poniedziałek, 26 września 2011

Hawajskie Tropiki

Hawaiian Tropic
spf 40 UVA/UVB protection
Lip Balm

OBIETNICE PRODUCENTA: Na opakowaniu są tylko wytyczne co do stosowania. Balsam opakowany był również w tekturkę ale wyrzuciłam ją od razu p zakupie więc niestety nie mogę Wam jej pokazać.

SKŁAD:

MOJE WRAŻENIA:
ZAPACH: Słodki, ziołowy, czuć w nim sporo mięty pieprzowej. Bardzo przyjemny:) Poza zapachem balsam ma też bardzo słodki, trochę ziołowy smak.
BARWA: W opakowaniu kremowa, na ustach bezbarwna ale zbiera się w załamaniach, w kącikach i na styku warg jako białe farfocle.
KONSYSTENCJA: Dosyć twarda. Sztyft jest dużo bardziej zbity niż wszystkie pomadki do ust jakich do tej pory używałam. Dodatkowo na ustach tworzy mocno wyczuwalną, niezbyt przyjemną warstwę. Mi ta warstwa bardzo przeszkadza i prowokuje do gryzienia warg i zdzierania jej z nich.
OBIETNICE PRODUCENTA: Nie wiem dokładnie co było na tym tekturowym pudełeczku ale opiszę swoje wrażenia. Nawilża średnio, tworzy mocną ochronną warstwę. Nie wiem jak kwestia filtru ale używałam go od wiosny na zmianę z Carmexem w słoiczku i nie miałam żadnych problemów. Nie utrzymuje się zbyt długo na ustach ale to chyba przez to, że dosyć mocno przeszkadza mi ta warstwa i ściągam ją zębami.
WYDAJNOŚĆ: Dosyć dobra. Wystarczy 1-2razy przejechać pomadką do ustać i już powstaje na nich spora warstewka.
SKUTKI UBOCZNE: Nie zapobiega powstawaniu suchych skórek ani ich nie leczy.
OPAKOWANIE: Pomadka ma formę wykręcanego sztyftu co jest bardzo praktyczne i higieniczne. Opakowanie jest białe z zieloną naklejką. Dodatkowe sam sztyft jest bardzo niewielki przez co bez żadnego problemu zmieści się zarówno w kieszeni jak i nawet w najmniejszej torebce.
POJEMNOŚĆ: brak danych
DOSTĘPNOŚĆ: PEPCO
CENA: 5zł
OCENA: 3,5/6
   
Podsumowując: Nie przypadł mi zbytnio do gustu i kolejnego egzemplarza już nie kupię. Co prawda jest mały, poręczny i nie źle nawilża ale ta warstwa na ustach i zbieranie strasznie mi przeszkadza więc po co się denerwować skoro a rynku jest tyle mazideł do ust?

sobota, 24 września 2011

Rooibos i jeżyna;)

Essence
Balsam do rąk 24h ochrona
rooibos & jeżyna

OBIETNICE PRODUCENTA i SKŁAD:

MOJE WRAŻENIA:
ZAPACH: Słodki, jeżynowy ale też trochę sztuczny. Piękny i bardzo intensywny. Długo utrzymuje się na dłoniach. Nie nadaje się do stosowania w środkach transportu dla osób cierpiących na chorobę lokomocyjną;)
BARWA: W opakowaniu biały ale na rękach krem jest bezbarwny.
KONSYSTENCJA: Gęsta. Krem ma zwartą konsystencję jednak rozpuszcza się pod wpływem ciepła. Bardzo szybko się wchłania i chociaż pozostawia warstwę ochronną to nie jest ona tłusta ani lepka.
OBIETNICE PRODUCENTA: No cóż... Tutaj krem nie za bardzo się spisuje. Mam bardzo wymagające dłonie i mało, który krem potrafi zaspokoić ich potrzeby więc dla mniej wymagających może być dobry. Mam wrażenie, że wcale nie nawilża ani nie regeneruje skóry dłoni a jedynie pokrywa je warstwą sylikonu, który daje wrażenie natłuszczenia ale pod spodem skóra nadal woła pić. Ochronna warstwa pozostaje na rękach od nałożenia do umycia więc po kontakcie z wodą konieczne jest ponownie nałożenie kremu.
WYDAJNOŚĆ: Dosyć dobra. Wystarczy odrobina aby pokryć całe dłonie.
SKUTKI UBOCZNE: To co było suche zostaje suche:(
OPAKOWANIE: Plastikowa tubka z praktycznym korkiem. Biała z fioletową grafiką. Nie jest przezroczysta więc nie widać ile kosmetyku jeszcze zostało.
POJEMNOŚĆ: 75ml - idealna do torebki:)
DOSTĘPNOŚĆ: już niedostępny - edycja limitowana
CENA: 5zł
OCENA: 2,5 (3,5)/6
  
Podsumowując: Sam w sobie krem nie jest rewelacyjny ale dobrze sprawdza się poza domem gdzie nie można sobie pozwolić na tłustą warstwę na rękach a szybkość wchłaniania i tworzenie ochronnej warstwy ma bardzo duże znaczenie.

piątek, 23 września 2011

Sezon na gruszki:)

Na samym początku tej recenzji pragnę Was zapewnić, że wiem, iż jestem dorosła i posiadam już dowód osobisty a osiemnaste urodziny obchodziłam już kilka razy;)
Bobini
3w1
szampon
żel pod prysznic
płyn do kąpieli
gruszka z wyciągiem z rumianku

OBIETNICE PRODUCENTA i SKŁAD:

MOJE WRAŻENIA:
ZAPACH: Cudowny, obłędny, nieziemski i gruszkowy:) Prawdziwie gruszkowy. To cudeńko pachnie prawdziwymi, soczyście dojrzałymi, ociekającymi sokiem gruszkami. No obłęd:) Szkoda tylko, że ten zapach nie utrzymuje się na skórze.
BARWA: Biała ale pół transparentna z perłowym połyskiem.
KONSYSTENCJA: Dosyć rzadka i lejąca. Jak taki rzadki kisiel.
OBIETNICE PRODUCENTA: Używałam na wszystkie trzy sposoby. Jako szampon - dobrze myje, włosy są doskonale oczyszczone, puszyste, lekkie i miękkie ale niestety wywołuje łupież (chociaż nie mogę w pełni stwierdzić w jakim stopniu, bo przy zmianie szamponu zawsze mam łupież, a tego cudeńka nie stosowałam regularnie tylko 2-3razy w ramach zastępstwa). Jako płyn do kąpieli trochę za słabo się pieni ale piana utrzymuje się przez całą kąpiel. Jako żel pod prysznic dobrze się pieni na gąbce i nadaje jej dobry poślizg na ciele. Ogólnie nie wysusza skóry i zmiękcza ją. Dokładnie myje bez podrażniania.
WYDAJNOŚĆ: Dosyć dobra.
SKUTKI UBOCZNE: Wywołuje łupież.
OPAKOWANIE: Plastikowa butla z praktycznym korkiem. Nie jest przezroczysta a do tego cała oklejona jest kolorową folią więc nie widać ile kosmetyku jeszcze zostało.
POJEMNOŚĆ: 400ml
DOSTĘPNOŚĆ: drogerie, internet
CENA: Około 7zł a w promocji jeszcze mniej.
OCENA: 4,5/6
 
 Podsumowując: Może nie jest to kosmetyk idealny ale i tak będę je kupować ze względu na zapach no i dlatego, że rewelacyjnie sprawdzają się na basenie;) Idealny dla wszystkich fanów owocowych zapachów w łazience;)

Tradition de Hammam

Yves Rocher
Tradition de Hammam
Maseczka z glinką marokańską do twarzy i włosów

OBIETNICE PRODUCENTA: Maseczka z glinką marokańską oraz olejkiem arganowym z upraw ekolgicznych zapewnia oczyszczoną, promienną skórę oraz sprzężyste, jedwabiście lśniące włosy.
Opis pochodzi ze strony: www.yves-rocher.com.pl
SKŁAD:

MOJE WRAŻENIA:
ZAPACH: Piękny, słodki i orientalny.
BARWA: Brązowego błotka;)
KONSYSTENCJA: Dosyć rzadkiego błotka. Dobrze się rozprowadza ale jest tępa w dotyku. Maska zawiera twarde drobinki, którymi można wykonać peeling.
OBIETNICE PRODUCENTA: Te dotyczące skóry są spełnione chociaż nie ma ich zbyt dużo. Po użyciu tej maseczki skóra jest zaczerwieniona ale widocznie rozpromieniona i oczyszczona. Drobne niedoskonałości znikają a większe szybciej się goją. Maska również zmniejszała błyszczenie strefy T.
Na włosy jej nie stosowałam więc nie mam pojęcia jak na nich sprawdza się maska.
WYDAJNOŚĆ: Dosyć dobra.
SKUTKI UBOCZNE: Szczypie po nałożeniu jednak po dłuższej chwili przestaje. Wydawało mi się, że ta maska mocno drażni skórę ale teraz używam innej glinki i już wiem, że to było coś w typie "trochę piecze".
OPAKOWANIE: Plastikowa tubka stawiana na zakrętce. Nie ma praktycznego otwarcia więc
POJEMNOŚĆ: 30ml
DOSTĘPNOŚĆ: sklepy Yves Rocher
CENA: Pełnowymiarowe opakowanie 100ml kosztuje 50zł, mini wersję dostałam gratis do zakupów.
OCENA: 4/6
 
 Podsumowując: Uczucie pieczenia nie przypadło mi do gustu ale kosmetyk jest bardzo przyjemny, a do tego może nam zastąpić również peeling więc będzie w sam raz na dłuższe wyjazdy.

Carmex

Nie będę się bardzo rozpisywała bo i co tu dużo pisać? Po prostu przyznam się Wam od razu - jestem uzależniona od mazideł do ust. Nie ma takiego dnia, żebym nie posmarowała ust przynajmniej kilka razy jakimś balsamem albo pomadką a gruba warstwa na noc to już obowiązek. Ale to jeszcze nie wszystko - potrafię się nawet budzić w nocy żeby posmarować wargi dlatego ta recenzja nie mogła się tu nie pojawić.

Classic
CARMEX
Moisturising Lip Balm

OBIETNICE PRODUCENTA i SKŁAD:

MOJE WRAŻENIA:
ZAPACH: Mentolowy:D Tyle się na czytałam negatywnych recenzji o jego mentolowości, że pokładałam w nim ogromne nadzieję. Niestety tu się jednak na nim trochę zawiodłam bo zapach mentolu oraz lekkie uczucie chłodzenia i mrowienia utrzymuje się jedynie przez kilka minut a potem znika:( Jesteśmy z mężem wielkimi fanami mentolu i innych tego typu zapachów i tutaj niestety ten balsam nas nie usatysfakcjonował.
BARWA: Bezbarwny.
KONSYSTENCJA: Wazelinowa - dosyć zbita ale ustępuje pod wpływem nacisku i ciepła ciała.
OBIETNICE PRODUCENTA: Spełnione co do joty. Nie wiem jak radzi sobie w kwestii leczenia jakichś farfocli bo nigdy czegoś takiego nie miałam ale doskonale nawilża i chroni. Największe problemy ze spierzchniętymi ustami mam zazwyczaj w lecie oraz kiedy jestem chora i w obu tych sytuacjach balsam poradził sobie nienagannie. Nawilża, koi i chroni usta a na dodatek bardzo długo się na nich utrzymuje. W czasie choroby kiedy zazwyczaj muszę co chwilę sięgać po jakiś nawilżać wystarczy, że kilka (3-4) razy nałożę na usta grubszą warstwę tego specyfiku i mam spokój na cały dzień. Zapobiega też pojawianiu się suchych skórek oraz zajadów a jeżeli zaczniemy go stosować, gdy takie coś już występuje to szybko je wyleczy.
WYDAJNOŚĆ: Wydajny chociaż ja używam go tylko w domu, bo nie lubię korzystać ze słoiczkowych mazideł gdzieś gdzie nie mogę na bieżąco myć rąk.
SKUTKI UBOCZNE: Brak
OPAKOWANIE: Plastikowy słoiczek z metalową zakrętką. Mało higieniczny ale bardzo praktyczny. Po wykorzystaniu balsamu na pewno do czegoś jeszcze mi się przyda.
POJEMNOŚĆ: 7,5g
DOSTĘPNOŚĆ: drogerie, internet
CENA: Około 10zł ale w promocji taniej.
OCENA: 5,5/6
 
 Podsumowując: Tak jak pisałam wczoraj w jednym z postów - odrobinę się na nim zawiodłam bo okazał się mniej mentolowy niż oczekiwałam ale i tak jestem z niego bardzo zadowolona i na pewno wypróbuję wszystkie jego dostępne wersje:) Gorąco polecam:)

czwartek, 22 września 2011

Ale o co chodzi?

To jakże popularne pytanie doskonale podsumowuje moje wrażenia względem kosmetyku, który mam zamiar zrecenzować. Wiele mówiące reklamy, gdzieś posłyszane dobre opinie skłoniły mnie do zakupu a to co? Toż toto nie działa i na prawdę nie wiem skąd te zachwyty...

L'Oreal Paris
Elnett de luxe
Lakier do włosów
Włosy suche i zniszczone
Bardzo Mocne Utrwalenie
Nutriochrona
Łatwy do usunięcia podczas szczotkowania

OBIETNICE PRODUCENTA:
SKŁAD:

MOJE WRAŻENIA:
ZAPACH: Słodki, ale przyjemny. Sztuczny.
BARWA: Bezbarwny
KONSYSTENCJA: Płynna.
OBIETNICE PRODUCENTA: Trwałość i lekkość: Trwałość nie - niestety lakier nie radzi sobie z włosami. Nie wyobrażam sobie co trzeba by mieć na głowie żeby ten lakier to utrwalił bo na moje włosy niestety nie działa:( Lekkość - o tak! jest tak lekki, że nie potrafi nawet skłonić mojego odrastającego jeżyka do przyjęcia pozycji horyzontalnej... Odbudowanie - nie mam pojęcia jak miałby odbudowywać włosy ale na pewno tego nie robi. Ochrona - też nie zauważyłam. Mikrodyfuzor - o TAK! lakier jest rozpylony w idealnie delikatną mgiełkę. Oby wszystkie kosmetyki w sprayu były tak rozpylone:) Łatwy do usunięcia - no nie za bardzo. Próby wyczesania tego z włosów dają takie same efekty jak wyczesywanie innych lakierów. Ze względu na to, że lakier praktycznie nie utrwala jest to łatwiejsze ale na pewno nie jest bezproblemowe. Na dodatek po wyczesaniu tworzy na włosach białe płatki tak samo jak inne lakiery.
WYDAJNOŚĆ: Raczej niska. Używam co jakiś czas. Nie zawsze codziennie a ubywa go w zastraszającym tempie.
SKUTKI UBOCZNE: Bardzo słabe utrwalenie a po wyczesaniu biały pył we włosach.
OPAKOWANIE: Typowe dla lakierów - spray. Ma genialny dyfuzor, który wspaniale rozpyla lakier w mgiełkę.
POJEMNOŚĆ: 250ml
DOSTĘPNOŚĆ: drogerie, internet
CENA: Około 20zł ale w promocji taniej.
OCENA: 2/6
 
 Podsumowując: Szczerze mówiąc bardzo się zawiodłam. Oczekiwałam cudotwórcy a dostałam kiepski lakier z rewelacyjnym dyfuzorem w dosyć wygórowanej cenie. Nie oczekuję od lakieru, żeby się wyczesywał z włosów, bo i tak je codziennie myję, więc to nie ma znaczenia, ale lakier MA UTRWALAĆ a ten ewidentnie nie radzi sobie z moimi włosami. Może powinnam wybrać wersję do innego typu włosów ale coś co Twierdzi, że utrwala bardzo mocno nie powinno stwarzać takich problemów. Na pewno już do niego nie wrócę. Na rynki jest tak wiele lakierów, że jest w czym wybierać bez przepłacania.

Dotyk kaszmiru

Schwarzkopf
3 weather taft
Cashmere Touch
Power Mousse
Dry and Damaged Hair
Mega Strong 5
OBIETNICE PRODUCENTA: Pianka POWER do suchych i zniszczonych włosów. 
Cashmere Touch: 24 godzinne utrwalenie i kaszmirowa miękkość włosów. 
Dodatkowa pielęgnacja suchych i zniszczonych włosów. 
Nie skleja włosów, łatwa do usunięcia podczas szczotkowania - nie zawiera alkoholu.
Specjalna formuła TAFT NA KAŻDĄ POGODĘ, z filtrem UV, chroni Twoje włosy przed słońcem, wiatrem i wilgocią - przez cały dzień.
SKŁAD: aqua, propane/butane/isobutane, polyquaternium-4, PVP, sodium benzoate, cetrimonium chloride, quaternium-52, PEG-40 hydrogenated castor oil, parfum, panthenol, benzophenone-4, butylphentyl methylpropional, coumarin, linalool.

MOJE WRAŻENIA:
ZAPACH: Słodki ale sztuczny. Bardzo przyjemny - od razu przypadł mi do gustu. Kojarzy mi się z elegancją.
BARWA: Pianka już na ręce jest śnieżno biała.
KONSYSTENCJA: W butli jest płyn co słychać przy potrząsaniu a pianka po wyciśnięciu jest gęsta i dosyć zwarta przypomina bitą śmietanę ale szybciej się rozpada;)
OBIETNICE PRODUCENTA: Hmmm... Odnoszę wrażenie, że bardziej działała na moje włosy jak były krótsze. Teraz działa wybiórczo... To znaczy czasami działa bardzo dobrze - włosy są pięknie ułożone puszyste i zyskują mega objętość, a czasami wyglądam jak zmokła kura chociaż na zewnątrz słońce i piękna pogoda. Nie mam pojęcia od czego to zależy bo zawsze stosuję ją tak samo - wieczorem nakładam na wilgotne włosy, suszę głową w dół, daję chwilę na ostygnięcie i idę spać; rano wstaję delikatnie przeczesuję szczotką i do pracy. Co do kaszmirowej miękkości to się zgadza - włosy są cudownie miękkie i gładkie w dotyku a do tego ślicznie pachną. Nie zauważyłam dodatkowej pielęgnacji ale mam wrażenie, że chroni włosy przed działaniem gorącego powietrza z suszarki. Stan moich końcówek jest bardzo dobry a suszę włosy 5-6 razy w tygodniu. Trochę jednak skleja włosy i czasami po wysuszeniu ciężko je rozczesać. Ochrony przed pogodą również nie zauważyłam. Co prawda nie przebywam duzo na słońcu ale na pewno działaniu wiatru i wilgoci się poddaje i niestety włosy potem nie wyglądają rewelacyjnie.
WYDAJNOŚĆ: Bez rewelacji ale po dokładniejszym sprawdzeniu stwierdzam, że wcale nie jest tak źle;). Stosuję mniej więcej 5-6razy w tygodniu i wystarczyła na około miesiąc.
SKUTKI UBOCZNE: Mam wrażenie, że wywołuje łupież.
OPAKOWANIE: Typowe dla pianek - aluminiowa butla z dyfuzorem (czy jak to się tam zwie). Jest bardzo ładna i dobrze trzyma się w ręce ale nie widać ile substancji jest jeszcze w środku.
POJEMNOŚĆ: 200ml
DOSTĘPNOŚĆ: drogerie, internet
CENA: Około 15zł ale w promocji taniej.
OCENA: 4/6
 Podsumowując: Myślę, że na pewno na niej nie poprzestanę i nadal będę szukać kosmetyku idealnego:)

A ja mam dwie lewe ręce...

No dobrze, może nie lewe ale na pewno są dwie i do tego bardzo wymagające. Obfitują w suche skórki a ostatnio nawet w schodzącą skórę, której przyczyną było zbyt częste używanie mleczka do czyszczenia... Chociaż w pracy nie mogę sobie pozwolić na ciągłe używanie kremu, to w domu staram się to nadrobić, i dlatego też ostatnio moje wymagania względem kremów znacząco wzrosły. Dzisiaj opowiem Wam o kremie, który właśnie wykańczam.

Nivea
Krem do rąk
pure & natural
Chroni skórę dłoni
DO SKÓRY SUCHEJ
BIO Olejek Arganowy
OBIETNICE PRODUCENTA:
SKŁAD:

MOJE WRAŻENIA:
ZAPACH: Słodki, trochę jakby aloesowy ale sztuczny. Jakoś nie za bardzo przypadł mi do gustu.
BARWA: Krem jest biały.
KONSYSTENCJA: Dosyć gęsta ale jeszcze nie jest to gęstość masła do ciała. Pod wpływem ciepła ciała krem rozpuszcza się. Dosyć szybko się wchłania ale pozostawia lepki i tłusty film, który potrzebuje dłuższej chwili aby przestać przeszkadzać.
OBIETNICE PRODUCENTA: No cóż... Jak dla mnie nie za bardzo. Skórki przy paznokciach są suche choćbym nie wiem jak często nakładała do na ręce. Przesuszenia skóry spowodowanego częstym myciem nie zniwelował:( Pomimo zapewnień, że nie zawiera sylikonów po rozprowadzeniu go na rękach mam wrażenie jakbym właśnie rozsmarowała na nich sylikon. Wywołuje uczucie jakby na moich dłoniach była warstwa ochrona ale pod spodem skóra nadal woła pić! Po myciu ta warstwa znika i krem trzeba nakładać ponownie bo uczucie suchości natychmiast wraca.
WYDAJNOŚĆ: Raczej niska.
SKUTKI UBOCZNE: To co było suche - nadal jest suche:(
OPAKOWANIE: Typowe dla kremów - tubka z praktycznym korkiem stawiana na zakrętce. Tuba nie jest przezroczysta więc nie widać ile kremu jeszcze pozostało.
POJEMNOŚĆ: 75ml
DOSTĘPNOŚĆ: drogerie, internet
CENA: Około 10zł ale w promocji taniej.
OCENA: 3/6
 Podsumowując: Znowu zawiodłam się na marce Nivea. Liczyłam, że krem, z nowej tak mocno reklamowanej serii, będzie chociaż OK a on jest raczej kiepski. Na pewno nie kupię ponownie.

piątek, 16 września 2011

Amla Gold - opinia

Nie znam się na olejach i pewnie długo znała nie będę a moje spotkanie z nimi było zupełnie przypadkowe. Co prawda kiedyś, gdzieś obiło mi się o uszy, że oliwa z oliwek dobrze robi na włosy ale już po pierwszym, mocno nie udanym, podejściu dałam sobie spokój...
Odlewkę Amli dostałam niedawno od Anwen jako nagrodę za wyróżnienie w konkursie włosowym i na jej blogu doczytałam także jak należy używać oleju do włosów a potem go zmywać.
Oto jak olej się prezentował przelany do buteleczki po miniaturze oliwkowego, żelu pod prysznic YR:
SKŁAD: Mineral oil - Parafina, Canola oil - olej rzepakowy, Elaeis guineensis oil - olej palmowy, Phyllanthus emblica & Lawsonia inermis Extract - ekstrakty z Amli i Henny, Perfume - zapach, Prunus amygdalus dulcis oil - olej ze słodkich migdałów, Phenyl Trimethicone - sylikon, Butyl Methoxydibenzoylmethane - filtr przeciwsłoneczny, Rosmarinus officinalis oil - olej rozmarynowy, Tertiary Butyl Hydroquinone - antyoksydant, D&C Green No.11 (CI 47000), D&C Green No.6 (CI 61565), D&C Red No.17 (CI 26100) - barwniki
Skład pochodzi z bloga Anwen a dokładnie z notki o Amli Gold, którą możecie przeczytać TU.

Moje wrażenia:
Pierwsze co rzuca się w zmysły to zapach - dla większości nieprzyjemny ale dla mnie boski bo ten olej pachnie świeżo ściętą łodygą słonecznika - rewelacja:) Kolor  - delikatnie zielony. Przypomina oliwę z oliwek:) Konsystencja - jakby to ująć... Hmmm... Oleista;) Działanie - nakładałam go zazwyczaj wieczorem i zmywałam dopiero rano. Po jego zastosowaniu włosy były sypkie i mega lśniące, łatwo się rozczesywały a ich kondycja była wyraźnie lepsza. Ten olej jest po prostu rewelacyjny i chociaż nie mogę wystawić mu pełnej oceny bo próbka, którą zużyłam była zbyt mała, to tak mnie zachwyciło jego działanie, że już sobie zamówiłam na allegro pełnowymiarowe opakowanie i na pewno będziecie jeszcze mieli okazję poczytać o nim na moim blogu:)
Polecam wszystkim, którzy są ciekawi takich wynalazków i chcieliby poprawić stan swoich włosów a moja przygoda z olejami do włosów dopiero się zaczyna;)

czwartek, 15 września 2011

Paczuszka od Basi8212

Wczoraj po powrocie z pracy zastałam w domu miłą niespodziankę. Na stoliku leżała koperta z wygraną w rozdaniu u Basi8212, o której możecie poczytać TU, a o samym rozdaniu możecie przeczytać TU.
Oto jak prezentowała się jej zawartość:
W skład paczuszki weszły cztery podwójne maseczki Bielendy, mały gratisik oraz przesympatyczny liścik;) Na początku maseczki.
1. Eco Care Glinka Zielona Bioorganiczna maseczka twarz & szyja & dekolt Skóra mieszana, tłusta, trądzikowa Anti Stress
OBIETNICE PRODUCENTA i SKŁAD:
2. IN VITRO Precyzyjne Serum Anti-Age na dzień - Liftinguje i Komfortowa Maseczka Anti-Age na noc - Przywraca Elastyczność Rośline komórki macierzyste
OBIETNICE PRODUCENTA i SKŁAD:
 3. Bio Plantacja Błyskawiczny Zabieg Anti-Age ALOES anti-age Roślinna Maseczka twarz, szyja, dekolt, łagodzi, nawilża, ujędrnia i BAWEŁNA anti-age Organiczna Maseczka twarz, szyja, dekolt, odżywia, wygładza, regeneruje
OBIETNICE PRODUCENTA i SKŁAD:
 4. KASZTAN Skóra Naczynkowa Przeciw Podrażnieniom i Pękającym Naczynkom - Serum Uszczelniające Naczynka i Maseczka Łagodząca
OBIETNICE PRODUCENTA i SKŁAD:
GRATISIK
TOŁPA huminea Matujący Krem Korygujący skóra wrażliwa, mieszana, tłusta i trądzikowa Strefa T
Na koniec zostawiłam sobie liścik. Była w nim prośba o opisanie maseczek na blogu. Bardzo chętnie wypróbuję wszystkie maseczki a później podzielę się z Wami moimi wrażeniami. Jak wiecie mam ostatnio problemy ze skórą więc na pewno będzie co czytać;)

Trochę zużyć:)

W natłoku codziennych zajęć zapomniałam Was ostatnio poinformować o zużyciach. W przeciągu ostatnich dwóch tygodni  koszu wylądowała bardzo mocno już zestrugana kredka do oczu Essence Kajal Pencil w kolorze 01 BLACK, o której mogliście przeczytać TU oraz nie skończony ale wykańczający mnie psychicznie i fizycznie Sensique Matt Finish Foundation nr: 201, o którym mogliście przeczytać TU.

wtorek, 13 września 2011

Gładkie nogi...

Wiem, że Was ostatnio zaniedbuję ale rozpoczęła się już szkoła więc mam jeszcze mmniej czasu niż zazwyczaj, jednak nie opuszczam Was i cały czas myślę o nowych notkach;) Nie zapominam również o rozdaniu i obietnicy z nim związanej. Jako, że liczba obserwujących przekroczyła 150 a i pieniążki wpłynęły na konto, to obmyśliłam już nagrody i w najbliższej wolnej chwili (czytaj w sobotę) wybieram się na zakupy;)
A puki co mała recenzja:

Gillette
Satin Care
Lavender Kiss
Żel do golenia

OBIETNICE PRODUCENTA: By skóra była miękka i jedwabiście gładka.
SKŁAD: aqua, palmitic acid, triethanolaamine, isopentane,  glyceryl oleate, stearic acid, isobutane, sorbitol, parfum, hydroxyethylcellulose, PTFE, PEG-90M, PEG-23M, hexyl cinnamal, hydroxyisohexyl 3-cyclohexenecarboxaldehyde, glycerin, propylene glycol, alpha-isomethyl lonone, limonene, lavandula angustifolia oil, sodium nitrate, eucalyptus globulus leaf oil, glyoxal, silica, polysorbate 60, hydrolyzed silk, disodium phosphate, CI 60730, calcum peroxide.
Komuś się udało przez to przebrnąć? Bo mi ledwo;)

MOJE WRAŻENIA:
ZAPACH: Lawendowy ale taki bardzo słodki. Przyjemny chociaż nie jestem fanką słodkiej lawendy.
KONSYSTENCJA: Bardzo gęsta prawie żelowa. W kontakcie z wodą zamienia się w bardzo zwartą i gęstą pianę.
OBIETNICE PRODUCENTA: Spełnione w 100% chociaż nie ma ich wiele;) Rewelacyjnie zmiękcza włoski i ułatwia golenie. Zapobiega zacięciom, otarciom i podrażnieniom skóry. Nadaje świetny poślizg maszynce.
WYDAJNOŚĆ: Ogromna. Opakowanie wystarcza mi na bardzo długo.
SKUTKI UBOCZNE: Brak.
OPAKOWANIE: Typowy dla pianek i żeli - taki niby spray;) Opakowanie jest nieprzejrzyste przez co nie ma szans zobaczyć ile żelu jeszcze zostało w środku.
POJEMNOŚĆ: 200ml
DOSTĘPNOŚĆ: drogerie, internet
CENA: Około 19zł ale w promocji 12,99zł.
OCENA: 5/6
 
Podsumowując: Jak dotąd mój ulubiony żel do golenia - Isana nie ma z nim szans ale już zakupiłam coś innego dla porównania. Jedyne do czego mogę się przyczepić to cena - bez promocji stanowczo za dużo sobie krzyczą za niego.

sobota, 10 września 2011

Coś do włosów....

Schwarzkopf
Gliss Kur
Ultimate Repair 
szampon

OBIETNICE PRODUCENTA i SKŁAD:

MOJE WRAŻENIA:
ZAPACH: Słodki ale chemiczny. Nie przeszkadza mi ale też jakoś specjalnie mi się nie podoba.
KONSYSTENCJA: Dosyć rzadka, jakby rozwodniona.
OBIETNICE PRODUCENTA: Spełnione ale nie do końca. Nie ma się co spodziewać rewelacji - mega nawilżenia i połysku ale czuć, że włosy nie są wysuszone i ładnie błyszczą. Czy regeneruje nie wiem. Co do wypadania to zauważyłam taką samą ilość włosów na szczotce jak i przed jego zastosowaniem, jednak nie mogę skarżyć się na nadmierne wypadanie czy łamanie włosów więc nie mogę go ocenić pod tym kątem.
WYDAJNOŚĆ: Niezbyt duża. Przez niezbyt zwartą konsystencję szybko się zużywa.
SKUTKI UBOCZNE: Nie wywołuje łupieżu, nie plącze włosów, nadaje większą objętość.
OPAKOWANIE: Typowa butla z plastiku ze standardowym korkiem, łatwo ją postawić do góry nogami. Opakowanie jest czarne przez co nie ma szans zobaczyć ile szamponu zostało.
POJEMNOŚĆ: 400ml
DOSTĘPNOŚĆ: drogerie, internet
CENA: Około 14zł, w promocji taniej.
OCENA: 4/6
 
Podsumowując: Nie jest zły ale też nie jest rewelacyjny. Nie mam mu nic do zarzucenia ale myślę, że już do niego nie wrócę bo na rynku jest wiele szamponów do wypróbowania;)

piątek, 9 września 2011

Perwsza współpraca:)

Wczoraj, po powrocie z pracy, przeglądając pocztę, ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu i nie ukrywam, że również zadowoleniu, odkryłam maila od Pani Justyny, Marketing Managera portalu dla kobiet Ladiva.pl z propozycją współpracy.
Oczywiście wyraziłam zgodę i dlatego od dzisiaj możecie "Lubić" moje posty oraz znaleźć mojego bloga na tymże portalu, a ja mogę się cieszyć pierwszą współpracą mojego bloga.
Życzę miłego czytania i mam nadzieję, że przyszłe posty będą się Wam podobać nawet bardziej niż dotychczasowe:)

poniedziałek, 5 września 2011

FACEBOOK

Blog "Sexi przygoda z wizażem;)" wreszcie doczekał się swojej obecności na Facebooku:) 
Serdecznie zapraszam do obserwowania:)

niedziela, 4 września 2011

Lekko na lato...

Ziaja
Nuno
nuno - technologia przeciw pryszczom
antytrądzikowy krem tonujący
odcień naturalny 01
cera zanieczyszczona skłonna do wyprysków

OBIETNICE PRODUCENTA i SKŁAD:

MOJE WRAŻENIA:
ZAPACH: Słodki owocowo-kwiatowy. Bardzo intensywny.
KONSYSTENCJA: Bardzo rzadka, praktycznie płynna. Krem wylewa się z opakowania przy każdym przechyleniu. Musze go trzymać do góry nakrętką bo inaczej po otwarciu się rozlewa. Bardzo łatwo się rozprowadza ale trudno i nierównomiernie wchłania. Ciężko wydobyć odpowiednią ilość idealną do pokrycia twarzy.
OBIETNICE PRODUCENTA: Jedyne co się zgadza to to, że jest tonujący. Praktycznie wcale nie kryje więc tym samym nie tuszuje niedoskonałości. Może jakieś drobne przebarwienia ale z niczym większym sobie nie poradzi. Nadaje równomierny odcień - nie za bardzo, krem nierównomiernie się wchłania i pozostawia smugi. Po wchłonięciu nie ma szans na dodatkowe rozprowadzenie smug bo to co pozostaje zbija się w coś na kształt plasteliny i tworzy okropne placki. Poprawia koloryt - tak ale tylko dlatego, że jest ciemny. U bladolicych - takich jak ja ma szansę sprawdzić się tylko przy dosyć mocnej opaleniźnie. Zmniejsza wydzielanie sebum - brednia. Ten krem ma wręcz odwrotne działanie:( Ogranicza rozwój bakterii - niestety tego nie jestem w stanie stwierdzić. Doskonale nawilża skórę - nie! Po jego zastosowaniu moja skóra nadal wołała pić. Nie zatyka porów - kolejna bzdura. Po kilku tygodniach jego stosowania moja skóra wygląda jak pole bitewne:( Musiałam go odstawić i wrócić do zwykłych kremów i podkładów.
WYDAJNOŚĆ: Bardzo duża.
SKUTKI UBOCZNE: Niedostatecznie nawilża, szybko i nierównomiernie schodzi w twarzy w ciągu dnia, tworząc nieestetyczne placki oraz smuży przy nakładaniu. Szybko się wybłyszcza. Na dodatek zwiększa wydzielanie sebum i zatyka pory prze co na twarzy w miejscach, w których nigdy nie miało to miejsca, pojawiły się trudne do usunięcia i bardzo bolesne pryszcze.
OPAKOWANIE: Tubka z praktycznym korkiem, stawiana na zakrętce - zazwyczaj jest to zaleta ale przy tej konsystencji to zły pomysł. Krem sam się wylewa zaraz po otwarciu korka. Plastik nie jest przezroczysty więc nie widać ile go jeszcze zostało. Można to oceni tylko ważąc tubkę w dłoni.
POJEMNOŚĆ: 60ml
DOSTĘPNOŚĆ: drogerie, internet
CENA: około 8zł ale w promocjach taniej
OCENA: 2/6
 
Podsumowując: Jeszcze kilka, kilkanaście dni temu ten krem otrzymałby ode mnie same pochlebstwa jednak ostatnio zaczęłam go używać regularnie i tylko zmasakrowałam sobie twarz. Nie mam trądziku, skłonności do niego ani specjalnych problemów z zapychaniem, więc po tym co zdziałał ten krem wolę sobie nawet nie wyobrażać co mógłby zrobić na skórze z takimi problemami. Na pewno więcej go nie użyję i szczerze mówiąc dużo wody w Wiśle upłynie zanim zdobędę się na testowanie kolejnego kremu tonującego.
Szczerze mówiąc nie wiem co mam z nim zrobić - szkoda mi go wyrzucić bo dużo go jeszcze zostało, a z drugiej strony na pewno już więcej go nie użyję. Jeżeli ktoś z czytających chciałby go wypróbować albo wręcz go lubi, bo przecież wiadomo, że nie na wszystkich kosmetyki działają tak samo, to bardzo chętnie go wymienię  za jakąś drobnostkę.

Mandarynki, pomarańcze;)

Zaniedbałam trochę bloga ze względu na ogrom zajęć jednak dzisiaj mam zamiar to TROSZKĘ nadrobić;)
Zacznę od tego co lubię najbardziej czyli od balsamu do ciała:)

Evitte
Natural Care
Antycellulitowy Balsam do ciała

OBIETNICE PRODUCENTA i SKŁAD:

MOJE WRAŻENIA:
ZAPACH: Sztuczny ale przyjemny jednak bardzo daleko mu do zapachu mandarynek.
KONSYSTENCJA: Typowo balsamowa - ani gęsta ani rzadka. Dla mnie idealna;)
OBIETNICE PRODUCENTA:Hmmm... Nie wiem na ile to zasługa tego balsamu a na ile wpływ zmiany trybu życia i zwiększenia ilości ruchu ale faktycznie cellulit jest dużo mniej widoczny;) Czy poprawa kolorytu skóry? - Nie mam pojęcia. Koloryt poprawiam sobie balsamem brązującym Lirene i chyba nic go nie przebije;) Natłuszczenie i nawilżenie - niestety tutaj jest średnio. Ze skórą normalną sobie poradzi ale niestety jeżeli mamy skórę suchą to już nie da rady.
WYDAJNOŚĆ: Mała:( Jak teraz sprawdzałam to wystarczył mi na około trzy tygodnie ale w tym czasie wiele razy na całych nogach (a tam zużywam najwięcej balsamu) zastępowałam go balsamem brązującym Lirene bądź olejkiem po depilacji Yves Rocher.
SKUTKI UBOCZNE: Raz zdarzyło mi się go użyć po depilacji i nie było to rozsądne posunięcie - skóra szczypała i wołała pić. Więcej razy tego nie powtórzyłam.
OPAKOWANIE: Standardowa tuba z praktycznym korkiem, stawiana na zakrętce dzięki czemu balsam spływa w dół i bez najmniejszych trudności można wydobyć praktycznie wszystko bez rozcinania tubki. Plastik nie jest przezroczysty ale pod światło widać ile balsamu jeszcze zostało.
POJEMNOŚĆ: 200ml
DOSTĘPNOŚĆ: drogerie, internet
CENA: około 10zł ale w promocjach taniej
OCENA: 3,5/6
Podsumowując: Balsam okazał się dość przyzwoity, a nawet lepszy niż się tego spodziewałam dlatego na pewno jeszcze kiedyś sięgnę po inne jego wersje. Zwłaszcza jak będę cierpieć na brak gotówki;)

czwartek, 1 września 2011

Bambus i trwawa cytrynowa;)

Wellness & Beauty 
żel pod prysznic
Trawa Cytrynowa i Bambus

OBIETNICE PRODUCENTA i SKŁAD:

MOJE WRAŻENIA:
ZAPACH: Piękny i bardzo orzeźwiający. Żel rzeczywiście pachnie trawą cytrynową i bambusem - rewelacyjnie odpręża i pobudza:)
KONSYSTENCJA: Mega gęsta ten żel to już prawie galaretka;)
OBIETNICE PRODUCENTA: Spełnione tylko w kwestii pobudzenia. Niestety chociaż żel obiecuje nawilżenie to nie tylko nie nawilża ale nawet mam wrażenie, że wysusza:(
WYDAJNOŚĆ: Mała:( Żel bardzo słabo się pieni a piana jest taka tępa i nie daje poślizgu więc trzeba go dużo wyciskać na gąbkę.
SKUTKI UBOCZNE: Trochę wysusza skórę.
OPAKOWANIE: Standardowa butla z praktycznym korkiem.Plastik jest przezroczysty dzięki czemu widać ile żelu jeszcze zostało. Łatwo ją postawić na zakrętce co ułatwia wydobycie produktu chociaż i tak jest to mocno utrudnione przez konsystencję.
POJEMNOŚĆ: 200ml
DOSTĘPNOŚĆ: drogerie, internet
CENA: około 7zł ale w promocjach taniej
OCENA: 4/6
 
Podsumowując: Zapach rewelacyjny jednak zdecydowanie pod względem pielęgnacji ten żel jest najgorszy z całej serii W&B. Mam jeszcze jeden zapach w zapasie ale na więcej się nie skuszę. 
Czas testować inne żele innych firm;)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...