wtorek, 31 lipca 2018

BLEND IT! vs. BEAUTYBLENDER - wstępne porównanie

Witajcie,
Wielka sława gąbek Blend It! chyba już powoli przemija ale ja przychodzę jeszcze z porównaniem nowego dla mnie jajeczka z kultowym Beauty Blenderem. Mam nadzieję, że komuś to się jeszze przyda ;)
Zapraszam :)


MARKA: Blend It!
MODEL: Marble White
CENA: 29,90 zł


MARKA: Beauty Blender
MODEL: PRO, Red Carpet, Original
CENA: 69 zł


Gąbeczka Bend It! zapakowana jest w woreczek strunowy, który moim zdaniem jest rozwiązaniem całkiem OK, bo choć nie chroni jej przed zgnieceniem w trakcie transportu, to pozwala na zapakowanie mokrej, co czasami może się przydać.
Beauty Blender natomiast kupujemy w plastikowym słoiczku, który co prawda chroni go przed uszkodzeniem ale mieści jedynie dobrze wysuszone jajko.
Oba opakowania są na swój sposób praktyczne i miłe dla oka.

Od lewej: 2 suche Beauty Blendery, sucha Blend It! i mokry Beauty Blender

Przejdźmy jednak do rzeczy.
NA SUCHO:
Gąbeczka Blend It! różni się odrobinę kształtem od Beauty Blendera, który rzeczywiście swym wyglądem przypomina jajko. Jest od niego bardziej okrągła, jak taka napakowana kropla wody i odrobinę większa, choć na zdjęciu słabo to widać.
W konsystencji jest od niego bardziej zwarta, jakby upchano w niej więcej materiału na podobnej powierzchni i mocniej odbija.

W TRAKCIE MOCZENIA:
Obie gąbeczki powiększają swoje rozmiary stopniowo. Blend It! Potrzebuje więcej wody aby dobrze nasiąknąć oraz więcej zgniatania i więcej siły przy odciskaniu aby pozbyć się nadmiaru płynu.

Od lewej: suchy Beauty Blender, mokra Blend It!, mokry Beauty Blender i suchy Beauty Blender.

NA MOKRO:
Mokra Blend It! jest sporo większa i bardziej okrągła od mokrego Beauty Blendera, ale nadal bardziej zwarta, stawia trochę większy opór przy zgniataniu oraz jest cięższa. Różnica w wielkości jest jeszcze bardziej widoczna niż na sucho, gdyż Blend It! o wiele bardziej powiększa swoje rozmiary. Zatrzymuje też w sobie więcej, wody więc jest bardziej wilgotna. Oba jajka ładnie odbijają, jednak Blend It! daje głośniejszy dźwięk jak w trakcie odbijania piłeczki. Zaznaczam jednak, że nie jest to głośne "plask!".

W TRAKCIE WYSYCHANIA:
Obie gąbki dosyć szybko oddają wilgoć, jednak Beauty Blender robi to równomiernie natomiast Blend It! szybciej oddaje wilgoć z powierzchni i po jej zgnieceniu czuć jeszcze, że w środku znajduje się mokry rdzeń. Oba jajka dosyć szybko zaczynają wracać do pierwotnego suchego kształtu i już po kilku godzinach widać ich pomniejszenie, jednak Blend It! schnie o wiele dłużej i w chwili kiedy Beauty Blender jest już suchy Blend It! nadal jest wilgotna.

Niestety jest to już koniec moich wstępnych obserwacji. Bardziej zagłębiać się w temat nie chcę i nie będę, gdyż po bardzo długiej przerwie dopiero raz użyłam Beauty Blendera a po Blend It! nawet nie miałam jeszcze okazji sięgnąć, więc cokolwiek napisała bym o ich stosowaniu nie byłoby potwierdzone doświadczeniem. Już teraz jednak dają się zauważyć dosyć znaczące różnice w wielkości i konsystencji gąbek, co na pewno będzie miało swoje odbicie w przyszłym użytkowaniu. Gdy poużywam ich dłużej, to wtedy podzielę się z Wami dokładnymi recenzjami obu jajek.

A Wy macie już swój Blend It!?
Jesteście z niego zadowolone?

sobota, 28 lipca 2018

REAL TECHNIQUES Blush Brush

Witajcie,
Napracowałam się mocno przed wakacjami, żeby ogarnąć bloga tak, abym mogła odpocząć i nie pisać w wielkim pośpiechu. Życie jednak lubi płatać figle i dzisiaj znów tworzę na ostatnią chwilę, ale jak się powiedziało A to trzeba i powiedzieć B ;)
Zapraszam.

czwartek, 26 lipca 2018

MAKE UP FOR EVER Precision Blender Brush 236

Witajcie,
Trochę się w ostatnio wyeksploatowałam ale na szczęście udało mi się szybko zregenerować i teraz ochoczo zabieram się za dalsze recenzowanie.
Zapraszam :)

czwartek, 19 lipca 2018

MAKE UP FOR EVER 35N

Witajcie,
Mam nadzieję, że tydzień upływa Wam przyjemnie a nadchodzący weekend zapowiada się jeszcze lepiej ;) Na osłodzenie kończąego się tygodnia zapraszam na kolejną recenzję :)

wtorek, 17 lipca 2018

ZOEVA Bamboo Soft Definer

Witajcie,
Jak zwykle zwarta i gotowa zapraszam Was na kolejną recenzję. Mam nadzieję, że i dzisiaj będzie dla Was ona przydatna.

sobota, 14 lipca 2018

Kosmetyczka na wyjazd - co zabrałam a co mi się rzeczywiście przydało

Cześć Kochani,
Ostatnio miałam dosyć sporo takich krótkich wyjazdów więc przy okazji pakowania kosmetyczki stwierdziłam, że będzie to dobry materiał na wakacyjny wpis. Zawsze staram się brać pod uwagę wszystkie możliwości jakie dają kosmetyki, które zabieram oraz okoliczności jakie mogą zaistnieć więc zazwyczaj pakuję się trochę na wyrost. Raz tego nie zrobiłam i przez cały wyjazd czułam się bardzo niekomfortowo. Wtedy obiecałam sobie, że nigdy więcej tak nie zrobię i tego się na razie trzymam.
Jeżeli jesteście ciekawi co takiego zabrałam to zapraszam do dalszej części posta.


czwartek, 12 lipca 2018

SILISPONGE - pierwsze wrażenia

Witajcie,
Mój pierwszy zakup z Chin (AliExpress) zasługuje na chwilę uwagi, więc postanowiłam podzielić się z Wami pierwszymi wrażeniami na temat silisponge.
Zapraszam.


Gąbeczka (?) a właściwie silikonowy płatek ma kształt kropli oraz lekko niebieski kolor i kosztował mnie 7,67 zł. Całkowity czas realizacji zamówienia wyniósł 15 dni, więc wszystko odbyło się wręcz błyskawicznie.
Zdecydowałam się na taki kształt, gdyż stwierdziłam, że będzie on najłatwiejszy w użytkowaniu i bez problemu dotrze do trudno dostępnych fragmentów twarzy. O kolorze również można było zdecydować samemu. Do wyboru był przezroczysty, niebieski (mój), fioletowy i różowy.
Konsystencją rzeczywiście trochę przypomina silikonowe staniki ale jest od nich odrobinę twardsza, co na pewno jest wynikiem tego, że jest od nich po prostu grubsza. W przeciwieństwie do tychże staników nie jest lepka tylko bardzo milutka i gładka w dotyku. Od pierwszego dotknięcia skojarzyła mi się z ciepłą meduzą.


Od razu gdy dorwałam silisponge w swoje łapki to poleciałam ją umyć i się umalować. Nałożyłam nią bazę pod podkład, podkład oraz korektor pod oczy i na powieki a także przy skrzydełkach nosa.
Baza rozprowadzała się trochę dziwnie. Kontakt dwóch śliskich produktów zaowocował tym, że płatek początkowo tylko rozpłaszczał krople kosmetyku na skórze i z nich zjeżdżał. Na szczęście po
chwili kosmetyk ładnie się rozgrzała i wszystko bardzo fajnie się rozprowadziło. Oczywiście dałam jej za dużo...
Podkład na początku też trochę się ślizgał (za dużo bazy) ale trochę roztarty a trochę wklepany rozprowadził się tak jak trzeba. Użyłam 1 pompkę zmieszaną z odrobiną korektora, co oznacza połowę tego co zazwyczaj nakładam pędzlem i 1/3 z tego ile nakładałam gąbką. Wyszła mi z tego całkiem porządna maska i kamuflaż na niedoskonałości zdecydowanie sobie odpuściłam.
Korektora również zastosowałam mniej niż zazwyczaj. Na połowę twarzy, czyli pod oko + na powiekę + w skrzydełko nosa nałożyłam 1 zanurzenie aplikatora w tubce (zazwyczaj stosuję 2). Zdecydowanie za dużo, ale tu już miałam trochę doświadczeń z poprzednich kosmetyków więc poszło mi o wiele łatwiej. Tak jak przewidywałam dotarcie do newralgicznych punktów twarzy (skrzydełka nosa oraz część powiek przy nosie) przy tym kształcie płatka nie nastręczało problemów.
Wszystkie kosmetyki rozprowadziły się dobrze i dały o wiele większe krycie niż zazwyczaj. Podkład zrobił mi trochę maskę, ale o dziwo cały makijaż zdecydowanie szybciej zgrał się ze skórą tracąc silny mat i zyskując naturalne wykończenie. Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie efekt blur. Po skończonym makijażu zupełnie nie było widać porów ani nierówności, choć mój podkład bardzo lubi je podkreślać.
Raczej nie jest to akcesorium, które przyspieszy poranne malowanie ale za to bardzo oszczędzi kosmetyki a pranie go trwa dosłownie tyle co mycie rąk więc gąbki mogą się schować. Zdecydowanie trzeba się z nim oswoić i nabrać w prawy w użytkowaniu.


Moim zdaniem jak na pierwsze użycie jest to całkiem ciekawy produkt warty przetestowania. Nie jest to totalny must have (nie oszukujmy się, tak samo jak i gąbki) ale coś zupełnie nowego i trochę kontrowersyjnego. Nie zapałałam do niego bezgraniczną miłością od pierwszego użycia ale przyszło mi do głowy, że gdybym gdzieś jechała, np. na wakacje nad morze, gdzie nie malowałabym się codziennie a jedynie od czasu do czasu i nie musiałabym tego robić w pośpiechu, to zdecydowanie chętniej wzięła bym go ze sobą niż gąbkę, która jest delikatna a mycie jej to utrapienie. Na chwilę obecną zabieram się za dokładne testy i za jakiś czas, jak już ogarnę technikę i się do niego przyzwyczaję to wrócę z pełną recenzją.

Miłego dnia :)

wtorek, 10 lipca 2018

ZOEVA Face Shape

Witajcie kochani,
Ja jak zwykle w niedoczasie. Oszaleję chyba. Niestety czytanie książek to największy pożeracz czasu ever. TV się nawet nie umywa ;)
Na szczęście udało mi się mniej więcej ogarnąć i wyskrobać trochę czasu na wpis. Zapraszam :)

czwartek, 5 lipca 2018

BIKOR Pędzel do cieni nr 4

Witajcie,
Po małej przerwie czas powrócić do recenzji pędzli więc z nie skrywaną przyjemnością zapraszam Was na kolejną :)

wtorek, 3 lipca 2018

Akcesoria na dzień po...

Witajcie,
Czasami bywa tak, że człowiek chcąc, nie chcąc zarywa noc. Mniejsza lub większa impreza, jakieś zdarzenie losowe, wypad ze znajomymi czy TV do późnych godzin nocnych a do tego długo noszony lub wcale nie zmyty makijaż i efekt zawsze jest taki sam: zmęczona, poirytowana i nadwrażliwa skóra oraz piekące, zaczerwienione i opuchnięte oczy. Pół biedy jeżeli następnego dnia jest sposobność żeby to porządnie odespać i zostać w domu odpoczywając oraz karmiąc skórę maseczkami. Niestety nie zawsze jest taka możliwość i czasami już z samego rana trzeba opuścić błogie ramiona Morfeusza, nałożyć makijaż i wyjść do ludzi. No właśnie, a pro po makijażu czym go nakładać, żeby nie zaszkodzić skórze jeszcze bardziej i nie wyglądać gorzej niż bez niego? Dzisiaj wybrałam dla Was zestaw pędzli i akcesoriów, które są odpowiednio delikatne aby wykonywanie nimi makijażu właśnie w takie dni nie było przykre.



Jeżeli jesteście ciekawi co takiego trafiło do dzisiejszego zbioru to zapraszam do dalszej części posta.
Miłego czytania :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...