sobota, 17 maja 2014

Make Me Bio

Po mocno nawilżającej kuracji Cetaphilem, którą zafundowałam mojej skórze stwierdziłam, że trochę matowienia dobrze jej zrobi zwłaszcza, że w pracy spędzam całe dnie i poprawki makijażu to ostatnia rzecz, na którą mam ochotę zwłaszcza gdy w powietrzu ciągle lata pył cementowo-gipsowy. W tej kwestii miał mi przyjść bardzo naturalny krem. Jak się spisał? Zobaczcie sami.
Zapraszam :)
                             
Make Me Bio
Featherlight
Lekki krem dla cery tłustej i mieszanej
                                            
OBIETNICE PRODUCENTA:
Wiemy jak trudno jest znaleźć idealny krem do cery tłustej i mieszanej dlatego z uwagą stworzyliśmy idealny produkt do pielęgnacji Twojej skóry. Tłoczony na zimno olej z orzechów laskowych jest lekki i szybko się wchłania wzmacniając naczynia włosowate i równocześnie ujędrniając i nawilżając skórę. Fantastyczny olej jojoba w połączeniu z wodą z kwiatu pomarańczy reguluje gruczoły łojowe a olej z grejpfruta tonizuje i rozjaśnia skórę.
                         
SKŁAD:
citrus aurantium dulcis (orange blossom) flower water, corylus americana (hazelnut) seed oil, prunus armenica (apricot) kernel oil, simmondsia chinensis (jojoba) oil, cetearyl glucoside, glycerin, tocopherol (vitamin E), xanthan gum, benzyl alcohol, potassium sorbate, dehydroacetic acid, citrus grandis (grapefruit) oil, limonene*
* Naturalnie występujące olejki eteryczne
                                
POJEMNOŚĆ: 60g
DOSTĘPNOŚĆ: Sklep internetowy producenta
CENA: 69zł
                                    
                               
Kosmetyk zamknięty jest w wykonanym z grubego, ciemnego szkła słoiczku z plastikową nakrętką, który na pewno jeszcze na coś mi się przyda ;) Zakrętka zapieczętowana jest naklejką dzięki czemu mamy pewność, że nikt przed nami do niego nie zaglądał. Nalepki są proste i skromne co wzmaga pozytywny odbiór kremu a jednocześnie kojarzy się z jego naturalnym pochodzeniem. Na naklejce znajduje się skład, natomiast opis znajdziemy na załączonej do słoiczka za pomocą konopnego sznurka karteczce.
                                      
Krem ma dosyć intensywny cytrusowo-chemiczny zapach, który choć nie jest nieprzyjemny mojego serca nie podbił. Jego barwa jest kremowa a konsystencja rzadka i trochę lejąca. Niezbyt łatwo się rozsmarowuje gdyż pozostawia lekko białe smugi więc trzeba się do tego przyłożyć bo samo wklepanie nie wystarczy. Po rozprowadzeniu pozostawia tłustą oleistą i lepką warstwę, która potrzebuje dłuższej chwili aby się wchłonąć. Niestety nawet po odczekaniu kilkunastu minut nie otrzymujemy oczekiwanego matu a lekki naturalny glow i nadal wilgotny film. W ciągu dnia krem nie jest w stanie powstrzymać błyszczenia. Obecnie sięga już dna i na dniach powinien się skończyć więc nie da się ukryć, że przetestowałam go sumiennie stosując zarówno na dzień jak i na noc, i muszę przyznać, że jestem mocno rozczarowana wydajnością. Rano nakładałam go tylko na twarz a wieczorem na twarz, szyję i dekolt i wystarczył mi na niespełna miesiąc.
                                              
W kwestii pozostałego działania niestety wcale lepiej nie jest i chyba najlepiej będzie jeżeli odniosę się do poszczególnych obietnic:
- wzmocnienie naczyń włosowatych - niestety nie zauważyłam bo wypieki na moich polikach się zaogniły :(
- ujędrnienie - na brak jędrności nie narzekam ale poprawy nie odnotowałam.
- nawilżenie skóry - krem nie tylko nie nawilża ale muszę przyznać, że wręcz wysusza. Po kuracji Cetaphilem moja skóra była w całkiem niezłej kondycji a ten krem sprawił, że mam na twarzy masę suchych skórek a po jego nałożeniu na skroniach, górnej części policzków, nad brwiami i na żuchwie czuję paskudne i długotrwałe ściągnięcie.
- tonizuje i rozjaśnia skórę - tego też nie odnotowałam. Przebarwienie nad łukiem brwiowym jak było tak jest nadal.
Ponad to mam wrażenie, że krem powoli pogarsza stan skóry i opóźnia gojenie wszelakich ran oraz pozostałości po pryszczach choć nie mogę z całą pewnością mu tego udowodnić.. Nawet na dekolcie, który początkowo bardzo pozytywnie na niego zareagował zauważyłam w ciągu ostatnich dni pojawienie się drobnych czerwonych wyprysków.
Nie stanowi też dobrej bazy pod makijaż gdyż przypudrowany podkład i/lub kamuflaż ochoczo spływa w ciągu dnia choć na innym kremie nie robił mi takich psikusów.
                                 
Niestety pomimo mojego pozytywnego nastawienia i sumiennego stosowania krem przyniósł mi spore rozczarowanie. Po zakończeniu tego opakowania więcej do niego nie wrócę.
                       
Znacie może ten krem?
Stosowaliście?
Jak się u Was spisał?

12 komentarzy:

  1. Stosuje go od kilku dni ale na razie mam nieco odmienne zdanie. Według mnie ładnie pachnie i całkiem dobrze sie spisuje. ZobacZymy jak bedzie dalej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początkowo też mi się wydawał lepszy ale jak widać czas to zweryfikował. Mam nadzieję, że u Ciebie się spisze i będziesz z niego zadowolona :)

      Usuń
  2. Ta firma kusi mnie już od jakiegoś czasu, jestem bardzo ciekawa ich produktów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie da się ukryć, że asortyment mają bardzo intrygujący ;)

      Usuń
  3. Szkoda, że rozczarował. Nazwa bardzo fajna ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda bo krem do tanich nie należał

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, myślałam, że będzie lepszy.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także :( Na dodatek w ciągu ostatnich 3 dni urządził mi taką masakrę, że szkoda mówić :(
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Słoiczek piękny, straszna szkoda, że zawartość nie jest równie zachwycająca :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety ale może jednak jest ktoś komu ten krem pasuje.

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze - dzięki nim ten blog żyje :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...