poniedziałek, 30 grudnia 2013

Ulubieńcy grudnia 2013

Kończy się rok a przy okazji i miesiąc więc czas na serię podsumowań.
Dzisiaj czas na ulubieńców.
Zapraszam :)
                                                         
                                                                   
Standardowo już okolice podoczne upiększałam korektorem Yves Saint Laurent Touche Eclat No 1. Choć wiele osób za nim nie przepada to dla mnie jest idealny i czyni małe cuda ;) Na inne niedoskonałości nakładałam Catrice Camouflage Cream 010 Ivory, który bardzo dobrze maskuje zarówno pryszcze jak i czerwone plamki po nich.
                                                            
Początkiem miesiąca, gdy jeszcze chciało mi się bawić w konturowanie brązerem, koloru policzkom nadawałam za pomocą przepięknego i bardzo trwałego Bourjois Pastel Joues Blusher 08 Bois de Rose. Bliżej świąt, gdy domowe zajęcia i wyjazdy zaczęły się mnożyć jak króliki na wiosnę w ramach oszczędzania czasu wymieniłam go na Laura Geller Baked Cheek Dreams Highlighter and Blush Neapolitan, do którego powoli zaczynam się przekonywać choć wkurzył mnie już miliard razy i okazał się sporym zawodem.
                                                               
Do podkreślania kości policzkowych służył mi niepozorny z wyglądu ale dający wspaniały efekt Collection 2000 Shimmer&Shade 3 Just peachy!.
                                                                 
                                                                               
Jako jedyny cień moje uznanie zdobył Sensique Pearl Glow nr: 203, który okazał się idealny na szybkie, jedno-cieniowe makijaże oczu w typie Lisy Eldrige.
                                                          
Żelowa kredka Avon Super Shock w odcieniu Flash okazała się być idealną bazą pod wyżej wymieniony cień Sensique. Co prawda jej trwałość pozostawia trochę do życzenia ale na bazie jest nie do zdarcia i coś czuję, że ten duet będzie mi często towarzyszył.
                                                            
Catrice LE Hollywood's Fabulous 40'ties Eyebrow Lifter 001 Casablanca Higlight's jak zwykle już ląduje na dolnej linii wodnej. Nie wyobrażam sobie bez niej makijażu.
                                                                   
Uwieńczenie makijażu w grudniu stanowiła kredka Bourjois Cohl & Contour 03 Brun Expressif, która niezmiennie łączy idealny efekt z łatwością użytkowania.
                                       
                                                                            
Na ustach w tym miesiącu był prawdziwy misz-masz. Gdy pragnęłam delikatności sięgałam po Virtual Błyszczyk do ust Rock me Baby 146 lub Clinique Chubby Stick 06 woppin' watermelon, natomiast gdy chciało mi się mocniejszego podkreślenia a usta nakładałam Sephora Ultra Vinyl Lip Pencil 07 Gorgeous Peach lub dla soczystego i wyrazistego efektu NYX Lip Gloss with Mega Shine LG 145 Salsa. Ostatecznie jednak i tak wszystkie inne mazidła na głowę pobiła pomadka MySecret Dress Up Your Lips nr 3, która okazała się hitem zarówno na co dzień jak i od święta. To pierwsza ciepła szminka, która na moich ustach nie straszy.
                                                                  
                                                                
Na paznokciach bezwzględnie królowały Verona Just in Ingrid Nail Polish 417, w ślicznym koralowym kolorze oraz stary jak świat ale nadal piękny brązowo-miedziano-bordowy piasek w ciemno czekoladowej bazie Vollare Flash Nail Polish o nieznanym numerze ;)
                                                                   
                                              
Na co dzień towarzyszył mi MEXX Fly High EDT, który po dłuższej przerwie znowu bardzo mi pasuje natomiast święta umilałam sobie BALENCIAGA Balenciaga Paris EDP.
                                                           
To by było na tyle w kwestii ulubieńców.
Jak tam u Was w tej kwestii?
Przypadło Wam coś do gustu czy nie?

sobota, 28 grudnia 2013

Zimowa ochrona

Zima jeszcze nie nadeszła a ja już kończę ochronny krem zimowy. Do czego to doszło?
                                                                 
Flos Lek Laboratorium
Winter Care
Bio-ochronny krem zimowy
                                                 
 OBIETNICE PRODUCENTA:
                                                         
SKŁAD:
                                               
POJEMNOŚĆ: 50ml
DOSTĘPNOŚĆ: Drogerie, internet.
CENA: Około 15zł.
                                                         
MOJE WRAŻENIA:
Krem ma biały kolor i bardzo intensywny perfumeryjny zapach. Nie byłoby w tym nic złego gdyby nie to, że utrzymuje się on bardzo długo po nałożeniu i wręcz po pół dnia noszenia kremu można go jeszcze wyczuć. Dla mnie to spora przesada, zwłaszcza gdy mam migrenę a osoby wrażliwe na zapachy powinny się trzymać od niego z daleka.
Konsystencja kosmetyku jest dziwna i przypomina rzadką mieszaninę pasty cynkowej z olejkiem. Przy rozsmarowywaniu czuć pod palcami mokrą i ślizgającą się warstwę, natomiast na skórze twarzy widać, że bardziej opornie rozprowadza się biała baza, która wymaga więcej uwagi aby nie pozostawiać smug.
                                              
Nie jestem mistrzem w czytaniu składów ale tutaj widzę prawdziwą tablicę Mendelejewa, są sylikony, ppgi i pegi, alkohol a na deser parafina. Nawet moja skromna wiedza wystarczy aby stwierdzić, że z "bio" kosmetykami ma to niewiele wspólnego. Nie ma również żadnych informacji o certyfikatach dla olejku migdałowego więc stwierdzam, że określenie kremu słowem "bio" jest najzwyklejszym nadużyciem ze strony producenta.
                                                                                      
W kwestii działania nie mam mu nic do zarzucenia. Dzięki długiemu terminowi przydatności po otwarciu (12miesięcy) miałam okazję częściowo przetestować go już wiosną tego roku kiedy warunki temu sprzyjały. Krem rzeczywiście chroni przed mrozem i wiatrem. Nawet po spacerze w spartańskich warunkach skóra jest ukojona i próżno doszukiwać się na niej zaczerwienień czy podrażnień. Zauważyłam również, że samo jego nałożenie niweluje u mnie sporą cześć zaczerwienień i łagodzi codzienne podrażnienia. Dzięki zawartości olejku migdałowego doskonale natłuszcza skórę i ją odżywia oraz pielęgnuje, również dobrze nawilża i stanowi świetną bazę pod makijaż. Trzeba jednak przed nałożeniem podkładu odsączyć nadmiar olejku pozostały na skórze za pomocą jednorazowej chusteczki lub ręcznika.
Negatywnych skutków jego stosowania nie odnotowałam, a jedyne co mi w nim ogromnie przeszkadza to niezwykle mocne błyszczenie skóry, które powoduje.
                                                                                  
Opakowane oceniam na plus - tubka jest praktyczna a klapka szczelna i domyka się na klik. Otwór jest niewielki dzięki czemu kosmetyk się nie wylewa. Całość świetnie spisze się na wyjazdach kiedy to nikomu nie chce się grzebać paluchami w słoiczkach.
                                             
Podsumowując: Jest to bardzo dobry krem choć producenta mocno poniosło przy tworzeniu grafiki na opakowanie co mocno pogarsza jego odbiór. Gdyby napisy nie zawierały tak mocnej sugestii to wilk byłby syty i owca cała a ja bym się nie czepiała ;)

środa, 25 grudnia 2013

Wesołych Świąt!!!

Z okazji tych cudownych Świąt Bożego Narodzenia,
życzę Wam wszystkiego najlepszego: dużo zdrowia, szczęścia, pomyślności oraz spełnienia wszystkich, nawet tych najbardziej skrytych i zwariowanych marzeń :)
                                             
Źródło: http://www.elektroda.pl/rtvforum/topic2452470.html
                                                                               
Niech te Święta miną Wam spokojnie i radośnie a Gwiazdka przyniesie moc wymarzonych prezentów :)

Wszystkiego najlepszego! ;)

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Świąteczne kuszenie

Wigilia już jutro więc postanowiłam Was jeszcze troszkę pokusić ;) Być może niektórzy nie kupili jeszcze wszystkich prezentów wiec ten post może się przydać ;)
                                               
Niedawno [KLIK KLIK] pokazywałam Wam co dostałam na Mikołajkowym spotkaniu z Joanną. Wśród giftów znalazł się zestaw trzech miniaturowych żeli pod prysznic o smakowitych zapachach i to właśnie o nim będzie dzisiaj mowa :)
                 
Zapraszam :)
                                                  
Joanna
Kremowy żel pod prysznic
Marcepanowe Ciasteczka / Korzenne Pierniczki / Szarlotka z Lodami
                                                   
OBIETNICE PRODUCENTA i SKŁADY:
Mam nadzieję, że zainteresowanie się doczytają po powiększeniu zdjęcia ;)
                                                         
POJEMNOŚĆ: 3 x 100ml
DOSTĘPNOŚĆ: Wybrane drogerie, internet.
CENA: Około 10zł
                                                   
MOJE WRAŻENIA:
- Żele mają niezwykle przyjemną gęstą, kremową konsystencję, która przypomina krem do ciasta, która w połączeniu z obłędnymi zapachami sprawia, że sięganie po nie to czysta przyjemność.
- Pachną bardzo autentycznie, bez chemicznych nut. Zapach jest intensywny ale nie nużący więc niezwykle uprzyjemnia kąpiel i utrzymuje się do momentu posmarowania ciała balsamem.
- Kolor żelu uzależniony jest od jego zapachu i do niego dostosowany: marcepanowe ciasteczka mają kolor kremowy, korzenne pierniczki czekoladowy a szarlotka z lodami żółty.
- Kosmetyki doskonale się pienią a do umycia ciała wystarczy ich niewielka ilość dlatego pomimo małej pojemności są wydajne.
- Mycie nimi to czysta przyjemność - żele doskonale oczyszczają skórę a przy tym zmiękczają gąbkę i dają jej świetny poślizg. Piana jest gęsta i kremowa jak bita śmietana więc nie znika w trakcie mycia dzięki czemu można się nią dłużnej cieszyć.
- Nie odnotowałam aby przesuszały skórę czy w jakikolwiek inny sposób negatywnie na nią działały.
- Buteleczki są małe i proste, zamykane na klik. Cała trójka zajmuje w łazience nie więcej miejsca niż normalny żel pod prysznic.

Przejdźmy jednak do największych atutów tych żeli, czyli zapachów:
                                                
MARCEPANOWE CIASTECZKA
No cóż, rzeczywiście pachną marcepanem. Ciasteczek nie wyczuwam ale to nic. Fani tych słodyczy mogą dostać lekkiego pomieszania zmysłów i wykazywać cechy utraty zdrowego rozsądku ale jednak nie polecam spożywania zawartości buteleczki ;) Zapach jest intensywny i autentyczny bez chemicznych nut a jednocześnie nie przesłodzony. Wywołuje rządzę słodyczy ;)
                                                                   
KORZENNE PIERNICZKI:
Ten zapach również jest przyjemny i autentyczny ale jednak trochę bardziej niż pierniczki przypomina mi colę, albo colę z pierniczkami. Jest słodki a jednocześnie orzeźwiający, nie przesłodzony. Wywołuje napływ śliny do ust i ogromną chęć wypicia zawartości. Niestety ciężko mu się oprzeć ;)
                                                   
SZARLOTKA Z LODAMI:
Ten zapach wywołuje u mnie wspomnienia. Zaraz po otwarciu w nos uderza niezwykle autentyczny aromat pierwszych wiosennych, soczystych, smakowitych, miękkich i rozpływających się w ustach żółtych papierówek. Choć za jabłkami nie przepadam to te  papierówki mogłabym jeść wiadrami. Za nimi nadciąga subtelny zapach świeżego kruchego ciasta a gdzieś tam w tle majaczy nuta lodów waniliowych. Wszystko jest takie apetyczne i ... wiosenne. Kojarzy mi się z gorącymi czerwcowymi dniami kiedy to dojrzewają papierówki a wokół drzew słychać bzyczenie pszczół i śpiew ptaków.
                                                  
Moim zdaniem seria ta jest niezwykle udana i z przyjemnością wszystkie wersje zeli zobaczyłabym w wersjach pełnowymiarowych dostępnych przez cały rok. Mało tego - z rozkoszą wypróbowałabym również maseł i balsamów do ciała o takich samych zapachach.
Już sobie wyobrażam jak wiosną roztaczam aromat szarlotki z lodami- mniam ;)
                                       
Jeżeli lubicie takie zapachy albo znacie kogoś kto za nimi przepada to uważam, że ten zestaw będzie doskonałym upominkiem albo dodatkiem do prezentu.
Ja na pewno dokupię jeszcze jedno trio. O ile tylko się gdzieś na nie natknę... ;)

sobota, 21 grudnia 2013

Pierwsza kosmetyczka, czyli co warto kupić rozpoczynając przygodę z makijażem: PĘDZLE

Nadszedł czas na ostatniego poradnikowego posta. Jako, że zbliżają się święta postanowiłam go delikatnie przyspieszyć, bo może ktoś jeszcze zdąży napisać list do Gwiazdki i pod choinką znajdzie upragniony kosmetyk lub pędzel.
Zapraszam :)
                                                                               
                                                       
Pracę u podstaw warto rozpocząć od nałożenia podkładu ;)
                                                                     
Do kosmetyków mineralnych najlepiej spiszą się pędzle typu kabuki i flat top:
Wykonane z włosia syntetycznego, miękkie i delikatne dla skóry idealnie rozprowadzą kosmetyk oraz sprawią, że stanie się on niewidoczny dając prawdziwy efekt "flawless skin".
Nadadzą się również do rozprowadzania podkładów płynnych i kremowych, pudrów oraz róży.
                                                                         
Do podkładów płynnych doskonale spiszą się również pędzle typu duo fibre oraz języczkowe:
Najlepiej spiszą się te z włosia syntetycznego, gdyż ułatwi to utrzymanie ich w czystości.
Można je zakupić już od kilkunastu złotych a wybór na rynku jest ogromny jeżeli jednak nie czujecie potrzeby kupowania pędzla bo wolicie aplikować podkład za pomocą palców to spokojnie można je pominąć.
                                                                       
Po nałożeniu podkładu warto go przypudrować:
 Tutaj najlepiej spiszą się duże puchate pędzle o delikatnym włosiu, które pozwolą na otoczenie twarzy delikatnym woalem pudru a jednocześnie nie naruszą nałożonego wcześniej podkładu.
                                                                  
Wybór pędzelków do aplikacji różu jest ogromny:
Mogą to być pędzle w kształcie kulki, które mogą również służyć do aplikacji pudru, skośnie ścięte, dobre także do konturowania oraz języczkowe które spiszą się zarówno przy konturowaniu jak i aplikacji rozświetlacza. Rodzaj włosia jest dowolny, warto jednak zwrócić uwagę na to czy nie jest zbyt szorstkie ani twarde i w trakcie aplikacji kosmetyku nie będzie naruszało poprzednich warstw oraz podrażniało skóry.
                                              
Gdy pędzle do twarzy są już skompletowane warto zaopatrzyć się w coś do oczu:
Do aplikacji cieni warto wybrać niezbyt duży pędzel języczkowy. Wybór takich pędzli jest ogromny dlatego dobrze jest przemyśleć wybór i zastanowić się do jakich celu ma być używany. Jeżeli chodzi tylko o aplikację cieni to idealnie spiszą się pędzelki płaskie, natomiast gdy ma być również stosowany do rozcierania ich granic to lepiej sięgnąć po taki o luźniejszym i bardziej puszystym włosiu.
Jego włosie powinno być delikatne aby nie podrażniało delikatnej skóry powieki.
                                                              
Na koniec zakupowej listy warto dopisać pędzelek do blendowania:
Tutaj dobrze spiszą się zarówno pędzle języczkowe o dosyć luźnym i puszystym włosiu, które nadadzą się także do aplikacji cieni w załamanie powieki jak i puszyste kulki. Pędzle te służyć będą do łączenia ze sobą cieni na powiekach jak i rozcierania ich w mgiełkę, dlatego przy ich zakupie także warto zwrócić uwagę na jakość włosa aby nie zniszczyły stworzonego wcześniej makijażu.
                                                       
To już wszystkie pędzle, które polecam na początek. Oczywiście na rynku wybór jest ogromny jednak moim zdaniem te pięć sztuk w zupełności wystarczy do stworzenia pierwszych makijaży.
                                                          
Jeżeli mielibyście jakieś pytania to piszcie maile lub zadawajcie je w komentarzach a ja postaram się na wszystkie odpowiedzieć.
                                      
Dla przypomnienia:
Część I: Cera KLIK KLIK 
Część II: Oczy KLIK KLIK
Część III: Usta KLIK KLIK

środa, 18 grudnia 2013

Babskie sprawy ;)

Co prawda nie mam głowy do pisania recenzji ale za to postanowiłam pokazać Wam jakie sukienki w tym roku wpadły mi w oko, i które mam zamiar sobie uszyć jak tylko finanse pozwolą :)
Halkę już mam ;)
                                           
Kolorowe szaleństwo :)
Źródło: http://www.etsy.com/listing/97889515/vintage-1950s-dress-best-ever-parade-new
                                                       
Wisienki na lato :)
Źródło: http://britstyle.pl/
                                                          
Wakacyjnie :)
Źródło: http://britstyle.pl/
                                                 
Na koniec wisienka na torcie, czyli najpiękniejsza z pięknych ;)
Źródło: http://britstyle.pl/

                                        
Może Gwiazdka zajrzy na mojego bloga i przyniesie mi belę materiału albo gotową sukienkę? ;)
A Wy macie sukienki albo inne ubrania, które zawróciły Wam w głowach i nie chcą z nich wyjść?
Może tak jak ja macie ubraniową wish listę?

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Płyn złuszczający - wstępna opinia

Przyszło mi ostatnio zmierzyć się z kolejnym kultowym kosmetykiem. Tym razem trafiło na produkt, który opinie ma skrajnie różne - albo się go kocha albo nienawidzi.
Co ja o nim myślę?
Zobaczcie sami. Zapraszam :)
                                                         
Clinique
Clarifying lotion 2
Dry combination skin
                                                          
Choć od dawna chciałam go wypróbować to jakoś zawsze pomijałam go przy zakupach. Niedawno jednak sam wpadł w moje łapki w miniaturowej wersji 60ml i już nie było odwrotu. Zdecydowałam, że najwyższy czas zaspokoić ciekawość i dowiedzieć się jak to rzeczywiście z nim jest.
                                           
Z tego co udało mi się dowiedzieć moja mała buteleczka jest dokładnym odwzorowaniem wersji pełnowymiarowej. Jest prosta i dosyć toporna. Wykonana z bardzo twardego plastiku z prostą grafiką i najzwyklejsza na świecie zakrętką. Po otworzeniu okazuje się, że wewnątrz nie ma żadnego aplikatora ani ogranicznika wydobywanego płynu. Wydawałoby się, że przez takie rozwiązanie kosmetyku będzie ubywało w zastraszającym tempie ale jest wręcz przeciwnie. Aby wydobyć produkt wystarczy dokładnie przytknąć wacik do otworu i przechylić butelkę. Nic nie chlusta ani się nie rozlewa a wacik nasącza się w idealnym stopniu. Dla mnie wystarczą dwa takie przechylenia choć początkowo stosowałam trzy.
                                                                            
                                                
- Czy działa?
- O tak!
Już po kilku pierwszych użyciach odnotowałam wysyp pryszczy. Choć wiele osób dyskwalifikuje ten produkt właśnie przez to działanie, to jest to złe podejście bo żeby skóra się oczyściła zanieczyszczenia z niej muszą jakoś wyjść, a jak inaczej niż do zewnątrz w formie pryszcza? No nie da się...
Po wysypie czekała mnie kolejna niespodzianka. Niedoskonałości zagoiły się i znikły w ekspresowym tempie a suche skórki pojawiły się dosłownie tylko na moment i znikły jeszcze tego samego dnia. Już po 2-3 dniach nie było śladu po masakrze.
Dodatkową zaletą stosowania tego płynu jest to, że teraz nielubiani goście nawiedzają mnie dużo rzadziej, są mniejsze i szybko się goją. Są teraz takimi niezbyt przyjemnymi epizodami a nie plagą utrzymującą się po kilka dni.
Choć kosmetyk zawiera całkiem sporo alkoholu to nie odnotowałam żadnych podrażnień czy przesuszeń ani innego negatywnego wpływu na moją skłonną do zaczerwienień skórę. Jest wręcz przeciwnie, jej stan się poprawił i nawet po tak krótkim stosowaniu płynu prezentuje się trochę lepiej niż zazwyczaj.

Płyn jest wodnisty i bezbarwny. Pachnie a raczej śmierdzi alkoholem i w mniejszym stopniu mentolem.
                                                                  
Podsumowując: Bardzo ciekawy produkt. Tak jak się obawiałam - okazało się, że na mnie działa i teraz kusi mnie zakup pełnowymiarowej butli. Przed jej zakupem muszę jednak wypróbować numer 3 bo mam wrażenie, że nr 2 nie robi wszystkiego czego mogłabym od niego oczekiwać. Czekam więc teraz na poświąteczne promocje w Sephorze aby uzupełnić zapasy. Jeżeli mi się to uda to za jakiś czas będę mogła uraczyć Was pełnowymiarową recenzją z długotrwałego stosowania produktu.

sobota, 14 grudnia 2013

Mikołajkowe szaleństwo z Joanną

6 grudnia miałam przyjemność uczestniczyć w niezwykłym spotkaniu bloggerek organizowanym przez markę Joanna.

                                                     
Impreza odbyła się w Krakowie w Lustra Club na ulicy Floriańskiej, gdzie czekała na nas masa ciekawostek, w tym pokazy fryzjerskie i makijażowe, wykład na temat zdrowego odżywiania oraz porady stylistki, a także pyszne przekąski, konkursy i upominki.
                                                                           
                                                                
Wszystko było świetnie przygotowane a każda chwila wypełniona ale niestety nie zabrałam ze sobą aparatu (skleroza!!!) więc zdjęcia z eventu  możecie sobie obejrzeć na stronie Joanny [KLIK KLIK] oraz na ich fanpage na facebooku [KLIK KLIK].
                                                    
                                                          
Natomiast ja pokażę Wam co na spotkaniu trafiło w moje rączki :)
                                       
Zaproszenia i rabaty:
Natur House Zaproszenie na bezpłatną konsultację z dietetykiem
Gosha Kusper Voucher ze zniżką 10% na szkolenia

Joanna Informacje prasowe na temat linii kosmetycznych.
Hean rabat 15% na zakup kosmetyków w sklepie internetowym
Sakura dance & beauty Zniżka - 15% na zakup karty Vip do strefy Beauty
                                                       
Upominki:

Fashion Jevelery Box
Kolczyki
                                  
HEAN:
Lakier do paznokci 842 - Piękna ciemna i intensywna zieleń, niestety aparat mocno przekłamał kolor.
Lip Gloss Minerals 152 - Urocza miniaturka. Szkoda, że takie pojemności nie są dostępne w stałej ofercie. Byłyby idealne do torebek i kieszeni ;)
                                              
My Secret:
Extra Lash Mascara - W mojej pobliskiej Naturze rozchodzą się lepiej niż ciepłe bułeczki i zapas rozchodzi się w przeciągu kilku godzin od rozpakowania więc chętnie sprawdzę co to za cudo ;)
Nail Polish 167 Kiwi - Śliczny i wiosenny zielony lakier z czarnymi maleńkimi kropeczkami. Ledwo go wypróbowałam a już zebrałam komplementy - lubię to ;)
Nail Polish 148 Mint - Błękitek przypominający wiosenne niebo. Uroczy :)
Glam Specjalist Eyeliner nr 2 Onyx - Czerń ze srebrnymi drobinkami - będzie idealny na święta i sylwestra. Dużo dobrego słyszałam o tych eyelinerach ale jeszcze ich nie miałam więc chętnie wypróbuję.
Dress Up your lips  Pomadka do ust nr 3 - Ładny i delikatny kolor uzupełniony pięknym zapachem.
                                                      
Sensique:
Korektor 2w1 Na popękane naczynka i Rozświetlający pod oczy - Zobaczymy co to za cudo ;)
Art Nails nr 319 - Lakier do zdobień z cienkim pędzelkiem wypełniony czarnymi i srebrnymi kwadracikami oraz paseczkami holo.
Pearl Glow Cienie do powiek nr 203 - Metaliczny średni brąz z domieszką złota. Będzie idealny solo na wyjazdy.
Trendy Colour Kredka do makijażu nr 121 - Ciemny brąz gorzkiej czekolady wydaje się idealny do zagęszczania linii rzęs.
                                              
Joanna:
Wygrana w konkursie :)
Sensual krem do depilacji nóg
Kremowy żel pod prysznic Fruit Fantasy Brazylijska mandarynka
Peeling do ciała gruboziarnisty Fruit Fantasy Brazylijska mandarynka
Szampon z odzywką Fruit Fantasy Brazylijska mandarynka
                                                  
Szampon Objętość Kolagen Morski
Odżywka Objętość Kolagen Morski
Odżywka w sprayu Objętość Kolagen Morski
                                              
Apetyczny zestaw limitowany:
Kremowy Żel pod Prysznic Szarlotka z lodami
Kremowy Żel pod Prysznic Korzenne pierniczki
Kremowy Żel pod Prysznic Marcepanowe ciasteczka
                                                               
Naturia Żel do higieny intymnej Ekstrakt z kory dębu
Naturia Żel pod prysznic dla niej i dla niego
Naturia Peeling myjący z wanilią
Szampon Keratyna - Odlewka kosmetyku, którego jeszcze nie ma w sprzedaży.
                                                   
Było wspaniale i cieszę się, że zostałam zaproszona.
Dziękuję organizatorom za zaproszenie, wspaniale zorganizowany czas oraz masę upominków.

środa, 11 grudnia 2013

Arnica do demakijażu

Po dosyć długiej przerwie czas na recenzję kolejnego płynu micelarnego. Zużywanie tego typu kosmetyków idzie mi bardzo powoli bo używam bo stosuję je tylko do demakijażu oczu ale jak to mówią co się odwlecze to nie uciecze ;)
Zapraszam.
                                                                    
Flos Lek
Arnica
Płyn micelarny do demakijażu skóry naczynkowej
                                                                                      
OBIETNICE PRODUCENTA:
Zastosowanie: codzienne oczyszczanie wrażliwej skóry twarzy, dekoltu i szyi z zanieczyszczeń oraz makijażu. Skutecznie zastępuje mleczko i tonik. Nie wymaga spłukiwania wodą.
Działanie: płyn skutecznie i łagodnie usuwa wszelkie zanieczyszczenia, makijaż oraz martwy, zrogowaciały naskórek. Delikatna formuła zawierająca micele, wzbogacona ekstraktem z arniki, który uszczelnia i wzmacnia naczynka krwionośne a także poprawia krążenie i łagodzi podrażnienia. Płyn nie wysusza skóry i nie pozostawia uczucia ściągnięcia.
Efekt:  nawilżona, wygładzona i czysta skóra twarzy, szyi i dekoltu. Nadmiar sebum zredukowany. Przywrócone naturalne pH skóry.
                                                      
SKŁAD:
 aqua, polymer 184, peg-60 almond glycerides, glycerin, phenoxyethanol, panthenol, propylene glycol, arnica montanaflower extract, arnica chamissonis flower extract, polysorbate 20, ethylhexylgrycerin, parfum, disodium edta, allantolin, triethanolamine
                                                 
 POJEMNOŚĆ: 200ml
DOSTĘPNOŚĆ: Niesieciowe drogerie, sklepy zielarskie, internet.
CENA: Około 16zł.
                                          
MOJE WRAŻENIA:
Płyn jest bezbarwny i wodnisty. Pachnie słodkawo, nawet przyjemnie ale bez szału - ot kolejny kosmetyczny zapaszek. Nie odpycha ale równie dobrze mogłoby go nie być.
                                                           
Co do skutków ubocznych to tak jak w przypadku siostrzanego płynu [KLIK] występuje szczypanie oczu, jednak jest ono dużo słabsze i rzadsze.
W kwestii działania kosmetyk mogę uznać za przyzwoity. Dobrze radzi sobie z cieniami na bazie i kredkami, natomiast trochę gorzej z tuszami i eyelinerami, które po demakijażu zostają w niewielkiej ilości na rzęsach aby po umyciu buzi żelem czasami stworzyć efekt wyblakłej pandy. Podkład, żel do brwi i pomadki nie stanowią dla niego problemu. Nawet z super trwałą szminką Maybelline Super Stay 14HR poradził sobie bez zarzutu.
Nie pieni się na buzi i nie pozostawia tłustej warstwy więc sprawdzi się do porannego oczyszczania twarzy u osób z suchą skórą. Wpływu na naczynka nie odnotowałam.
                                                    
Opakowanie jest zdecydowanie na plus - ładne, praktyczne i nie zajmujące zbyt wiele miejsca na półce. Otwór do wylewania płynu jest niewielki i otoczony praktycznym dzióbkiem dzięki czemu nic się nie rozlewa a klapka zamykana na klik sprawia, że nawet w transporcie wszystko jest świetnie zabezpieczone.
                                                                    
                                                 
Podsumowując: Dobry płyn dla osób niezbyt wymagających i nie używających trwałych kosmetyków. Mam wrażenie, że jego działanie wypada ciut słabiej niż wersji zielonej ale mniej nasilone skutki uboczne też ma nie małe znaczenie. Moim zdaniem warto go wypróbować.

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Zużycia i wyrzutki: listopad 2013

Jak ten czas niewiarygodnie szybko płynie kiedy ma się na głowie różne zajęcia. Ledwo się obejrzałam a tu już czas na ostatnie z podsumowań miesiąca.
Zapraszam :) 
                                                   
Oznaczenia: JESTEM NA TAK, JESTEM NA NIE, SAMA NIE WIEM.
                                                
1. Golden Rose Definitive Volume & Lenght Mascara Extreme Volume & Deep Black - Recenzja KLIK.
2. Tso Moriri Golden Natural Lipstick Pomadka do ust z 24 karatowym złotem - Recenzja KLIK.
3. Inglot AMC Konturówka do powiek w żelu 77 - Recenzja KLIK.
                                                           
4. Dermedic Tolerans Clear Maseczka Aktywnie Peelingująca Recenzja KLIK.
5. Cleanic Chusteczki nawilżane do peelingu - Recenzja KLIK.
                                                              
6. Pat&Rub Balsam do ciała Trawa cytrynowa-kokos - Recenzja KLIK.
7. Eveeline Spa! Professional Nawilzająco-ujędrniający Balsam  dla skóry suchej, bardzo suchej Kwiat Lotosu - Ładnie pachnie, nawilża i pielęgnuje OK, nie maże się, nie bieli, szybko się wchłania, opakowanie jest średnie bo gdy zostaje 1/4 zawartości to pompka przestaje działać i trzeba rozcinać.
8. Yves Rocher Les Plaisirs Nature Żel pod prysznic i do kąpieli Jeżyna - Pięknie pachnie ale słabo się pieni i daje marny poślizg gąbce. Jest bardzo mało wydajny i trochę wysusza skórę. Sama nie kupię.
9. Bielenda Olejek do kąpieli Pomarańcza Cynamon - Inną wersję zapachową recenzowałam TUTAJ i ta jest równie świetna choć moim zdaniem bez balsamu do ciała się nie obejdzie.
                                                    
10. Donegal Zmywacz do paznokci w żelu o zapachu mango - Recenzja KLIK.
11. Niko Pilnik 100/180 - Dobry do paznokci i do tipsów jednak strona o grubszych ziarnach nie nadaje się do paznokci naturalnych.
12. Top Choice Pilniczek - Bardzo przyjemny.
13. Lidal Cuticle Revitalizier Oil - Małe, praktyczne i precyzyjne w użyciu opakowanie, konsystencja olejku ale wydajność tragiczna i do tego sporo zostaje w opakowaniu gdy tłoczek się już nie przesuwa więc trzeba je zmasakrować. Działania nie zauważyłam bo aż tak szybko się skończył.
14. Apis Dead Sea Minerals SPA Optima Nawilżający balsam do rąk - Ładnie pachnie, dobrze nawilża dłonie i odżywia skórki, zapobiega ich przesuszaniu, szybko się wchłania, nie pozostawia tłustej ani sylikonowej warstwy, idealny do torebki i do pracy.
                                                                       
15. On Line Sól do stóp z naturalnymi olejkami eukaliptusowo-miętowymi - Zapach OK i poza właściwościami odprężającymi (odpoczynek) nie zauważyłam działania. Nie wrócę.
16. Exclusive Pielęgnacyjny krem do stóp - Przyjemna konsystencja, dobre nawilżanie, wydajność w porządku, niska cena, tylko zapach niezbyt przyjemny ale można się przyzwyczaić.
                                                   
17. Yves Rocher Szampon do włosów "Kocham Moją Planetę" - Pisałam o nim TUTAJ.
                                                    
18. Cleanic Intimate Chusteczki do higieny intymnej z ekstraktem z płatków róży - Recenzja KLIK.
19. Lactacyd Femina Hydro Balance - Mój ulubieniec i wybawca. O innych wersjach pisałam TUTAJ.
                                                
20. Eveline Just Epil Krem do depilacji skóry wrażliwej - OK, robi co ma robić, 10minut mu w zupełności wystarcza, nie podrażnia, będę wracać.
21. Venus Żel do golenia - Ładnie pachnie, dobrze się pieni, wydajność OK, daje porządny poślizg, opakowanie jest miłe dla oka ale przeżyłam szok, gdy porównałam go z męskim żelem i okazało się, ze tamten jest 5 razy gęstszy, dużo lepiej się pieni i jest dużo bardziej wydajny.
                                                   
22. Gehwohl Balsam rozgrzewający do stóp - Dobrze nawilża, ładnie pachnie, szybko się wchłania, nie jest przesadnie tłusty, lekko rozgrzewa ale nie pali. Super sprawa na zimę.
23. Etre Belle Higroskopowy proszek hialuronowy
24. Inside Pour femme EDP - Słodki z serii tych cięższych ale nie duszący, ładny, nie powoduje migreny ale nie jest w moim typie.
25. + 26. Etre Belle Hyaluronic Triple Effect Day&Night Cream
27. Etre Belle Hyaluronic Triple Effect Quicklift Day&Night Serum
28. Etre Belle Aloe Vera Thymus Revitalizing Cream
29. + 30. Bioderma Sensibio AR Anti-Redness Cream
31. Bioderma Sebium Pore Refiner - Świetnie matuje i stanowi idealną bazę pod makijaż, przedłuża jego trwałość, ułatwia nakładanie, nie nadaje się pod kosmetyki mineralne bo się do niego nie przyklejają.
 32. Ziaja Krem do rąk
 33. Organique Pumpkin Line Ultra Hydrating Cream
 34. Organique Enzymatic Peeling&Herbal
 35. Organique Anti Couperose Cream
 36. Organique Anti Acne Cream
 37. Organique Ethernal Gold Mask
 38. Joanna nawilżająco Łagodząca emulsja
39. + 40. Dermedic Hydrain3 Hialuro Naprawczy krem przeciwzmarszczkowy na noc
 41. + 42. + 43. + 44. Dermedic Angio Therapy Cold Cream intensywnie łagodzący
 45. + 46. + 47. Bioderma Sensibio Light Soothing Cream
 48. Petracell Kosmetik Gesichtslotion
                                                                       
Ufff to już wszystko...
Gratuluje tym, którzy dotrwali do końca a zwłaszcza tym, którzy przebrnęli przez listę próbek ;)
Jestem z siebie wyjątkowo dumna bo wreszcie z nimi skończyłam i mogłam z czystym sumieniem zabrać się za normalne pełnowymiarowe kosmetyki.
                                                               
Jak Wam upłynął listopad?
Dużo zużyliście, czy kosmetyki nie chcą sięgnąć dna?
Może uporaliście się z czymś co wyjątkowo Wam ciążyło?

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...