Pokazywanie postów oznaczonych etykietą L'biotica. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą L'biotica. Pokaż wszystkie posty

środa, 23 lipca 2014

Lip Therapy - czy aby na pewno?

Jest środek lata więc moje usta świrują. Ciągle wysychają i pierzchną co oznacza, że non stop muszę mieć pod ręką jakieś smarowidło i co chwilę je aplikować. Zdecydowanie moim ulubieńcem jest Carmex ale postanowiłam go zdradzić i tym razem sięgnęłam po coś innego.
                         
L'biotica
Regenerujący balsam do ust
                                     
                     
Na opakowaniu producent obiecuje całkiem sporo: " Balsam do ust MEDIC SPF8 regeneruje silnie wysuszone, spierzchnięte usta, łagodząc stany zapalne i przywracając im zdrowy wygląd. Zapewnia ochronę przed szkodliwym wpływem promieniowania słonecznego. Unikalną właściwością regenerującego balsamu do ust L'biotica jest jego skład bogaty w substancje odżywcze:
wosk pszczeli - posiada właściwości lecznicze, doskonale natłuszcza, łagodzi podraznienia
menthol - przynosi natychmiastową ulgę, wykazuje działanie przeciwzapalne i antyseptyczne
super sterol ester - ma silne właściwości regenerujące, sprzyja ochronie przed infekcjami bakteryjnymi
d-panthenol - wykazuje silne działanie ochronne i regenerujące
miód - przyspiesza gojenie się naskórka, łagodzi podrażnienia
oliwa z oliwek - wzmacnia naturalny płaszcz wodno-lipidowy, tworząc na skórze ochronny film".
Ale jak przychodzi co do czego to skład wygląda już trochę słabiej: petrolatum, cera alba, ricinus communis oil, olea europea oil, honey, c12-15 alkyl benzoate (and) titanium dioxide (and) aluminium stearate (and) polyhydroxystearic acid (and) alumina, ethylhexyl methoxycinnamate, octocrylene, vanilla, c10-30 cholesterol/lanosterol esters, tocopheryl acetate, d-panthenol, camphor
                                
                          
W opakowaniu balsam ma biały lekko transparentny kolor i bardzo gęstą wazelinowatą konsystencję. Pod wpływem zimna twardnieje tak bardzo, że nie byłam w stanie go wydobyć z opakowania dlatego normalnie można go używać chyba tylko latem gdy nadejdą fale upałów a jesienią i zimą wyłącznie wtedy, gdy cały czas nosimy go w kieszeni położonej blisko ciała, np w spodniach. Zimą nie widzę możliwości użycia go poza domem. Równie dobrze można by wyciskać sok ze starej nogi od krzesła...
Pachnie bardzo delikatnie mentolowymi cukierkami natomiast w smaku jest neutralny. Jedynie zawarty w składzie mentol i kamforą dają odrobinę wrażeń pseudo-smakowych.

                                
Po nałożeniu na spierzchnięte usta lekko mrowi oraz delikatnie chłodzi ale przede wszystkim daje przyjemne uczucie ukojenia i nawilżenia jednak jest to jedynie złudzenie. Balsam znika z ust równie szybko jak się po nich rozprowadza (nie wliczam w to próby sił przy wyciskaniu) po czym cudzym oczom a naszym komórkom czuciowym ukazuje się obraz nędzy i rozpaczy. Wargi są spierzchnięte szorstkie i tak wysuszone, że w akcie rozpaczy wróciłam do ich oblizywania choć już od wieków tego nie robiłam. Aplikować więc trzeba go co kilkanaście minut co o dziwo wcale poważnie nie wpływa na jego wydajność, bo nie chce się skończyć choć męczę go już kilka miesięcy.
Na szczęście nie podrażnia ani nie wywołuje reakcji alergicznych.
                          
                
Kartonik zawiera wszystkie potrzebne informacje ale raczej nie kojarzy się z produktem aptecznym natomiast tubka wręcz przeciwnie. Jest ładna, ascetyczna i miła dla oka a przede wszystkim niesamowicie trwała bo przeżyła nawet moje sadystyczne metody wyciskania zawartości w zimniejsze dni.
Ścięta pod skosem końcówka aplikatora ułatwia rozprowadzanie balsamu choć ja za takimi rozwiązaniami nie przepadam i zdecydowanie wolę sztyfty oraz kulki a nawet słoiczki.
                          
Czy polecam? Nie bardzo. Parafina na pierwszym miejscu w składzie sprawia, że właściwości pielęgnacyjne są praktycznie żadne i równie dobrze możecie posmarować się smarem do roweru. No chyba że macie praktycznie niewymagające usta i chcecie mieć mazidło dla samego jego posiadania.
Jest to kolejny produkt marki L'biotica, który słabo wywiązuje się ze swoich obietnic i sprawia, że mam coraz większą ochotę trzymać się od tej marki z daleka :/
                    
POJEMNOŚĆ: 10ml
DOSTĘPNOŚĆ: Sklepy zielarskie, drogerie, internet
CENA: Około 10zł

wtorek, 28 maja 2013

2% Awokado

Ach jak te maski lecą... Dzisiaj kolej na następną...
Zapraszam ;)
                                                                    
L'biotica
Dermomask
Efektywna Regeneracja
                                                           
OBIETNICE PRODUCENTA i SKŁAD:
                                                                     
MOJE WRAŻENIA:
Tak jak nawilżająca siostra bliźniaczka (KLIK) maska zapakowana jest w foliową saszetkę zawierającą 10ml produktu. Dostać można ją w sieci w cenie około 3,60zł za sztukę.
                                           
Maska ma kolor błękitu, który znika po rozprowadzeniu chyba, że nałożymy ją grubą warstwą. Pachnie różani jednak nie tak słodko jak poprzedniczka. Zapach jest przyjemny i nie nużący.
Konsystencja kosmetyku jest kremowa i bogata (przypomina krem na noc) dzięki czemu wystarczyła mi aż na 6 niezbyt obfitych aplikacji. Troszkę się lepi i całkiem szybko wchłania pozostawiając jednak tłustawy film, który po starciu maski papierowym ręcznikiem zmywałam także płynem micelarnym.
                          
Maska całkiem nie źle nawilża i natłuszcza skórę. Po takim małym SPA się miła i miękka w dotyku oraz bardziej elastyczna. Nie wiem jak wpływa na zmarszczki bo takowych nie posiadam ale oznaki zmęczenia znikają a skóra się wygładza dzięki czemu twarz wygląda na bardziej wypoczętą.
Niestety po jej użyciu skóra szybciej się przetłuszcza i wybłyszczania następnego dnia. 
                          
OCENA: 3/6  
                                   
Podsumowując: Przyzwoicie działająca maska o niezbyt przyjemnym składzie. Nie przekonała mnie do siebie na tyle abym ponownie po nią sięgnęła. Ideału będę szukała dalej...

niedziela, 28 kwietnia 2013

L'biotica, DermoKrem InnovAge, Ultra nawilżający krem do cery suchej i odwodnionej.

Firma L’Biotica dotychczas była mi znana tylko z produktów do włosów. Dzięki uprzejmości Kasi miałam okazję stosować kosmetyk z zupełnie innej kategorii – krem do twarzy. Czy sprostał wymaganiom mojej cery?
                    
Ultra Nawilżający krem dermatologiczny z serii L’biotica DERMOKREM InnovAge  został przygotowany dla cery suchej i odwodnionej w celu zapewnienia jej długotrwałego nawilżenia i komfortu.
Efekt na skórze:  długotrwałe nawilżenie i ujędrnienie; skóra gładka i rozświetlona; zwężone pory; neutralizacja wolnych rodników; wzmocnienie układu odpornościowego skóry.
                            
Lekka konsystencja kremu daje uczucie długotrwałego nawilżenia i komfortu. Nie pozostawia tłustego filmu. Nie lepi się. Pozwala skórze oddychać, nie zatyka porów. Krem jest idealną bazą pod makijaż Jedyna w swoim rodzaju seria kremów oparta na innowacyjnym systemie InnovAge, który gwarantuje ciągłe utrzymanie podstawowych, fizjologicznych funkcji skóry oraz wykazuje działanie ukierunkowane w zależności od problemu skóry.
                        
Skład: Aqua, Caprylic/Capric Triglyceride, Glycerin, Glyceryl Stearate Citrate, Hydrogenated Didecene, Cetyl Alcohol, Isododecane (and) Hydrogenated Tetradecenyl/Methylpentadecene, Dimethicone, Glyceryl Stearate, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Isostearyl Isostearate, Isododecane (and) Dimethicone Crosspolymer, Ribes Nigrum (Black Currant) Oil*, Avena Sativa Bran Extract*, Magnesium Ascorbyl Phosphate (and) EDTA*, Tocopheryl Acetate*, Papain (and) Glucose*, Hyaluronic Acid (and) Silanetriol (and) Butylene Glycol, Allantoin, Tetrasodium EDTA, Pentaerythrityl Tetraisostearate, Ammonium Acryloyldimethyltaurate/VP Copolymer, Phenoxyethanol (and) Methylisothiazolinone, Parfum, CI 77891 (and) Mica (and) Tin Oxide, Sodium Hydroxide
*Składnik aktywny Phytobazy
                         
                                                   
Zadaniem kremu jest przede wszystkim długotrwałe nawilżenie skóry, co niestety nie wychodzi mu najlepiej. Produkt aplikowałam codziennie rano na oczyszczoną twarz, dzięki czemu znikało uczucie napięcia i ściągnięcia. Cera była gładka, delikatna i miła w dotyku, jednakże już wieczorem po zmyciu makijażu powracało uczucie nieodpowiedniego nawilżenia. W ciągu dnia, kiedy się nie malowałam można było zaobserwować nieznaczne poprawienie kolorytu cery, która sprawiała wrażenie faktycznie rozświetlonej i pełnej życia. Nie wiem czego to zasługa, ponieważ w kremie nie znajdują się jakiekolwiek drobinki, które mogłyby ‘udawać’, że krem naprawdę ma jakiś wpływ na wygląd skóry. Suche placki, które są moją zmorą nie zostały zredukowane, ani nawet zminimalizowane. Nie zauważyłam zwężenia porów, ale to dlatego, że nie mam z nim problemów, nie są rozszerzone, więc ciężko mi sprawdzić czy kosmetyk to robi. Podkład dobrze rozprowadza się na kremie, nie waży i nie roluje. Producent ostrzega, że przez kilka sekund po aplikacji może występować delikatne mrowienie, ponieważ kosmetyk zawiera papainę, ale u mnie taka sytuacja nigdy nie miała miejsca. Krem nie nadaje się do stosowania na noc, ponieważ jest zdecydowanie zbyt mało nawilżający i po przebudzeniu czułam potrzebę natychmiastowego zaaplikowania kolejnej dawki.
                             
                    
Konsystencja jest typowo kremowa, bardzo lekka i puszysta, dzięki czemu krem szybko się wchłania nie pozostawiająca na twarzy tłustego filmu. Zapach należy do przyjemnych, słodko-mydlano-kosmetycznych, choć w dużym stężeniu (w słoiczku) jest bardzo męczący. Po wydobyciu odpowiedniej ilości i rozprowadzeniu na buzi łagodnieje i staje się prawie niewyczuwalny.
                   
                              
Podsumowując, produkt jest zwykłym kremem, który nadaje się do stosowania na dzień. Nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale nie jest także zły. Nie wykluczam, że podczas stosowania rano i wieczorem, tak jak zaleca producent można uzyskać lepsze rezultaty, jednakże u mnie ten sposób się nie sprawdził.
Kosmetyk polecałabym dla osób z cerą normalną, która wymaga tylko delikatnego nawilżenia.
                   
Pojemność: 50 mililitrów.
Cena: Około 23 złote.
Dostępność: apteki, galeriakosmetyki.pl
                    
Kasi oraz firmie L’biotica serdecznie dziękuję za możliwość testowania produktu.
Jednocześnie oświadczam, że fakt, iż kosmetyk otrzymałam za darmo nie miał wpływu ma moją recenzję, a umożliwił mi jej napisanie.
                      
coralblush19

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Nawilżająca różyczka

Zasypuję Was ostatnio recenzjami masek ale to dlatego, że dużo ich zużywam i chcę się podzielić wrażeniami ze wszystkich. W związku z tym zapraszam na kolejną ;)
                         
L'biotica
Dermomask
Intensywne Nawilżanie
                                     
OBIETNICE PRODUCENTA i SKŁAD:
                        
MOJE WRAŻENIA:
Kosmetyk zapakowany jest w standardową dla jednorazowych maseczek foliową torebkę, która zawiera 10ml produktu. Dostaniemy ją w sieci w cenie około 18zł za 50ml.
                                           
Maska ma błękitną barwę, która znika po rozprowadzeniu i pachnie bardzo zaskakująco ... różami a właściwie to różaną konfiturą, taką jaką można znaleźć w pączkach. Zapach jest bardzo apetyczny i ogromnie przypadł mi do gustu zwłaszcza, że nigdy nie spotkałam się z kosmetykiem, który by tak pachniał.
Konsystencja kosmetyku jest lekka i kremowa dzięki czemu wystarczyła mi aż na 3 obwite nałożenia. Przypomina krem na dzień. Nie lepi się. Szybko się wchłania ale na skórze pozostawia uczucie wilgoci oraz połysk jakby twarz została polana wodą albo wodnym żelem a nie tłuszczem czy sylikonem.
                          
Co do działania to maseczka faktycznie spełnia obietnice producenta. Skóra jest przyjemnie nawilżona i napojona. Staje się gładka, miła i miękka w dotyku oraz bardziej elastyczna. Zauważyłam też, że towarzyszące mi codziennie zaczerwienienia stają się po jej użyciu mniej widoczne ale niestety efekt ten nie jest trwały i znika po najbliższym myciu.
Nie zauważyłam aby maska miała jakiekolwiek działania niepożądane. Po jej użyciu nie odnotowałam nawet szybszego wybłyszczania i nieestetycznego świecenia skóry następnego dnia. 
                          
OCENA: 4/6  
                                   
Podsumowując: Przyjemna ale trudno dostępna maseczka. Jej działanie jest dobre ale nie na tyle, żeby przekonać mnie do zakupu pełnowymiarowego opakowania. Nadal będę szukała ideału. 
                                               
Produkt dostałam od firmy L'biotica po spotkaniu bloggerek jednak nie miało to wpływu na moją ocenę.

niedziela, 14 sierpnia 2011

L'biotica regenerujący krem do rzęs

L'biotica
regenerujący krem do rzęs

OBIETNICE PRODUCENTA:

SKŁAD: Petrolatum, Oleum Ricinic, Virginale Oil, Paraffinum Liquidum, Olea Europaea Serenoa Repens, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Buxus Chinensis (jojoba Oil) Polyglyceryl - 4 Isostearate, Panthenol 
Źródło: http://www.doz.pl/apteka/

MOJE WRAŻENIA:
ZAPACH: Brak
KONSYSTENCJA: Bardzo gęsta - identyczna jak wazelina.
OBIETNICE PRODUCENTA: Spełnione co do joty. Co prawda na efekty trzeba trochę czekać ale są tego warte. Teraz rzęsy praktycznie wcale mi nie wypadają (nie oszukujmy się - rzęsy żyją tylko 3miesiące a po tym czasie na 100% wypadną i nie ma siły, która by je przed tym powstrzymała), są miękkie, sprężyste, długie, mocne i grube. Mam wrażenie, że stały się troszkę ciemniejsze.
WYDAJNOŚĆ: Bardzo duża. Do nałożenia wystarczy odrobina.
SKUTKI UBOCZNE: Na początku brak ale przy dłuższym używaniu powoduje masowe wypadanie rzęs:(
OPAKOWANIE: Tuba z wąskim dziubkiem. Idealna do higienicznego nakładania produktu - ja wyciskam trochę na palec a potem wcieram w powiekę i rzęsy. Nie jestem przy tym zbyt delikatna a rzęsom nic się nie dzieje;)
POJEMNOŚĆ: 10ml
DOSTĘPNOŚĆ: sklepy zielarskie, internet
CENA: około 15zł może mniej
OCENA: 2/6
Podsumowując: Na początku wydawało mi się, że jest to produkt idealny. Używałam go długo (chyba pół roku) i byłam bardzo zadowolona. Efekty były rewelacyjne chociaż trzeba było na nie długo czekać jednak po dłuższym użytkowaniu wywołał masowe wypadanie moich rzęs. Jest to produkt dobry ale do stosowania na chwilę dlatego zdecydowanie obniżam ocenę.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...