wtorek, 31 maja 2011

ASK: O - Oriflame

Szybka notka bo i kosmetyków mało - tylko dwa tusze a i czas najwyższy odejść od komputera na chwilę;) Do marki Oriflame mam szczególny sentyment za pewien cień do powiek, który był moim ulubieńcem przez wiele, wiele lat ale niestety się skończył a jako, że został wycofany z produkcji to nie można już go zdobyć:( Liczę jednak po cichu, że może kiedyś znajdę dla niego godnego zastępcę;)

ORIFLAME
1. Wonder Lash Watrproof Mascara Black - Swojego egzemplarza użyłam dopiero raz ale wcześniej miałam okazję kilkukrotnie się nim malować u koleżanki. Tusz jest bardzo czarny, średnio gęsty i łato się nakłada. Szybko zasycha po nałożeniu ale nie ma problemu z dokładaniem kolejnych warstw. Odrobinę pogrubia i wydłuża rzęsy ale trzeba się nauczyć prawidłowo posługiwać szczoteczką, która na jednej połowie ma długie (normalne) włoski a na drugiej bardzo krótkie, więc możliwe, że kiedyś osiągnę jeszcze lepsze efekty.

Makijaż z wykorzystaniem tego tuszu jest TUTAJ;)
Tusz ma jedną podstawową zaletę i właściwie tylko z tego powodu go kupiłam - jest prawdziwie wodoodporny. Nie straszny mu deszcz, wiatr, woda ani łzy. Nawet mydło, mleczko do demakijażu ani krem nie są w stanie go ruszyć. Nie rozmazuje się, nie osypuje i nie znika. Jak dotąd zmywam go tylko dwufazowym płynem do demakijażu z Oriflame. Idealny na lato - sprawdzi się na plaży, basenie i w morzu;)
OCENA: 4,5/6
2. Waterproof Mascara Black - Kupiłam razem w Wonderem za jakieś śmieszne pieniądze bo nie wiedziałam, który z nich ma fajniejszą szczoteczkę i zdecydowanie szczoteczka z poprzednika sprawdza się lepiej. Ta szczoteczka praktycznie wcale nie rozczesuje rzęs a nawet je skleja. Na dodatek chociaż włoski są krótkie bardzo łatwo ubrudzić nią powiekę.
Tusz z rzęsami nie robi praktycznie nic - nie pogrubia, nie wydłuża i nie podkręca za to nadaje im piękny czarny kolor (ostatnio nie miałam szczęścia do tuszy i żaden nie dawał takiej ładnej czerni). Dobrze sprawdza się jako doczerniający tusz "nawierzchniowy" do nałożenia na inny, który wydłuży, pogrubi i podkręci nasze rzęsy. Konsystencja jest podobna do tuszu Wonder, tak samo wysychanie, trwałość i odporność na czynniki atmosferyczne - jest nie do zdarcia bez dwufazowego płynu do demakijażu. Dobry na lato dla lubiących delikatny i naturalny efekt.
OCENA: 2,5/6

Oglądam teraz katalog Oriflame i widzę, że pojawiły się nowe cienie a wśród nich dwa w odcieniach szarości. Myślę, że wkrótce przeczytacie o nich na blogu;)

poniedziałek, 30 maja 2011

Reanimacja żelowego eyelinera

Od jesieni ubiegłego roku posiadam w swojej kolekcji eyeliner w żelu marki Essence z limitowanej edycji Denim Wanted. Posiadałam obie wersje:
01 Vintage Style
oraz 
02 Fivepocket Grey
ale wersja czarna (01) wylądowała już dawno w koszu ze względu na to, że eyeliner wysechł zanim zdążyłam go otworzyć (leżał 2 może 3 miesiące w zamkniętej kosmetyczce umieszczonej na dnie szafki), tak, że po otwarciu nie lada mnie zaskoczył wypadając ze słoiczka. Udało mi się, przy wielu mękach, użyć go może 5 razy ale skoro nawet płyn do cieni KOBO nie pomagał a próby dodania płynu micelarnego spełzły na niczym więc ze smutkiem, ale jednak, się z nim pożegnałam. Wersja szara, ponieważ nie wyschła tak bardzo, pozostała w mojej kosmetycznej szufladzie. Muszę, się przyznać, że jak dotąd nie używałam szarego eyelinera zbyt często ze względu na to, że jest twardy i dosyć ciężko się nim maluje. Prezentował się on tak:
A linia nim namalowana tak:

Dzisiaj jednak po wielu przemyśleniach postanowiłam go odświeżyć za przykładem podanym w filmiku katOsu:
**Reanimacja żelowego eyelinera**
Tak jak w filmiku przygotowałam wszystkie niezbędne rzeczy:
Użyłam sylikonowej bazy (około połowy testera) z Sephory (pisałam już o niej TUTAJ) - katOsu także o niej wspomina w swoim filmiku.
Poza wymienionymi rzeczami proponuję przygotować jeszcze kilka wykałaczek - najlepiej dwie tak "w razie gdyby" i jakieś małe pudełeczko. Ja użyłam z próbek z Douglasa:
Tutaj na zdjęciu porównałam je do użytej strzykawki aby było widać jakie jest małe.


Głównym problemem jaki miałam w trakcie zabiegu było połączenie sylikonowej bazy z mixing medium (gliceryną wymieszaną z wodą). Także sama gliceryna (mam 86%) nie chciała się mieszać ale w trakcie mieszania baza z mętnej zrobiła się przezroczysta więc stwierdziłam, że się wymieszało;) Jednak po przełożeniu mieszaniny do eyelinera wszystko ładnie się połączyło i nie powodowało żadnych dodatkowych problemów.


Tak prezentował się eyeliner już po ogrzaniu ale jeszcze ciepły:
Co mnie bardzo zadziwiło to, to że eyeliner nie osiągnął tak obiecywanej kremowej konsystencji a stał się plastyczną masą i przypomina porządnie rozgrzaną w dłoniach plastelinę ale widać taki jego urok bo od początku nie był kremowy a taki waśnie plastyczny.

Tak oto prezentuje się liner po wystygnięciu i uklepaniu go pędzelkiem:



A tak linia nim namalowana:


Linia po prawej to ta namalowana przed "reanimacją" a dwie po lewej to linie już po;)


Do malowania użyłam nowego, bardzo miękkiego pędzelka ze stałej oferty Essence:

Na koniec - jeszcze jedna niespodzianka: eyeliner po reanimacji stał się niesamowicie trwały i wodoodporny. Nie wiem jak z trwałością w ciągu dnia na powiekach ale po około dwóch godzinach na ręce nic mu nie było. Ani odrobinę nie ruszyła go też zimna ani ciepła woda. Ciepła woda z mydłem tylko odrobinę naruszyła jego intensywność. Dopiero mleczko do demakijażu Nivea 2 w 1 i pocieranie dało mu radę.



Muszę go jeszcze porządnie przetestować na powiekach i sprawdzić nakładanie. Mam nadzieję, że w końcu pojmę jak posługiwać się ściętym pędzelkiem;)


A Wy jak radzicie sobie z zaschniętymi eyelinerami?
Reanimowałyście już jakiś w ten sposób?
Jak Wam poszło?

ASK: M - My Secret

MY SECRET
1. Star Dust Eye Shadow Cień Sypki 5 - Odcień delikatnie beżowy z liliowymi tonami. Przy nałożeniu cieni na sucho liliowe tony są praktycznie niewidoczne. Dopiero zastosowanie płynu do cieni z KOBO pięknie je podbija. Daje efekt tafli z delikatnymi drobinkami.
2. Star Dust Eye Shadow Cień Sypki 11 - Kolor - głęboka czerń z drobinkami. Idealny do smokey eyes.
Komentarz zacznę od zapachu bo jest nieziemski - cudowna słodka wanilia. Szczególnie intensywnie i pięknie pachnie czarny cień. Są dobrze na pigmentowane i bardzo trwałe - na bazie/płynie do cieni wytrzymują bez najmniejszego uszczerbku od nałożenia do zmycia. Jak spisują się bez bazy - nie wiem. Łatwo się nakładają i dobrze współpracują z innymi kosmetykami. Mogą się osypywać przy nakładaniu ale łatwo tego uniknąć nabierając na pędzelek minimalną ilość cienia a potem jeszcze odciskając nadmiar na dłoni. Drobinki są drobniutkie i dają delikatny efekt. Absolutnie nie są nachalne i nie tworzą efektu bombki. Cienie są niesamowicie wydajne. Jestem z nich bardzo zadowolona i na pewno kupię jeszcze kilka. Szkoda, że MS nie produkuje pyłków opalizujących bo chętnie bym kilka nabyła;)
OCENA: 5/6
3. Magic Dust Eye Shadow Cień do Powiek 204 - Pochodzi z jakiejś edycji limitowanej (dlatego podwójna ocena tak jak w kosmetykach Essence) ale nawet nie pamiętam z jakiej. Kolor - delikatnie kremowy a po zdrapaniu wierzchniej warstwy ujawniają się różowe tony niewidoczne potem na powiece. Cienie dają efekt tafli z dosyć dużym dodatkiem drobinek - będą świetne na imprezę albo jako podkład do smokey eyes. Drobinki są małe i delikatne. Nie są nachalne i nie dają efektu bombki. Pachną podobnie do wersji sypkiej ale słabiej i bardziej chemicznie. Są bardzo trwałe - na bazie spokojnie wytrzymują cały dzień. Wydajność średnia - użyłam ich kilka/kilkanaście razy i już widać dosyć ubytek.
OCENA: 4(4,5)/6

niedziela, 29 maja 2011

ASK: L - L'oreal, Lovely

W związku z tym, że w TV jest transmisja F1 mam chwilę, żeby podzielić się z Wami kolejnymi recenzjami kosmetycznymi a potem wyjazd na Dni Niepołomic i tamtejsze najlepsze na świecie lody w gałkach;)

L'OREAL Paris

 1. Color Appeal Trio Pro Dark Eyes Eva Longoria 307 Lilac - Zdobyte na wymiance więc nie miałam sposobu wybrać koloru dobrego dla siebie (jasne zielono-niebieskie oczy). W skład zestawu wchodzi rozświetlacz - biały cień, który sam z siebie nie daje koloru ale opalizuje na różowo oraz dwa cienie - delikatny róż i liliowy. Wszystkie dają perłowe wykończenie. Cienie są dosyć twarde ale łatwo się je nakłada i cieniuje. Niestety są raczej mało na pigmentowane i nie kryją dokładnie powieki nawet tak bladej jak moja. Można nimi stworzyć delikatny dzienny makijaż do pracy ale na wieczór raczej się nie nadadzą. Dobrze współpracują z innymi cieniami. Opakowanie jest duże i toporne ale plusem jest okienko, przez które widać kolory cieni. Gdybym je kupiła byłabym bardzo zawiedziona bo zdecydowanie nie są warte swojej ceny.
OCENA: 3/6
2. Matte Morphose 110 Rosy Ivory - Najjaśniejszy dostępny odcień w różowej tonacji. Nadal jednak dla mnie zbyt ciemny. Ładnie odświeża i nadaje buzi młodzieńczy wygląd.
3. Matte Morphose 115 Golden Ivory - Najjaśniejszy dostępny odcień w tonacji żółtej. Niestety jest on jednak ciemniejszy niż 110 a więc i dla mnie jest zbyt ciemny. Zdecydowanie ta wersja kolorystyczna bardziej przypadła mi do gustu ze względu na to, że ładnie kryje moje płytko położone naczynka i  czerwieniące się poliki;)
Obie tubki to testery każdy po 7ml matującego podkładu w musie. Strasznie się na niego kiedyś napaliłam ale brak funduszy i zdrowy rozsądek (miałam już wtedy otwarty podkład Rimmel) nie pozwoliły mi nabyć pełnowymiarowego opakowania. Podkład ma bardzo przyjemną konsystencję - lekkiej delikatnej pianki, łatwo się rozprowadza szczególnie palcami, dobrze przylega do twarzy, nie smuży - po prostu idealny do szybkiego makijażu. Daje delikatne pudrowe wykończenie, niestety na mojej mieszanej skórze nie utrzymuje się ono zbyt długo (zdecydowanie daleko mu do np. matującego podkładu YR). Bez przypudrowania i kilkukrotnych porządnych poprawek w ciągu dnia się nie obejdzie bo skóra bardzo brzydko oleiście się świeci - na lato zatem się nie nadaje. Na zimę też nie ze względu na zbyt ciemne kolory. Ładnie wygładza skórę oraz wypełnia pory i delikatne zmarszczki - jest to zasługa sylikonów, które są mocno wyczuwalne przy nakładaniu. Nałożony na powiekę dobrze współpracuje z kredką - dzięki zawartości sylikonów kredka ślizga się po nim praktycznie bez żadnego oporu. Podkład jednak ma też swoje wady - kredka praktycznie wcale nie trzyma się powieki i momentalnie odbija a potem dość szybko blaknie i znika. Kryje średnio i wytrzymuje na buzi dosyć długo. Jest bardzo wydajny - nawet taki mały tester wystarcza mi na długo. Nie jestem z niego zbytnio zadowolona -na pewno nie kupię pełnowymiarowego opakowania.
OCENA: 3/6

LOVELY
1. Czarny Eye Liner - Recenzję praktycznie można zamknąć w trzech słowach - "tani i dobry":) Kolor jest bardzo czarny - taki jaki lubię najbardziej. Łatwo się nakłada, szybko schnie, nie szczypie w oczy, jest trwały - nie kruszy się, nie osypuje, nie odbija i nie rozmazuje za bardzo. Nie jest wodoodporny więc nie ma co wymagać od niego betonowego przylegania do powieki ale jak na kosmetyk za nie całe 7zł jest bardzo OK;) Pędzelek jest cienki i dobrze wyprofilowany, nie rozcapierza się - łatwo więc nim narysować precyzyjną kreskę. Opakowanie jest małe i poręczne. Nie zajmuje zbyt wiele miejsca w kosmetyczce (kosmetyk ma 2,5g) jest więc idealny na wyjazdy. Jedyne co mogę mu zarzucić to odrobinę zbyt twardy pędzelek, który czasami zostawia jaśniejszą linię w środku kreski ale łatwo to skorygować a przy odrobinie wprawy w ogóle uniknąć takiego efektu. Idealny dla początkujących chociaż ja do takich już od dawna nie należę;)
OCENA: 5/6
2. Sunny Blusher Mineralny róż do policzków w odcieniu Cinnamon Lady 


Skład:

 Na ten maleńki róż (3,7g) składają się 3 paski - pomarańczowy, różowy i fioletowy złamany odrobiną brązu. Kosmetyk jest średnio na pigmentowany ale daje ładny efekt i ciężko zrobić sobie nim krzywdę. Jest dobry dla początkujących bo nie tworzy plam i można stopniować efekt. Ładnie stapia się ze skórą i dobrze współpracuje z różnymi podkładami i pudrami. Niestety dosyć mocno pyli więc kosmetyk się marnuje. Nie trzyma się twarzy cały dzień zatem konieczne są poprawki. Opakowanie jest ładne ale niezbyt praktyczne. Do pudru dołączony jest puszek, którym to mamy go nakładać ale nie wyobrażam tego sobie - ja nakładam go pędzlem 15BJF Inglota. Ogólnie OK ale jednak oczekuję od różu trochę więcej. Nie kupię kolejnego egzemplarza.
OCENA: 3,5/6

sobota, 28 maja 2011

Projekt denko;)

W związku z tym, że jest dzisiaj sobota (czytaj - wolny dzień) i bardzo brzydka pogoda (deszcz leje jak z cebra) a ja mam do nadrobienia kilka notek to podzielę się z Wami moim projektem denko. Obejmuje on tylko kolorówkę ze względu na to, że przy pielęgnacji (nie licząc ubiegłorocznych zawirowań) jestem bardzo systematyczna. Do wykończenia jak najszybciej mam wiele kosmetyków takich jak:

Twarz:
1. Sensique Matt Finish Foundation.
2. L'oreal Matte Morphose 110

Policzki:
1. Kulki brązujące,
2. Avon Mozaikowy Róż,
3. Essence Moonlight Shimmer Powder,
4. Essence Return to Paradise shimmer powder,
5. Lovely Sunny Blusher

Oczy:
1. Inglot Cień do powiek matowy 43,
2. Essence Multi Action.

Usta:
1. Revlon Lipgloss,
2. Avon Ultra Color Rich Natural Glow,
3. Essence XXXL Shine 08 Glamour To Go,
4. Essence Eclipse Undead'+Love This City,
5. Eveline Jungle Show Moinsturizing Lip Gloss,
6. Avon Ultra Color Rich Purple Gleam,
7. Carlo di Roma Seduction Lipstick,
8. Essence Lipstck.

O większości z tych kosmetyków możecie już poczytać na moim blogu w ASK a o tych, których jeszcze nie ma wkrótce będę pisać;)

W związku z tym, że zużywanie wszystkich tych kosmetyków na raz trwałoby wieki od tej pory najbardziej eksploatowane będą:
 1. L'oreal Matte Morphose 110 - był już używany więc myślę, że długo nie będę go męczyć;)
2. Essence XXXL Shine 08 Glamour To Go - już od kilku tygodni intensywnie go użytkuję w związku z tym zostało go niezbyt dużo;0
3. Eveline Jungle Show Moinsturizing Lip Gloss - kolor bardzo intensywny więc używam go tylko od swięta ale zostało go już naprawdę niewiele,
4. Inglot Cień do powiek matowy 43 - jest stary i mało go zostało a ja ostatnio prawie wcale nie używam cieni zatem będę się musiała trochę z nim pomęczyć.
5. Essence Moonlight Shimmer Powder - może nie tyle zużywam co używam. Jest mega wydajny ale to z racji tego, że stosuje się go bardzo niewiele;)
6. Avon Mozaikowy Róż - używam go regularnie już od jakiegoś czasu i widać ubytek,
Czasami zamiennie do rozświetlacza Essence i różu Avonu stosuję kulki brązujące ale staram się trzymać wytycznych;)
7. Essemce Multi Action - z racji tego, że jest zbyt mało czarny jak dla mnie przy większych okazjach zamieniam go na tusz z Astora.

Nie mam parcia na wykańczanie kredek do oczu (dlatego nie ma ich na zdjęciach) ale ostatnio najczęściej używam Essence Kajal Pencil 01 Black.

To by było na tyle:) W trakcie zużywania będą pojawiały się notki ze zdjęciami pustych opakowań i następcami zużytych produktów. Trzymajcie za mnie kciuki;)

ASK: K - kredki do makijażu

Nie licząc ego co już opisałam i tego co do opisania mi zostało przedstawię Wam dzisiaj pięć kredek do oczu. Było ich trochę więcej ale po drodze się wykruszyły;) O dość traumatycznym rozstaniu z jedną z nich pisałam jakiś czas temu. Zatem do rzeczy;)
1. VERSATI Kredka do oczu czarna No 1. - Bardzo tania i bardzo długa. Nie wiem czy rysik sięga do końca ale kredka ma półtorej długości standardowej kredki. Kupiłam ją bo chciałam miękką kredkę na górną linię wodną ale niestety nie sprawdziła się - jest zbyt twarda i szczypie w oczy:( Na powiece jeszcze jej nie testowałam więc nie wypowiem się co do trwałości i jakości. Czerń jest bardzo ładna - prawdziwie czarna. Dodatkowym atutem jest zatyczka-strugaczka, którą po zużyciu kredki wykorzystam do innych tego typu produktów.
OCENA: brak
2. LANCOME Paris  3 in 1 Eyeshadow Lipliner Eyebrow 001 Noir Andalou - Ku swojemu wielkiemu zaskoczeniu dostałam ją od TŻa. Na razie nie używałam jej jeszcze tylko testowałam na ręce. Jest dosyć miękka (ale nie za bardzo) i ładnie czarna.
OCENA: brak
3. BELL Professional Eye Liner Pencil Konturówka do oczu numer 7 - Chociaż średnio przypadła mi do gustu to już mój drugi egzemplarz. Kupiłam ją do szkoły, bo po zajęciach facepaintingu trzeba było cyk pyk myk zrobić sobie makijaż i lecieć na inne zajęcia albo do domu (wieczorem) i w związku z tym stwierdziłam, że im bardziej miękka kredka tym lepiej. Dodatkowym jej atutem jest to, że jest wysuwana więc w razie "w" nie trzeba w popłochu szukać strugaczki. Co do samej kredki to jest bardzo, bardzo, bardzo miękka. Dobrze się nią rysuje ale jest słabo na pigmentowana więc trzeba kilkakrotnie poprawiać kreskę aby uzyskać głęboką czerń. Kredka zarówno na bazie jak i bez niej jest bardzo nietrwała. Szybko się odbija, rozmazuje, rozpływa, blaknie i znika. Myślę, ze nadałaby się do smokey eyes ale też trzeba by się napracować przy nakładaniu. Nie szczypie w oczy ale na linię wodną się zupełnie nie nadaje - nie przylega i praktycznie wcale nie barwi. Rysik jest bardzo krótki w porównaniu do długości całej kredki - stanowi jej około jednej trzeciej a w porównaniu do kredki Lancome to nawet jedną czwartą.
OCENA: 2,5/6
4. PIERRE RENE Eyeliner Waterproof 02 - Dobra brązowa kredka i chociaż nie używam jej często to jestem zadowolona. Co prawda o wodoodporności to pewnie ona nawet nie słyszała ale przy zakupie absolutnie nie kierowałam się tym wymaganiem (nawet nie zwróciłam uwagi, że pisze na niej waterproof). Jest miękka i dobrze na pigmentowana. Łatwo narysować nią zarówno delikatną jak i wyrazistą kreskę. Nie ma też problemu z jej rozcieniowaniem. Bez bazy może trochę blaknąć i się rozmazywać ale na bazie nie stwarza większych problemów. Zatyczka, którą widać na zdjęciu nie jest oryginalna - i pochodzi od czarnej kredki Eveline.
OCENA: 4,5/6
5. MISS SPORTY Eye pencil 015 basalt  - Kredka o bardzo przyjemnym szarym kolorze. Jest dość dobrze na pigmentowana ale jest bardzo twarda i trzeba trochę namęczyć powiekę aby uzyskać pożądany efekt. Bardzo podoba mi się kolor ale rzadko jej używam bo mam wrażliwe powieki i trudno mi się z nią dogadać. Czasami ma lepsze dni i jest bardziej miękka a ja mam więcej cierpliwości i wtedy robię nią kreskę. Absolutnie nie nadaje się do stosowania na cienie do powiek - cienie odklejają się od powieki i przyklejają do rysika a kredka ślizga się po powiece.
OCENA: 3/6

piątek, 27 maja 2011

ASK: J - Joko

Krótka notka bo posiadam tylko dwa kosmetyki tej firmy.
1. Chocolate Puder Prasowany - Posiadam wersję ciemniejszą. Na opakowaniu pisze, że jest to puder rozświetlający (pewnie dlatego, że posiada drobinki) ale dla mnie jest to po prostu puder brązujący (nie wiem dlaczego na zdjęciu wyszedł różowo bo w rzeczywistości składają się na niego kwadraciki beżowe, jasno-brązowe i ciemno-brązowe). Jest to mój pierwszy puder brązujący z prawdziwego zdarzenia. Dobrze się nakłada i rozprowadza, nie tworzy plam, fajnie współpracuje z innymi kosmetykami -  podkładami, pudrami, różami i rozświetlaczami. Łatwo się cieniuje. Jest dosyć twardy więc nie pyli zbyt mocno i nie osypuje się przy nakładaniu. Drobinki są delikatne i subtelne - nie dają efektu bombki.
OCENA: 4/6
2. Sun Day Cienie do powiek numer 575 - Niestety miały wypadek przy wyciąganiu z połamanego już opakowania i się pokruszyły. W rzeczywistości wyglądały tak:
Zdjęcie pochodzi z wizaż.pl
Dopóki były całe można je było opisać tak: Ciemna otoczka - świetny cień, bardzo dobrze się nakładał, długo trzymał, nie blakł, na bazie był praktycznie nie do zdarcia. Dobrze się cieniował i łączył z innymi cieniami. Jasne słoneczko - kolorek bardzo fajny ale niestety zawierał dużo brokatu, który się osypywał na całą twarz. Teraz niestety nie są już takie dobre. Sypką mieszankę ciężko przykleić do powieki, nie chce się rozprowadzać i strasznie osypuje. Myślę, że jak nadejdą lepsze czasy to zakupię inne cienie a te pójdą do kosza. Jednak zanim to nastąpi dam im jeszcze kilka szans;) W związku z powyższymi doświadczeniami pierwsza ocena będzie dla cieni oryginalnych a druga w nawiasie dla cieni pokruszonych.
OCENA 3,5(2)/6

czwartek, 26 maja 2011

ASK: I - Inglot

Po dość długiej nieobecności powracam z Alfabetycznym Spisem Kosmetycznym. Dzisiaj na tapecie Inglot. Zdjęcie kiepskie - przepraszam, ale dobrze oddaje kolory. Niestety nie miałam czasu robić lepszego;) Jako, że większość mojego zbioru to cienie postaram się je posegregować według jakości i tak opisać, żebym nie musiała po kilka razy kopiować tego samego opisu.

1. Loose Powder - Puder Sypki, odcień 11
Skład:
 
Dobry, niesamowicie wydajny. Cena adekwatna do jakości i ilości. Drobno zmielony w kilku odcieniach do wyboru - każdy znajdzie coś dla siebie. Nie bieli skóry. Nie daje płaskiego matu - tylko taką pół satynkę. Dla tłustej cery może okazać się nie wystarczający. Dla mojej mieszanej cery jest dobry jednak poprawki w ciągu dnia są nieuniknione. Nie zapycha, nie uczula i nie pogarsza stanu cery. Zapach słodko-babcino-pudrowo-chemiczny ale wyczuwalny tylko w opakowaniu - przy nakładaniu ani tym bardziej później niewyczuwalny. Dobrze współpracuje ze wszystkimi podkładami jakich miałam okazję używać. Ogólnie - polecam.
OCENA: 4,5/6
 
2. Zestaw do makijażu Freedom System PRO-5 a w nim cienie w tonacji matowych brązów o numerach (od lewej) 351, 390, 360, 363 i 378. Zakupione do szkoły;)
OCENA: 5/6
3. Profesjonalny cień do powiek - numeru nie mam ale jest to złoty cień. W wersji metalicznej/perłowej. 
OCENA: 5,5/6
4. Sprint SuperStar cień do powiek w odcieniu 90 - czerwony z drobinkami opalizującymi na złoto.
OCENA: 5/6
5. Cień do Powiek VERTIGO Eye Shadow w odcieniu #76 - delikatnie metaliczny turkus.
OCENA: 3/6
6. Cień do Powiek VERTIGO Eye Shadow w odcieniu #84 - fiolet z maleńkimi srebrnymi drobinkami.
OCENA:4,5/6
7. Cień do powiek matowy 43 - stara wersja, cielisty kolor ale nie dla bladziochów.
OCENA:5/6

Komentarze:
2 i 7 - Matowe cienie o pudrowym wykończeniu. Świetnie na pigmentowane. Są miękkie, łatwo się nakładają i dobrze cieniują. Świetnie współpracują z innymi cieniami - tej samej firmy jak i innych. Doskonale przylegają do powieki. Jedyną ich wadą jest to, że pylą przy nabieraniu ich na pędzelek. Pomimo tego są jednak wydajne. Jestem z nich bardzo zadowolona.
3 - Kupiony bardzo dawno temu (pewnie jest już po terminie) ale cały czas jest rewelacyjny. Odrobinę twardszy niż 2 i 7. Dobrze na pigmentowany. Świetnie się nakłada, doskonale przylega do powieki, dobrze cieniuje i współpracuje z innymi cieniami - tej samej firmy jak i innych. Doskonały jako cień do powiek i jako nabłyszczacz do innych partii ciała. Nie pyli ani przy nakładaniu pędzlem do cieni ani pędzlem do pudru/różu. Bardzo wydajny.
4 i 6 - Bardziej twarde niż 2 i 7 za to porównywalne do 3. Świetnie na pigmentowane, dobrze przylegają do powieki jednak trochę gorzej niż 2, 3 i 7.  Doskonale współpracują z innymi cieniami tej samej firmy jak i innych. Drobinki nie wędrują po twarzy i nie są zbyt nachalne. Pylą ale mniej niż 2 i 7. Wydajne.
5 - Z tego cienia jestem najmniej zadowolona. Miejscami twardość jest porównywalna do 6 ale większość jego powierzchni bardzo skamieniała (tak było od początku) i ciężko go nabrać. Niestety zeskrobywanie niewiele daje bo zaraz potem przy nabieraniu znowu kamienieje i trzeba się z nim męczyć. Kiepsko przylega do powieki (od początku) i średnio się cieniuje. Dobrze współpracuje z innymi cieniami. Bardzo wydajny ale pewnie z racji tego, że nie mam do niego cierpliwości i rzadko go używam.

poniedziałek, 16 maja 2011

FACEPAINTING

Sztuka dość trudna i wymagająca zarówno od twórcy jak i modelki.
Styczność z tą formą artystycznego wyrażania siebie miałam w szkole wizażu Artystyczna Alternatywa w Krakowie do której teraz chodzę w ramach poszerzania swojej wiedzy;)
Zajęć z face paintingu mieliśmy mało (a szkoda) bo im głębiej w las ... tym lepiej;)

Ale od początku:
Do malowania używaliśmy farb do body paintingu marki KKRYOLAN z serii AQUACOLOR. Są to farby wodne na bazie naturalnych glinek - nałożone na twarz wykazują działanie ściągające ale uwaga bo mogą zapychać posiadaczy co wrażliwszej skóry. Czasami też korzystaliśmy też z serii SUPRACOLOR - również są to farby wodne ale pozostają tłuste i nie wysychają pozostawiając błyszczące bądź metaliczne wykończenie.
Do nakładania farb nadaje się wiele narzędzi ale najlepiej sprawdzają się kuchenne gąbki-myjki pocięte na paski półtora-centymetrowej szerokości i pędzle z włosia syntetycznego. Można też wykorzystać lateksowe gąbeczki do makijażu i palce - dobre do cieniowania.
Farby wysychają dosyć szybko więc nie ma obaw, że kontury zleją się po namalowaniu obrazka, jednak UWAGA - nie nakładamy jednego koloru na drugi bo wtedy kolory się łączą i bardzo trudno zamalować to co pod spodem.
Demakijaż - najlepiej namoczyć twarz zimną wodą, potem nałożyć "Zmywacz do makijażu w kremie" marki Kryolan, następnie zetrzeć wszystko chusteczkami dla niemowląt a na koniec przemyć twarz ciepłą wodą z mydłem bądź żelem do mycia twarzy - to wersja szkolna. Moim zdaniem najlepiej (jeżeli jest tylko taka możliwość) wejść pod prysznic i po prostu dokładnie się wykapać bo niestety przy zmywaniu farba lubi migrować, w najgorszym wypadku, poza linię włosów. Ważne jest aby po demakijażu zadbać o pielęgnację twarzy bo farby niestety wysuszają.
Watro też zadbać o twarz modelki przed malowaniem i posmarować ją kremem albo innym kosmetykiem pozostawiającym ochronny filtr bo niestety, ale niektóre kolory (zwłaszcza zielony) lubią przebarwiać skórę (wiem z własnego doświadczenia) i potem trudno je domyć.

Ale dość już nudnego rozpisywania się - czas na praktykę;)

Pierwszym naszym zadaniem było zaprojektować maskę wenecką a następnie trzeba było zamienić się projektem z partnerką i malować na niej zaprojektowaną przez nią maskę. Wygląda to mniej więcej tak:

Projekt - ja:
Wykonanie - A.C.:
Modelka - ja. 
Zdjęcia są kiepskiej jakości bo robiłam je telefonem.
Jak widać biała farbka spisuje się kiepsko przy kryciu całej twarzy.

 
Modelka i projekt - A.C., wykonanie - ja.
Zdjęcia są kiepskiej jakości bo robiłam je telefonem.

Drugie zadanie - kamuflaż. Projektujemy i malujemy sami;) W tle zdjęć materiał na którym się wzorowaliśmy.

Projekt - ja:


Wykonanie - ja:

Modelka - A.C., zdjęcia - Joanna Cieśla
 
Pierwowzór - własność A.C.:
Wykonanie - A.C.:
Modelka - ja, zdjęcia - Joanna Cieśla

Jak widać z upływem czasu nabierałyśmy z A.C. wprawę i wychodziło nam coraz lepiej;)
Mam nadzieję, że się podobało:)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...