Cześć Kochani!
Nie mogę sobie przypomnieć czy kiedykolwiek napisałam tutaj recenzję jakiejkolwiek konturówki do ust więc czas to zmienić. Muszę się jednak przyznać już na początku, że tak ogólnie to bardzo nie lubię używać konturówek i uważam je za zbędne. Jedynie przy aplikacji pomadek w intensywnych kolorach sięgam po nie chętnie i widzę sens ich nakładania.
Nie przedłużając jednak tych negatywnych emocji zapraszam do dalszej części wpisu :)
NAZWA: Inglot Soft Precision Lipliner 74
WIELKOŚĆ: 1,13 g
CENA: 25 zł
DOSTĘPNOŚĆ: Inglot i Douglas - sklepy stacjonarne oraz internetowe, niektóre drogerie
Kiedyś kosmetyki marki Inglot stanowiły podstawę mojego codziennego makijażu. Kupowałam je chętnie więc kiedy zobaczyłam w internecie masę poleceń tej kredki z dopiskiem "to kolor moich ust tylko lepszy" nie namyślając się długo popędziłam po nią do sklepu.
Swój egzemplarz mam już dosyć długo więc nie pamiętam jak była zapakowana, ale jest to typowa drewniana kredka "do strugania" z plastikową zatyczką. Wszystkie napisy są białe i trwałe, absolutnie nic się nie ściera w czasie użytkowania ani przechowywania, a cała kredka jak i zatyczka mają kolor zawartości więc łatwo odnaleźć odpowiednią sztukę w swoich zbiorach.
Kolor wybranego przeze mnie numeru 74 to taki typowy "brudny róż" o chłodnym odcieniu. Stworzona na bazie różu barwa ma w sobie domieszkę zarówno fioletu jak i brązu. Jest bardzo stonowana i wyważona ale zdecydowanie zauważalna i na pewno nie pozostaje niewidoczna po nałożeniu.
Wykończenie kredki jest matowe.
Pomimo pięknego naturalnego koloru, który wydawałoby się będzie pasował do sporej ilości pomadek z różowymi tonami nie jestem z niej do końca zadowolona. Niestety rysik jest twardy (był taki od samego początku) więc ciężko nią wyrysować dobrze kontur ust zwłaszcza przy bardziej luźnej skórze, a na dodatek kredka nie chce rysować absolutnie wcale jeżeli nie są one suche. Większość konturówek po zetknięciu się z balsamem, pomadką czy błyszczykiem robi się obłędnie kremowa i sunie po ustach niczym nóż w ciepłym maśle a tutaj mamy coś zupełnie przeciwnego. Zazwyczaj gdy chcę zużyć kredkę albo zrobić z jej pomocą szminkę czy błyszczyk po prostu nakładam na wargi trochę balsamu czy błyszczyka i dokładam odpowiednią ilość kredki. W tym przypadku nie ma takiej możliwości. Nie da się także wyrysować nią konturu ust już po nałożeniu szminki. Jedyna opcja to aplikować ją na suche wargi a dopiero na to nakładać dodatkowy kosmetyk.
Konsystencja konturówki jest sucha a sam rysik jak już wspominałam wcześniej twardy i nieprzyjemny w użytkowaniu.
Wydajność kredki jest bardzo dobra chociaż nie jestem pewna czy nie wynika ona z mojej niechęci do niej i trudności z aplikacją.
Zapach jest typowy dla wszystkich temperowanych kredek i wynika raczej z zapachu drewna, w który rysik jest zapakowany.
Podsumowując: Niestety szału nie robi. Konturówka jest trudna w użytkowaniu i dosyć droga a dobre kredki do ust można kupić już od kilku złotych.
Czy polecam? NIE.
Czy kupię ponownie? NIE.
Znacie kredki do ust Ingot? Używałyście ich? Jakie macie zdanie na ich temat? Sprawdziły się Wam?
Dziękuję Wam za wspólnie spędzony czas.
Do zobaczenia.
Pa :)
Miałam była dla mnie za twarda. Zostawiłam ją któregoś dnia na słońcu, się chyba w środku ugotowała bo potem było lepiej XD
OdpowiedzUsuńHa ha dobry sposób na konturówkę latem ale zimą może być problem ;)
UsuńJa uwielbiam konturowki, a ostatnio znow powrocila moda na ciemniejszy obrys ust, ale twardym kredkom mowie nie ;)
OdpowiedzUsuńWypróbuj sobie te z Golden Rose. Są super przyjemne w używaniu:)
UsuńJa konturówki często nakładam zamiast szminki:D
OdpowiedzUsuńTeż tak czasami robię ale z tą jest mega ciężko dlatego chcę ją teraz zużyć i zapomnieć o jej istnieniu.
UsuńJakoś nigdy ta marka mnie nie kusiła, a to co miałam okazję poznać było bardzo przeciętne ;/
OdpowiedzUsuńJa kiedyś ją uwielbiałam a teraz mam ledwie kilka kosmetyków, z czego tylko z jednego jestem bardzo zadowolona.
Usuń