sobota, 14 lutego 2015

Zużycia: styczeń 2015

Wiem, że dzisiaj Walentynki i wszystkim udziela się miłosna atmosfera ale czas na kolejny post podsumowujący styczeń. Dla przekory tym razem będzie o rozstaniach ;)
                                 
                                 
Zapraszam.
                     
                           
1. Krem do rąk - W opakowaniu zastępczym po kremie Oriflamie oczywiście przypadły mi do zużycia resztki kremu po moim mężczyźnie. Dla niego kosmetyk kończy się w momencie gdy nie można go już wycisnąć z opakowania, a że w tym przypadku tuba była twarda to te "resztki" wystarczyły mi na ponad miesiąc codziennego stosowania na noc. Kosmetyk dobrze odżywiał i nawilżał choć kosmicznie się lepił, ale w sumie nie ma się co dziwić skoro był to krem na noc.
2. No 36 Krem do stóp Intensywnie regenerujący - ładny zapach, lekka, szybko wchłaniająca się konsystencja i całkiem niezły skład ale niestety działanie słabe. Nie poradził sobie nawet z utrzymaniem kondycji dobrze wypielęgnowanych stóp.
                                   
                                       
3. Lactacyd Femina hydro-balance - Moja ulubiona wersja i ulubiona duża pojemność. Wielka szkoda, że po zmianach już go nie ma. Całe szczęście, że w ostatniej chwili udało mi się zrobić zapas. Niestety teraz muszę zrobić research wśród nowości marki i znaleźć jego odpowiednik.
4. Nivea Żel do golenia Sensitive - Ulubiony żel mojego TŻa. Dobrze się spisuje i delikatnie pachnie. Mam wrażenie, że jest jednak trochę lepszy od męskiej Isany.
5. Lady Speed Stick 24/7 Invisible Gel - Dobrze chroni, nie brudzi ubrań, wydajny a w promocji tani. Dla mnie jedyną wadą był jego zapach ale dał się znieść.
                                 
                             
6. Oriflame Colour Care Shampoo Olejek migdałowy i truskawki - Ulubieniec (jak sami widzicie w comiesięcznych denkach) ale mam wrażenie że został wycofany bo choć wcześniej był w katalogach to nie można go było dostać a teraz to już w ogóle ani widu ani słychu :(
7. Avon Senses Mood Therapy Revitalising Shover gel - Totalna klapa. Mała wydajność, gęsta, glutowata żelowa konsystencja, nie chciał się pienić a zapach niczym nie przypominał porzeczek. W ogóle jakiś taki rozwodniony był i dziwny. Mówię stanowcze NIE żelom Avon w tej pojemności!
8. Perfecta SPA Mus do ciała - Miał pachnieć porzeczkami a czuć go było ... kredą. Miał gęstą, zbitą konsystencję przez co ciężko go było nabrać. Powierzchownie wygładzał i dawał przyjemny efekt, który bardzo spodobał się mojemu TŻowi ale nie przynosił żadnego nawilżenia. Długotrwałych efektów jego stosowania też nie było.
                                     
                               
9. John Masters Organics Kremowy żel do twarzy z kwiatu lipy - Fenomenalny wręcz zapach prawdziwego kwiatu lipy, gęsta konsystencja śmietanki, dobrze myje i odświeża a jednocześnie rewelacyjnie nawilża. Bardzo wydajny choć ma tylko 118ml (początkowo szybko go ubywało i miałam wrażenie, że skończy się w mgnieniu oka ale potem nie mogłam go skończyć). Będę wracać zwłaszcza zimą.
10. Soraya Hialuronowy Mikrozastrzyk 30+ - Niby ok ale jednak trochę za słabo działał. Trzeba go było nałożyć całkiem sporo, żeby skóra nie wołała pić a pod koniec i tak musiałam wspomagać go emulsją nawilżającą Clinique. Dla mnie zbyt cienki, żebym wróciła.
11. Flos Lek Żel do powiek i pod oczy ze świetlikiem lekarskim - Bardzo dobrze nawilża, nie pachnie, ma lekką żelową konsystencję. Jest wydajny, nie drogi . Nie obciąża skóry, nie uczula jej i nie powoduje przetłuszczania.
12-17. Próbki - NUXE ze słoiczka w ogóle nie przypadł mi do gustu bo okazał się tępy na skórze i za słabo nawilżał, Uriage był fantastyczny i bardzo możliwe, że zdecyduję się na pełnowymiarowe opakowanie. Moje naczynka go pokochały. Hydratime Plus to średniak. Nawilżał dobrze ale niestety nadal byłam po nim czerwona, gdyż właściwości łagodzących nie posiada. LRP Rosaliac AR Intense to żelowa kuracja, która również świetnie się u mnie spisała. Bioderma Hydrabio Riche to totalna pomyłka. Zapychał mnie.
                                                               
                               
18. DKNY Golden Delicious EDP - Trwałość nie powala ale teraz gdy jestem taka nadwrażliwa na zapachy absolutnie mi to nie przeszkadza. Ładny, nienachalny zapach w sam raz dla migrenowców. Możliwe, że kiedyś zdecyduję się na inną wersję.
19. Minerały - Mieszanka wszystkich minerałów i pseudo-minerałów jakie miałam w swojej kolekcji.
20. Applause Flash Vibrant L1 i L4 - Nieużywane rozpadły się w paletce. Mam wrażenie, że ta paleta jest jakaś pechowa bo to już kolejne egzemplarze...
21. NYX HD Foundation - Zużyłam tę próbkę solo i mieszając z innymi podkładami, i nadal nie wiem. Niby jest OK, ale tak nie do końca.
                                       
                       
22. Avon Super Shock Gel Eyeliner Violet - Tyle razy pokazywałam Wam go w ulubieńcach, że w końcu nie wytrzymał presji i się skończył. Na szczęście mam zastępstwo :)
                       
Tak oto dotarliśmy do dna mojej denkowej torebki, która stoi już otworem dla opakowań z lutego a przed Wami jeszcze post zakupowy. Będzie co oglądać ;)

2 komentarze:

Dziękuję za wszystkie komentarze - dzięki nim ten blog żyje :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...