wtorek, 31 marca 2020

L'Oreal Lash Architect 4D - recenzja

Cześć Kochani!
Pewnie się zastanawiacie jakim cudem mogę Wam znowu recenzować tusz skoro dopiero co pokazywałam, że się za niego zabieram. Otóż ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu nadszedł już jego czas na blogu więc czym prędzej zapraszam.
Miłego czytania :)
                                                 

NAZWA: L'Oreal False Lash Architect 4 Dimensions Effect Fibers BLACK
WIELKOŚĆ: 10,5 ml
CENA: 25-40 zł
DOSTĘPNOŚĆ: Drogerie, internet
                                             
Tusz, tak jak i większość tego typu kosmetyków drogeryjnych otrzymujemy bez żadnego zabezpieczenia, czyli po prostu samą widoczną na zdjęciach plastikową tubkę. W tym wypadku cała tuba jest srebrna a napisy czarne. Wszystko ładne i proste poza trochę udziwnionym kształtem tuby, który jednak nie ma wpływu na funkcjonalność.
Kosmetyk ma czarny kolor choć nie jest to typowa i mega intensywna czerń sadzy czy węgla. Raczej jest przełamana w kierunku grafitu. Na oku wygląda jednak dobrze choć szczerze mówiąc nie wiem jak prezentowałaby się w towarzystwie czarnej kredki czy eyelinera, bo ostatnio ich po prostu nie używam.
                                           
                               
Szczoteczka ma klasyczny kształt stożka i jest dosyć długa, zbudowana z normalnych, klasycznych włókien. Bez problemu pokrywa tuszem rzęsy od nasady aż po same końce wydłużając je, pogrubiając i lekko unosząc. Dobrze też rozczesuje dając mocny efekt, taki jak lubię najbardziej.
Jak prezentuje się na oku możecie zobaczyć TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ.
Już przy pierwszej aplikacji tusz ma idealną kremową konsystencję więc nie skleja rzęs ani nie tworzy pajęczych nóżek. Niestety ma to też swoją cenę i nie wiem, czy tak po prostu mają te tusze, czy jest to kwestia mojego egzemplarza ale równo po miesiącu od otwarcia tusz z dnia na dzień praktycznie nie chciał już malować i zaczął się koszmarnie osypywać, tak, że w pewnym momencie nie mogłam normalnie funkcjonować, bo oczy miałam pełne drobinek tuszu a wieczorem niewiele zostało go już na rzęsach. Zazwyczaj w takich przypadkach tusz od razu ląduje w koszu ale w tym przypadku korzystając z okazji, że nie minęło dużo czasu od otwarcia a ja akurat miałam pod ręką płyn do soczewek postanowiłam ten jeden, jedyny raz zaryzykować i go reanimować. Dodałam do niego 5 kropli płynu, co od razu wydało mi się zbyt dużą ilością, ale stwierdziłam to dopiero po fakcie. W efekcie trochę odświeżyłam tusz, przestał się kruszyć i osypywać a konsystencja pierwszego dnia była trochę zbyt mokra i dłużej zasychał na rzęsach. Niestety z dnia na dzień coraz bardziej gęstniał i po kolejnym miesiącu musiałam go wyrzucić. Niestety po reanimacji kosmetyk stracił też część swoich właściwości ani nie pogrubia ani nie wydłuża już tak ładnie.
Trwałość maskary w pierwszym miesiącu oceniam dobrze. Nic się nie kruszyło ani nie rozmazywało. Potem nie wiem co się stało. Nie jest to tusz wodoodporny więc nie wymagam cudów. Przy mocnym łzawieniu oczu po prostu się rozmazał ale na szczęście jego resztki dały się łatwo usunąć z twarzy bez zniszczenia makijażu.
Kosmetyk nie podrażnił mnie ani nie uczulił (nie licząc momentu gdy wpadł mi do oczu przez osypywanie ale wtedy również nie było innej reakcji poza mechanicznym podrażnieniem).
Jego zapach jest chemiczny, bez udziwnień ale bardzo słaby nie nie czuć go przy normalnym nakładaniu.
                       
Podsumowując: Dobry tusz o niesamowicie krótkiej żywotności. Mam mega dobre wspomnienia o tuszach L'Oreal z serii Lash Architect z czasów licealnych ale jednak zupełnie nie mogę sobie przypomnieć tego jak długo mogłam je stosować.
Czy polecam? Tylko, jeżeli nie przeszkadza Wam krótka żywotność tuszu. Dla mnie jest to podstawa działania tego typu kosmetyku i absolutnie nie mam zamiaru jej w jakikolwiek sposób poprawiać.
Czy kupię ponownie? Nie.
                               
Używaliście tego tuszu L'Oreal? Jak Wam się sprawdził? Podzielcie się swoimi opiniami.
                           
Dziękuję Wam za wspólnie spędzony czas.
Do zobaczenia.
Pa.

7 komentarzy:

Dziękuję za wszystkie komentarze - dzięki nim ten blog żyje :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...