Witajcie,
Napracowałam się mocno przed wakacjami, żeby ogarnąć bloga tak, abym mogła odpocząć i nie pisać w wielkim pośpiechu. Życie jednak lubi płatać figle i dzisiaj znów tworzę na ostatnią chwilę, ale jak się powiedziało A to trzeba i powiedzieć B ;)
Zapraszam.
MARKA: Real Techniques
MODEL: Blush Brush
CENA: 52 zł
Zdecydowanie jest to jeden z tych pędzli, który wcale nie był mi potrzebny, ale tak długo za mną chodził i gnębił moje myśli, że w końcu uległam.
Kolorystyka i kształt pędzla jest typowa dla marki: krótki, szeroki, ogumowany, czarny trzonek, na którym można go postawić, do tego długa aluminiowa, wściekle różowa metalizowana skuwka z białymi napisami oraz cieniowane dwukolorowe czarno-białe włosie. Wszystko porządne, lekkie i miłe dla ręki oraz oka. Jedyna wada to grubość skuwki i trzonka, które utrudniają przetrzymywanie go w pasie i etui do pędzli, ale za to bardzo pomagają w warunkach domowych, jeżeli ktoś nie ma stojaka.
Włosie jest niezwykle miękkie, gładkie i miłe w dotyku dosłownie jak chmurka, więc w trakcie użytkowania nie narusza nałożonych wcześniej warstw makijażu, ani nie podrażnia nawet bardzo wrażliwej skóry. Przycięte na kształt kuli, mocno wycieniowane i bardzo puszyste idealnie sprawdza się przy aplikacji różu na policzki bez tworzenia plam i prześwitów. Kosmetyk zostaje doskonale nałożony i od razu rozblendowany. Można pokusić się również o pudrowanie nim twarzy. Pędzel nie da płaskiego matowego efektu maski a jedynie symbolicznie przyprószy podkład niwelujące jego lepkość i utrwalając makijaż. W razie potrzeby nada się także do ocieplania twarzy bronzerem, jednak trzeba zwrócić uwagę żeby nie nabrać zbyt wiele kosmetyku i nakładać go na dobrze przypudrowaną twarz.
Mycie go jest proste a suszenie szybkie. Ja suszę go w osłonkach, gdyż włosie lubi nabierać więcej puszystości a mi odpowiada taki kształt jak na zdjęciach. Pędzel nie niszczy się a włosie nie łamie ani nie wypada.
Nawet go lubię i bardzo mi się podoba ale uważam, że jak na taką cenę jest on zdecydowanie za mało funkcjonalny. Pomimo, że znalazłam dla niego kilka zastosowań, to i tak zwykle używam go jedynie do różu. Moim zdaniem nie jest to obowiązkowy element każdej kolekcji pędzi i w chwili obecnej wcale nie jestem taka pewna, czy kupiłabym go ponownie.
Czy polecam? Tak i nie.
TAK bo jest świetnej jakości i będzie wam długo towarzyszył.
NIE jeżeli chcecie stworzyć minimalistyczną kolekcję tylko niezbędnych pędzli.
Decyzję pozostawiam Wam.
Mam i uwielbiam ten pedzel, u mnie swietnie sprawdza sie do bronzera latem aby ocieplic twarz, ale tez do rozu i do pudru <3
OdpowiedzUsuńDla mnie do pudru on się zupełnie nie nadaje za to jest świetny do takich delikatnych ale mocno na pigmentowanych róży. Jak wrócę do Too Faced Papa don't Peach! to ten pędzel będzie miał dużo roboty ;)
UsuńNie miałam jeszcze pędzli z tej firmy, a czytałam o nich dosyć sprzeczne opinie :)
OdpowiedzUsuńSama mam o nich sprzeczne opinie. Te do sypkich kosmetyków są bardzo dobre ale te do mokrych rozpadają się zdecydowanie za szybko jak na mój gust.
Usuń