wtorek, 2 lipca 2019

Zużycia czerwiec 2019 - Lancome, Inglot, Sephora, Bospharea, Vianek

Cześć Kochani!
Na początku pierwszego lipcowego wpisu chciałabym ogłosić trochę zmian:

  1. W tygodniuędzie tylko jeden post na blogu i będzie się on pojawiał zawsze we wtorek ale uwaga, o godzinie 16.00.
  2. Tak jak do tej pory będzie jeden film z makijażem w ciągu tygodnia ale teraz będzie się on pojawiał w piątki o godzinie 16.00.
  3. Niedzielę ogłaszam dniem bez dodawania wpisów na instagrama.

Mam nadzieję, że wakacyjne miesiące będą zarówno dla Was jak i dla mnie czasem intensywnego odpoczynku od internetu ;)
                               
Skoro kwestie formalne mamy już za sobą to zapraszam Was na comiesięczny wpis o zużyciach.
Miłego czytania i oglądania.
                                                       

Standardowo już zacznę od kosmetyków do pielęgnacji ciała:
                                         
                                     
Scandia Cosmetics Mydło Cytrynowe - Były wielkie nadzieje, bo to kosmetyk, który wyczytałam w książce, więc miał być super och i ach a tu się okazało, że niestety ten kosmetyk z cytrynami ma tyle wspólnego co ja z baletnicą. Mydło dobrze myło, dobrze się pieniło, było bardzo wydajne i niezbyt drogie (ok.9zł) ale niestety jego zapach był bardzo mizerny i słabo wyczuwalny nawet pod prysznicem. Moim zdaniem nie jest warte uwagi bo obecnie mamy taki wybór mydeł o dobrych składach i pięknych zapachach, że szkoda na nie czasu. Dodatkowym minusem tego mydła jest to, że robił koszmarny osad pod prysznicem, który bardzo ciężko było usunąć. Nie polecam i nie planuję powrotu.
                                       
Bospharea Babeczka do kąpieli ŻURAWINA - Ładnie pachniała ale niestety nie bardzo żurawinowo, przyjemnie nawilżała choć nie przesadnie i miała przyjemną cenę (ok.5zł). Moim zdaniem fajny umilacz kąpieli choć znam lepsze. Nie planuje powrotu.
                                           
Utrzymując się dalej w temacie pielęgnacji czas na kosmetyki do twarzy, bo ich zebrało mi się więcej:
                                               
                                     
Babydream Żel do kąpieli i szampon - Stały ulubieniec ale używałam go tak długo, że zdążył mi się znudzić. Świetnie myje wszystko: twarz, ciało, włosy a nawet pędzle i gąbki do makijażu, i świetnie radzi sobie z każdym zabrudzeniem i nawet bardzo opornymi kosmetykami. Nie polecałabym go jednak do mycia dzieci bo jest tak silnym detergentem, że może wysuszać delikatną skórę. Atopowcom również radziłabym zachować ostrożność. Ogólnie jednak polecam. Nie wiem jednak czy kupię ponownie bo na razie zamieniłam go na mydła do twarzy (lesswaste).
                                     
Vianek Nawilżajace mleczko do demakijażu - Świetny kosmetyk. Doskonale radzi sobie ze zmywaniem makijażu bez podrażniania i przesuszania skóry. Jest bardzo wydajny i rzeczywiście ma działanie nawilżające. Ładnie pachnie, ma bardzo przystępną cenę i nie jest testowany na zwierzętach. Polecam. Jeżeli będę jeszcze kiedyś używała kosmetyków do demakijażu to z pewnością do niego wrócę. Na razie mam jednak w planach wprowadzić demakijaż ściereczkami i wielorazowymi płatkami (lesswaste).
                                   
CosNature Naturalne multiwitaminowe przeciwzmarszczkowe serum z rokitnikiem - Tak jak podejrzewałam był to wielki kosmetyczny fail choć w małym opakowaniu. Kosmetyk miał alkohol w składzie i to tak wysoko, że podrażnił mi skórę i spowodował pojawienie się na twarzy kilku rozszerzonych naczynek po wielu latach ich nieobecności. Na szczęście szybkie odstawienie go i wprowadzenie odpowiedniej pielęgnacji zażegnało problem a mnie udało się go zmęczyć na szyję i dekolt (tam nie szkodził). W sumie jakichś pozytywnych działań z jego strony nie zauważyłam. Nie polecam i sama będę omijać szerokim łukiem.                                     
BeBeauty Naturalna Moc Zielonej Glinki Oczyszczająca Maseczka do twarzy - Tak jak pisałam przy poprzedniej zużytej saszetce maska cudów nie robi ale przyjemnie oczyszcza i nawilża oraz nie zasycha w trakcie noszenia na twarzy. Również dobrze się zmywa. Nie zakochałam się w niej ale też nie zraziłam więc nie wykluczam powrotu. Ogólnie polecam tym, którym się nie chce bawić z prawdziwymi glinkami.                                     
Uwaga teraz, przechodzimy do mojej ulubionej części, czyli kolorówki ;)
                           
                                         
Bell Gingle Bell Jingle Bling Lip Topper 01 CHRISTMAS STAR - Przyjemny błyszczyk do codziennego użytku. Ładnie nawilżał usta, nie wylewał się poza kontur i trzymał przyzwoicie długo. Jedynie co mnie trochę denerwowało to duża ilość drobinek, które po zniknięciu błyszczykowej bazy lubiły migrować po twarzy. Ogólnie dosyć go lubiłam ale nawet gdyby nie był edycją limitowaną to i tak raczej bym do niego nie wróciła bo życie jest za krótkie, żeby wracać do kosmetyków, które nie zachwycają ;)                                                                                   
Inglot Soft Precision Lipliner 74 - Recenzja KLIK KLIK. Tej konturówki nie lubiłam praktycznie od pierwszego użycia więc tym bardziej jestem szczęśliwa, że się skończyła.                                     
Na sam koniec mały spojler więc osoby, które śledzą moje postępy w projekcie denko proszone są o zamknięcie oczu ;)
                                                       
                             
Lancome Tresor Midnight Rose EDP - Tak jak pisałam niedawno w czwartej aktualizacji projektu denko w maju skończyła się miłość więc chciałam ten zapach zużyć jak najszybciej. Na szczęście intensywny czerwiec z wieloma wyjściami oraz budowa buteleczki (zwęża się ku dołowi) pozwoliły mi zakończyć tę znajomość i to szybciej niż się tego spodziewałam.
                                       
Sephora Long Lasting Blush 05 ORANGE PUNCHY SUNBAKED - Mały i niepozorny róż już dawno wycofany z oferty więc nie dorobił się recenzji na blogu. Miał przyjemną formułę i dobrą pigmentację ale niestety w miarę używania go stwierdziłam, że ten odcień nie do końca mi służy. Być może był to wynik zmiany bronzerów albo ocieplenia karnacji. Co by to jednak nie było to w mojej kolekcji nie ma miejsca na kosmetyki, które niezbyt mi służą. Cieszę się, że się skończył.
                                  Takim oto sposobem dotarliśmy do końca listy zużytych przez mnie kosmetyków. Nie ma tego co prawda wiele ale i tak jestem bardzo zadowolona z rezultatów, zwłaszcza kolorówkowych.
                                       
Jak Wam poszło zużywanie kosmetyków w czerwcu? Pożegnaliście coś czy raczej nic nie chce się skończyć? Podzielcie się swoimi osiągnięciami.
                                     
Do zobaczenia.
Pa.

16 komentarzy:

  1. Najbardziej zaciekawiły mnie perfumy Lancome :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są śliczne ale też mocne i intensywnie porzeczkowe więc nie wszystkim przypadną do gustu ;)

      Usuń
    2. Nie znam tych perfum. Zaintrygowałas mnie, bo uwielbiam takie zapachy. Idą na listę ��

      Usuń
    3. W takim razie miłych testów :)

      Usuń
  2. Lancome Tresor Midnight Rose EDP fajny, nawet rozważałam zakup:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie miałam żadnego kosmetyku z Twojego denka. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie bardzo polecam mleczko do demakijażu ;)

      Usuń
  4. Najbardziej zaciekawiło mnie mleczko do demakijażu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobra recenza, niestety żadnego z tych produktów nie znałam.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze - dzięki nim ten blog żyje :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...