środa, 24 grudnia 2014

Wesołych Świąt!!!

Idą święta widać gości,
wydłub z karpia wszystkie ości.
Powyjadaj z barszczu uszy
a gdy Cię za bardzo suszy
siądź wygodnie z flachą wina

i obejrzyj dziś Kevina :)
                 
Źródło: www.photoblog.pl
                   
A teraz wszyscy razem na melodię "Jingle bells" zaśpiewajmy:
"Rośnie trawa, rośnie trawa,
pąki wypuszcza bez,
a jabłonka ta za domem też zielona jest!
Hej!"
             
Wesołych Świąt!!!

wtorek, 23 grudnia 2014

Zużycia: listopad 2014

Bardzo nie lubię wybijać się z rytmu i zawalać czegoś co sobie zaplanowałam ale niestety ostatnio przy pokaźniej pomocy osoby trzeciej bardzo mi się to udało. Korzystając jednak z jeszcze dostępnej wolnej przedświątecznej chwili zapraszam Was do zapoznania się ze zużyciami listopada :)
                                                   
                           
1. Himalaya Herbals Nawilżające mydło Migdałowe - Fantastyczne do prania pędzli (zwłaszcza tych szorstkich) i delikatnych rzeczy oraz mycia rąk. Będę wracać i mam już zapas innych wersji.
2. Cleanic Chusteczki do higieny intymnej - Recenzja KLIK.
3. Fuss Wohl Krem Intensywny - Lekki, szybko się wchłania, nawilża bardzo dobrze, nie zostawia tłustej warstwy, wydajny, pachnie olejkiem z drzewa herbacianego. Wrócę na pewno.
4. Instituto Espanol Dezodorant w kulce z dodatkiem mleka i witamin - Dramat, dramat, dramat i jeszcze raz dramat. Nie wysycha, nie chroni przed wilgocią a przy lekkim wysiłku nawet przed zapachem. Tragicznie niewydajny - na szczęście. Nie wrócę nigdy więcej.
                           
                             
5. Green Pharmacy Jedwab w płynie - Dobrze chroni końcówki, nie przesusza ich, nie obciąża włosów, ładnie pachnie, wydajny.
6. Subrina Recept Lotion przecie wypadaniu włosów - Rewelacyjnie wstrzymuje wypadanie i wywołuje wysyp baby-hair, nie przetłuszcza włosów ani ich nie obciąża. Zapach mocny i męski ale da się znieść. Konsystencja wody, wydajny.
                                           
                               
 7. Lirene Youngy 20+ Balsam z mango - Duże oczekiwania jak zwykle niosą zawód. Ładny zapach i świetna wydajność ale kiepskie nawilżanie. Nawet inne wersje mnie nie kuszą.
 8. Dove Caring Protection Żel pod prysznic - Zapach chemicznego mydła, pieni się przyzwoicie ale w kontakcie z wodą piana znika, myje ok. Nie zachwycił mnie.
 9. Lirene Żel + Oliwka pod prysznic Mango - Zapach ładny ale ogólnie średniak. Mało wydajny. Spokojnie można zastąpić czymś innym.
                                   
                                       
10. Cetaphil PS Lipoaktywny Krem nawilżający - Świetnie chroni przed czynnikami zewnętrznymi, dobrze nawilża i wygładza ale miałam wrażenie, że pod koniec lekko mnie zapychał. Doskonały do masażu twarzy.
11. Flos Lek Zel do powiek i pod oczy ze świetlikiem i aloesem - Super kosmetyk na lato i dla osób z tłustymi powiekami. Łatwo się rozprowadza, szybko wchłania, nie obciąża i nie pozostawia tłustej warstwy.
12. Tołpa Dermo Face rosacal Żel micelarny do mycia twarzy i oczu - Dobrze myje ale z makijażem sobie nie radzi, bezzapachowy, nie podrażnia, nie podbił mojego serca ale nie wykluczam, że jeszcze kiedyś u mnie zagości.
13. BeBeauty Delikatny żel-krem łagodzący do mycia twarzy - Bardzo dobry: delikatnie myje, nie obciąża, nie podrażnia, piekielnie wydajny, ładny zapach, niska cena.
                                               
                               
14. Synesis Szlachetny puder - Nie przypadliśmy sobie do gustu.
15. Wibo Vitamine lip oil Lemon - Świetny kosmetyk. Tak często był ulubieńcem, że w końcu się zużył ;)
16. Mariza Puder ryżowy - Recenzja KLIK.
                         
To już wszystko więc lecę wynieść zalegające śmieci ;)
Jak wam idzie zużywanie kosmetyków?

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Zakupy: listopad 2014

Przedświąteczny czas opanował już chyba wszystkich zakupowym szałem. Muszę przyznać, że mnie to omija, a wręcz przeciwnie - wpadłam ostatnio w szał pozbywania się nadprogramowych kosmetyków: wyrzucania, wymieniania, sprzedawania, rozdawania. Co nieco jednak mi od czasu do czasu przybywa, wiec zapraszam na nowości z listopada :)
                                   
                                     
1. Facelle Intim Chusteczki do higieny intymnej - Nie używam tego typu produktów zbyt często ale paczkę w domu koniecznie muszę mieć.
2. No 36 Krem do stóp intensywnie regenerujący - W końcu o stopy trzeba dbać, żeby latem nie wyglądać jak hobbit... ;)
3. Prokudent Szczoteczki do zębów - Nadprogramowy zapas, tak na wszelki wypadek ;)
4. Lilibe Płatki kosmetyczne - Rzecz niezbędna.
                                     
                             
5. Avon Percieve Soleil - Powoli wykańczam zapachy zdatne do użytku i nie wywołujące u mnie migreny więc spontanicznie postanowiłam uzupełnić zapas.
                           
                                   
6. Pierre Rene Skin Balance Fluid Foundation 20 Champagne - Kupiony w promocyjnym amoku ale nie żałuję i dobrze mi się go używa.
7. Schwarzkopf Gliss Kur Ultomate Color Eliksir z olejkami pielęgnacyjnymi - Ma dobry skład a promocyjna cena była bardzo zachęcająca ;)
8. Garnier Fructis Cudowny olejek odżywienie i blask - Też capnięty w promocji, teraz w użyciu.
9. Szare mydło - Pędzle trzeba w czymś prać.

                                     
10. Próbki - Ze mną zostanie tylko LPR Rosaliac AR Intense a reszta poleci w świat.
                     
Teraz Was zaskoczę i powiem, że to już wszystko ;)
Jak widzicie od jakiegoś czasu stawiam w większości na to co niezbędne i bardzo mnie to cieszy :)

sobota, 13 grudnia 2014

Mroczne niebo

Nadrabiam lakierowe posty motywowana nową wizją mojej toaletki. Mam nadzieję, że Was nimi nie zanudzę ;)
Nie przedłużając zatem zapraszam :)
                                   
                             
Flormar
Nail Enamel
433
                                       
                       
POJEMNOŚĆ: 11ml
DOSTĘPNOŚĆ: Wyspy Flormar, internet
CENA: Około 10zł
                               
                               
Lakier ma kolor pięknego atramentu - na zdjęciach jest trochę rozjaśniony ale i tak widać jego urok. Na jego barwę składają się maleńkie drobinki dzięki czemu ma delikatny, lekko metaliczny połysk - cud, miód i paczka orzeszków ;)
Krycie pełne przy dwóch cienkich warstwach. Jedna grubsza też daje radę ale dwie nadają mu głębi i tworzą idealny efekt.
                                   
                                       
Konsystencja lakieru jest bardzo rzadka co ma swoje wady i zalety: dobrze się go rozprowadza, zwłaszcza przy drugiej warstwie, nie tworzy smug i prześwitów ale też ciężko utrzymać go w ryzach aby nie rozlewał się po skórkach. Trzeba się również pilnować przy malowaniu bo lubi kapać z pędzelka.
Zmywanie jest niestety trochę uciążliwe bo lubi się rozmazywać ale dobry zmywać i dodatkowy wacik załatwiają sprawę.
                                       
                                       
Buteleczka jest stożkowata, ładna, choć z nakrętką zbyt wysoka i wymaga dodatkowego zachodu przy przechowywaniu bo nawet w pudełkach po butach się nie mieści. Napisy są trwałe i nie wpływają na pogorszenie jego odbioru.
                                   
                               
Pędzelek to niestety najsłabszy punkt tego lakieru. Jest długi i niestety zdecydowanie zbyt miękki przez co ciężko zachować precyzję przy malowaniu i nie upaprać sobie skórek i palców. Precyzyjne malowania wymaga więc sporo cierpliwości, uwagi i zachodu.
                                       
                                           
Pomimo przepięknego koloru i efektu jaki uwielbiam całą radość z tego lakieru psuje mi pędzelek więc niechętnie po niego sięgam i niedługo postaram się poszukać mu nowego domu. Może ktoś będzie miał do niego więcej cierpliwości i pokocha go równie mocno jak ja ;)

środa, 10 grudnia 2014

MS Extra Lash Mascara

Tusz do rzęs to obowiązkowy element mojego codziennego makijażu, a jako, że obecny dobija już dna stwierdziłam ze warto by się z Wami podzielić kilkoma zdaniami refleksji na jego temat.
Zatem do dzieła ;)
                               
My Secret
Extra Lash Mascara
Mascara Pogrubiająca
                       
                           
POJEMNOŚĆ: 10ml
DOSTĘPNOŚĆ: Drogerie Natura
CENA: 10zł
                                 
                               
Opakowanie jest lustrzane za czym nie przepadam i niestety niszczy się w czasie użytkowania. Pod warstwą lakieru pojawiają się drobne bąbelki a sama jej powierzchnia się rysuje.
Szczoteczka jest silikonowa o wrzecionowatym kształcie i bardzo długa (chyba najdłuższa jaką do tej pory miałam). Ząbki są zaokrąglone na końcach dlatego nie kują powieki i nie podrażniają oka. Niestety szczoteczka ta nie należy do moich ulubionych, gdyż brudzi powiekę a brak ząbków na końcu sprawia, że rzęsy w wewnętrznym kąciku są albo niepomalowane albo sklejone.

                                   
Producent obiecuje, że jest to: Super pogrubiający tusz do rzęs nowej generacji z lekką, kremową formułą. Silikonowa szczoteczka precyzyjnie rozczesuje rzęsy. Umożliwia nałożenie większej ilości tuszu za jednym pociągnięciem, dokładnie go rozprowadzając - bez grudek i sklejania. i z większością tych słów mogę się zgodzić.
Tusz zgodnie z opisem ma lekką, kremową, dosyć mokrą konsystencję przez co trochę zbyt długo wysycha i gdy się spieszę zdarza mu się odbić pod okiem oraz pod brwiami. Niestety przez taką formułę ma również tendencję do sklejania rzęs i nie można go nałożyć więcej niż jedną warstwę. Próbowałam go rozczesywać przy kolejnych warstwach, ale to niestety nic nie daje bo gdy rzęsy odkształcą się przy malowaniu to potem nie chcą już wrócić do pierwotnego kształtu i bez względu na starania całość nie wygląda ładnie.
Kosmetyk ma piękny mocno czarny kolor dzięki czemu ładnie podkreśla rzęsy. Szczoteczka rzeczywiście nakłada go więcej i zgodnie z obietnicą bez grudek. Tusz nie osypuje się i nie rozmazuje pomimo tego, że nie jest wodoodporny a przy tym łatwo zmywa.
Nie wydłuża i nie podkręca ale tego producent nie obiecuje, jednak dzięki temu, że ma intensywny kolor dobrze podkreśla końcówki i uwydatnia rzeczywistą długość rzęs. Pogrubienie nie jest jakieś spektakularne ale nie można też powiedzieć, że nie robi nic.
Dodatkowym jego atutem jest ogromna wydajność - u mnie wystarczył na ponad 4 miesiące codziennego używania oraz to, że on się po prostu kończy: nie wysycha, nie grudkuje, nie tworzy lumpów-klumpów. Jest go po prostu coraz mniej i mniej w opakowaniu oraz na szczoteczce, przez co maluje coraz słabiej aż w końcu efekt przestaje zadowalać, a wtedy trzeba się przegnać.
                           
 Po lewej jedna warstwa, po prawej oko saute:
                                         
Po lewej dwie warstwy bez rozczesywania, po prawej oko saute:
                                         
Po lewej dwie warstwy po rozczesaniu, po prawej oko saute:
                           
Dwie warstwy rozczesane:
                             
Trochę się go obawiałam po doświadczeniach z poprzednim tuszem Pierre Rene ale ten wypadł o wiele lepiej i jeżeli ktoś lubi naturalne podkreślenie jedną warstwą to zdecydowanie powinien się za nim rozejrzeć. Kolor i trwałość sprawiają, że nosi się go z przyjemnością a dodatkowo nie trzeba się martwić efektem pandy nawet przy dużej wilgotności powietrza.

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Anielski manicure

Nie wiem jak to się stało ale wieki już nie pokazałam Wam drugiego w kolejności, plasującego się zaraz za czerwienią, mojego ulubionego koloru lakierów do paznokci. Teraz jednak nadrabiam bo w buteleczkach tych lakierów widać spory ubytek i za jakiś czas pewnie będę musiała uzupełnić zapasy. Nie przedłużając więc wstępu zapraszam dalej :)
                                       
                               
Donegal
Beauty Shine by Donegal
Lakier do paznokci
Art. Nr: 7100
                                     
                                   
POJEMNOŚĆ: 6ml
DOSTĘPNOŚĆ: Drogerie, internet
CENA: Około 7zł
                                 
                         
Lakier ma uroczy kolor bladego różu, który idealnie współgra z moją skórą sprawiając, że dłonie wyglądają elegancko.
Krycie delikatne i nie pełne. Na zdjęciach widać dwie warstwy emalii a i tak efekt jest pół transparentny.
                                 
                                 
Konsystencja lakieru jest dosyć rzadka ale nie wodnista. Łatwo się go nakłada bez smug i prześwitów. Nie rozlewa się po skórkach a jednocześnie idealnie poziomuje na paznokciach.
Jego zmywanie nie przysparza żadnych problemów.
                                     
                                     
Buteleczka jest mała i elegancka ale niestety napisy na niej już nie bo niestety szybko się ścierają. Jak dotąd przechowywałam lakiery w pudełku po butach, na stojąco co nie sprzyja uszkodzeniom a jednak całość wygląda jak wygląda :/
Pędzelek jest mały, wąski i krótki jednak nie nastręcza problemów przy aplikacji. Dobrze się nim operuje nawet przy precyzyjnym lakierowaniu małych paznokci a jego delikatne włosie nie uszkadza nałożonych wcześniej warstw emalii.
                               
                                 
Jest to kolejny mój lakier firmy Donegal i kolejny, z którego jestem ogromnie zadowolona. Z przyjemnością po nie sięgam i noszę. Jeżeli tylko natknę się jeszcze na nie w jakiejś drogerii to wzbogacę swoją kolekcję o kolejne kolory.

sobota, 6 grudnia 2014

Sama jestem sobie najlepszym Mikołajem: Zuca

Tak! Wreszcie po przeszło 1,5 miesiąca niecierpliwego oczekiwania kupiłam Zucę :) Cieszę się ogromnie więc podzielę się z Wami moją radością na kilku fotkach.
         
W przeciwdeszczowym "kubraczku":
               
Z rączką wysuniętą do połowy:
                         
 Z rączką wysuniętą całkowicie:
                     
                                               
Zawartość:
                                           
Poza tym co widać na zdjęciach spokojnie wewnątrz zmieszczą się jeszcze pędzle i kilka innych rzeczy.
                                             
Obszerniejsza recenzja pojawi się gdy jej trochę poużywam i ostatecznie się w niej ułożę.

Jak Wam upływają Mikołajki?
Macie tyle radochy co ja?

środa, 3 grudnia 2014

Zakupy: październik 2014

Listopad już za nami a ja jeszcze nie pokazałam co kupiłam w październiku. Tak, wiem - wstyd i żenada. Na szczęście zmobilizowałam się wewnętrznie i dzisiaj kończę już podsumowania października a od przyszłego tygodnia zacznę podsumowywać listopad.
Tymczasem zapraszam :)
                                     
                               
1. Ziaja Liście Manuka Żel myjący normalizujący - Już stoi w łazience. Stęskniłam się za normalnymi, pieniącymi się żelami i to był dobry wybór. Zapach jest cudny a oczyszczanie dobre :)
2. Babydream Oliwka pielęgnacyjna dla niemowląt - Idealna do włosów, po depilacji, do ciała a nawet do mycia pędzli. Bardzo lubię i to jest już kolejne moje opakowanie :)
3. Isana Kremowy balsam do ciała z olejkiem arganowym - W promocji "Dobra cena na do widzenia" kosztował grosze więc wzięłam bo skład dobrze wróży.
4. Facelle Płyn do higieny intymnej z aloesem - Kupiłam go na wycieczkę do Warszawy i teraz na wszystkich wyjazdach służy mi jako produkt "All in one", czyli szampon, żel do mycia twarzy, żel pod prysznic i żel do higieny intymnej. W tych rolach spisuje się świetnie wiec jeszcze nie raz go zobaczycie.
5. Isana Clear & Fresh Dezodorant w sprayu - Zakup z przypadku i wielkiej potrzeby, gdy na wyjeździe do Wrocławia antyperspirant Instituto Espanol dał kompletną plamę. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu działa bardzo dobrze i teraz chętnie pakuję go do torebki, jeżeli tylko widzę choć minimalną szansę na to że może się przydać.
                                 
                           
6. Garnier Antyperspirant Neo Fragrance-Free - Nie da się ukryć, że skusiła mnie nowość i promocja. Normalnie nie sięgnęłabym po wersję bezzapachową ale to był jedyny nie zmacany egzemplarz w sklepie więc nie miałam wyjścia. Strasznie jestem ciekawa jak się spisze bo cenę ma wysoką a jest mniejszy niż większość antyperspirantów.
7. Cztery Pory Roku Krem glicerynowy do rąk i paznokci Wiśnia japońska - Wersja 50ml do torebki bo strasznie wkurzało mnie noszenie pełnowymiarowych kremów, bo i bez nich moja torebka waży tonę ;)
                               
                                 
Essence'owe szaleństwo, czyli konturówki do ust:
8. 07 Cute Pink
9. 11 In The Nude
10. 12 Wish Me A Rose
11. 13 Transparent
12. 15 Honey Berry
                                 
Swatches: Kolejność taka sama jak wyżej. Pominęłam tylko bezbarwną, bo stwierdziłam, że nie ma sensu pokazywać czegoś, czego nie widać ;)
                           
Dalsza część zakupów:
                                           
                   
13. Maybelline Jelly Glow Blushstudio 01 Pop Pink - Po wielu tygodniach wahania, gdybania i oglądania róży w kremie natknęłam się na niego w TK Maxx i nie mogłam mu się oprzeć. Jest cudny i towarzyszy mi na każdym wyjeździe.
14. Ziaja Liście Manuka Krem nawilżający balans korygująco-ściągający - Próbka do zakupów ;)
15. Inglot Lip Defence Treatment Pomadka pielęgnacyjna do ust 02 - Nigdy mnie nie kusiła ale gdy tylko się jej bliżej przyjrzałam to stwierdziłam, że muszę wypróbować. Na razie czeka w zapasach na mniejsze mrozy.
                                   
Swatch MNY Jelly Glow:
                               
Na koniec coś kolorowego na pazurki:
                                           
16. Flormar Pretty Nail Enamel P29 - Śliczny żuczek: czarna baza z morskim (?) brokatem. Śliczności.
17. Golden Rose Classics Glamour Nail Lacquer 179 - Uroczy i bardzo świąteczny złoty brokat w bezbarwnej bazie. Za 2zł nie mogłam go sobie odmówić.
                               
Pisząc tego posta uświadomiłam sobie, że w październiku nawet poszalałam. Na szczęście w listopadzie rozsądek mi wrócił o czym będziecie się mogli niedługo przekonać.

sobota, 29 listopada 2014

Zużycia i wyrzutki: październik 2014

Dzisiaj Andrzejki (paznokcie już pomalowałam) więc czas najwyższy spiąć poślady i coś naskrobać zanim zacznę się szykować na imprezę ;)
Zapraszam :)
                               
               
1. Bioderma Node S Maska odbudowująca strukturę włosa - Ślicznie pachnie jaśminem a jej zapach długo utrzymuje się na włosach. Świetnie zmiękcza, wygładza i nabłyszcza bez obciążania. Nie przyspiesza przetłuszczania i zapobiega elektryzowaniu. Będę wracać i polecać :)
2. Oriflame Nature Secrets Almond Oil & Strawberry Szampon ochronny do włosów farbowanych - Nie raz już go pokazywałam w denku więc nie będę się rozdrabniać. Jest świetny i zobaczycie go tutaj jeszcze wielokrotnie.
3. Receptury Babuszki Agafii Tradycyjny Syberyjski Szampon na Kwiatowym Propolisie No 4 Objętość i puszystość - Był dramat i został dramat. Recenzja TUTAJ.
                         
                                     
4. Gosh Classic Dezodorant w rolce Antyperspirant - Słuchając pochwał osób, które go używały spodziewałam się efektu WOW a w zamian dostałam kosmetyk o niezbyt przyjemnym słodko-mdlącym kremowym zapachu, lepkiej konsystencji i działaniu, któremu dorównuje wiele dużo tańszych kulek. Niestety przy opale i jakimkolwiek wysiłku (np. spacerze z psem) po prostu sobie odpuszczał. Ja również go sobie odpuszczę.
5. Babydream Lotion dla niemowląt - Nieperfumowany, konsystencja mleczka, nawilżanie średnie. Dla mnie bezpłciowy.
6. Synergen Łagodny żel pod prysznic Emotion - Świetnie się pieni, średnio wydajny, nie wysusza jakoś specjalnie skóry ale śmierdzi okropnie zabierając całą przyjemność kąpieli. Równie dobrze mogłabym lać na myjkę domestos, tylko ten żel nie cuchnie chlorem. Fuj :(
                                           
                             
7. Evree Regenerujące serum do rąk - Ładny zapach, przyjemna konsystencja, dobry do torebki ale szału nie robi.
8. Scandia Cosmetics The Secret Soap Store Krem do rąk 20% masła Shea Passiflora - Świetnie nawilża, natłuszcza i regeneruje skórę rąk. Wręcz działa cuda. Bardzo wydajny. Zapach ładny choc zbyt intensywny. Konsystencja gęsta, treściwa i odżywcza. Będę wracać :)
9. Lirene Stop rogowaceniu 2w1 krem-maska - Dobry ale na szorstką i zrogowaciałą skórę nie działa. Prędzej sprawdzi się na stopach w dobrej kondycji. Zapach kiepski, konsystencja ok ale trochę zbyt długo się wchłania.
                           
                   
10. Cleanic Chusteczki do demakijażu z płynem micelarnym - Świetne rozwiązanie. Recenzja KLIK.
                   
                   
11. Silcare Cuticle Oil - Jedyne co robił to ukrywał suche skórki do zdjęć i tak też go zużyłam, Więcej nie kupię bo wolę o skórki dbać niż je ukrywać.
12. Paese 30 sekundowy wysuszacz lakieru - Na wysuszanie miał taki sam wpływ jak każda inna oliwka. Dobrze ukrywał suche skórki do zdjęć ale nie wrócę do niego.
13. Poshe Topcoat - Recenzja KLIK.
14. Butterfly Nail Polish Jungle 96 - Perłowa zieleń. Mało go używałam więc zgęstniał i ląduje w odpadkach.
                         
             
15. Avon Jillian Dempsey Marmurkowy róż Heavenly Nude - Recenzja KLIK. Myślałam, że jeszcze długo będzie mi towarzyszył ale pewnego dnia zrobił mi psikusa i przestał malować. Okazało się, że ta część, którą widać na zdjęciu jest nasiąknięta klejem i nie do ruszenia bo kosmetyk jest przyklejony do podstawy a nie w nią wprasowany i niestety już kompletnie nie da się nim malować. Był to mój pierwszy róż i chyba najbardziej ulubiony. Zbulwersowało mnie to, że tyle kosmetyku leci do kosza z winy producenta ;( Niniejszym ogłaszam, że jest to też ostatni kosmetyk z mojego pierwszego projektu denko KLIK. Jestem z siebie dumna :)
16. Annabelle Minerals mieszanka minerałów - Recenzja KLIK.
17. YSL Touche Eclat No 1 - Recenzja KLIK.
18. Kolorówka.com Color Blend White - Niezastąpiona rzecz przy rozjaśnianiu kosmetyków mineralnych i pudrów. Spisuje się świetnie i doskonale współpracuje ze wszystkim co sypkie. Polecam.
                                         
Próbki:
                   
19. Nuxe 24Hr Soothin and Moisturizing Rich Cream
20. + 21. Instituto Espanol Snail Extract Serum - Dziadostwo napakowane spirytusem, które zrobiło mi kuku. Brrr.
22. Pantene 2 Minutowa Maska Głęboko Regenerująca - Rewelacja! Piękny zapach, dobre zmiękczenie i wygładzenie włosów. Muszę jej kiedyś poszukać w słoiczku.
23. Scandia Cosmetics The Secret Soap Store Shea Line Hand Cream Chocolate - Bardzo dobry krem tylko zapach nie mój. Spokojnie dorównuje jakością kremom z serii 20% masła Shea.
24. Farmona Tutti Frutti Masło do ciała Liczi i Rambutan - Śliczny zapach i przyjemne nawilżenie. Kupię pełnowymiarową wersję :)
                         
To już koniec zużyć października.
Musze se zmobilizować do pisania bo mam kilka obfotografowanych lakierów a podsumowania listopada już czekają w kolejce.
Miłej zabawy Andrzejkowej :)
Buziaki :*

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...