czwartek, 7 marca 2019

Zużycia, luty 2019 - Batiste, Nacomi, Avon, BareMinerals, BeautyBlender

Cześć Kochani!
Czas leci okropnie szybko i choć dopiero pisałam dla Was posta o zakupach to już trzeba wyciągnąć torbę z denkami i zabrać się za nią. Luty choć krótki zaowocował u mnie masą zużyć więc post będzie bardzo długi.
Z resztą zobaczcie sami ;)
             

Rzadko udaje mi się denkować kosmetyki do włosów a tu nagle aż dwa:
               
                 
Alterra Sensitiv-Shampoo - Jakichś większych wrażeń nie mam po jego zużyciu. Ładnie pachniał ale w działaniu okazał się przeciętniakiem. Nie podrażniał bardzo ale też nie spełnił moich oczekiwań. Nie podoba mi się, że ma alkohol wysoko w składzie. Nie planuję powrotu.
Batiste Dry Shampoo FRESH - OK, robi co ma robić i ładnie pachnie ale przy tym tak koszmarnie podrażnia skórę głowy, że łuszczy się po jego użyciu ze dwa dni. Być może kiedyś wrócę jak nie znajdę idealnego zastępstwa ale na razie szukam dalej.

Zużycia w dziale pielęgnacji ciała zaowocowały zaskoczeniem.
                       
                 
Nacomi Fizzling Bath Bombs - Wielkie pudło zawierało cztery półkule o zapachach: Greckie Lato, Słodka Malinowa Babeczka, Pomarańczowo-Waniliowe Lody i Odświeżająca Zielona Herbata. Wszystkie pachniały bardzo intensywnie i niesamowicie przyjemnie a do tego fantastycznie pielęgnowały skórę. Z przyjemnością do nich wrócę bo dzięki nim znowu polubiłam relaks w wannie.
Vianek Łagodzący balsam do ciała - Niestety zapach totalnie nie mój i miałam przy jego używaniu ataki kaszlu ale na ciele spisywał się dobrze. Nawilżał, łagodził podrażnienia, szybko się wchłaniał. Przez zapach nie kupię ponownie.
The Body Shop Petal-Soft Hand Cream ENGLISH ROSE - Kosmetyczny koszmarek! Jego zapach wywoływał u mnie mdłości i bóle głowy a w kwestii pielęgnacji rąk nie robił właściwie nic. Nawet jak już odpuściłam i wymagałam od niego tylko stanowienia bariery dla rąk to i tak nie dawał rady. Porażka.
Yves Rocher Żel pod prysznic i do kąpieli Czerwone Jabłuszko - Przyjemny: wydajny, ładnie pachniał, dobrze się pienił, nie przesuszał. Edycja limitowana więc pewnie nie wrócę.
Yves Rocher Nawilżajacy krem do rąk Czerwone Jabłuszko - Idealny do torebki. ładnie pachniał, lekko nawilżał i pozostawiał nie tłusty film. W porównaniu do TBS to było wręcz objawienie. Tego zapachu pewnie już nie kupię bo to edycja limitowana ale kremy YR co jakiś czas pojawiają się w mojej torebce.
                     
Zużycia miesiąca nie obyłyby się oczywiście bez czegoś do pielęgnacji twarzy.
                     
                   
Aloesove Odżywczy krem do twarzy na noc - Po słabym debiucie tej marki balsamem do ciała sceptycznie podchodziłam do kolejnego kosmetyku, ale tym razem zostałam mega pozytywnie zaskoczona. Cudownie pielęgnuje skórę, nawilża, odpowiednio natłuszcza ale nie obciąża a do tego ładnie pachnie i jest bardzo wydajny. Skusił nawet mojego faceta, który również był zadowolony z jego działania. Z pewnością jeszcze wrócę.
Skin79 Waterproof Sun Gel - Pisałam już o nim nie raz bo to mój ulubieniec i z pewnością zobaczycie go jeszcze wiele razy. Nawilża skórę, chroni ją ale nie obciąża, nie zapycha i nie przetłuszcza. Świetnie spisuje się przez cały rok. Jak na razie nie mam dla niego zastępstwa więc jeżeli znacie jakiś dobry zamiennik to dajcie znać bo chętnie sprawdzę.
                         
Czas na największe smaczki tego wpisu, czyli kolorówkę. Zacznę od kosmetyków spoza projektu denko:
                         
                       
E.o.S.Crystal Nawilżający balsam do ust o lekkiej formule Vanilla - To jest jakaś kosmiczna kosmetyczna porażka za spore pieniądze. Na ustach nie robi absolutnie nic, a wręcz mam wrażenie, ze powodował u mnie przyspieszone złuszczanie naskórka przez co na potęgę skubałam wargi zębami, jest nietrwały więc warstwa, którą zostawia znika błyskawicznie, nie nawilża, nie chroni, zapach jest nijaki i praktycznie nie wyczuwalny a przedziwna konsystencja sprawiała, że każda nałożona na niego pomadka błyskawicznie zmieniała formułę na wręcz płynną i rozlewała się po ustach. Całe szczęście, że pomadka razem z balsamem znikała błyskawicznie więc nie byłam upaprana jak przedszkolak, który dobrał się do kosmetyczki mamy. Po tym failu próbowałam zużyć go go rąk i było to równie bezowocne. Ostatecznie zużyłam mieszając z kremem do rąk ale powrotu nie planuję i będę wszystkim odradzać.
Ziaja Mamma Mia Lano-Maść - Porządny kosmetyk za niską cenę. Co prawda sam w sobie nie nawilża więc warto w duecie z nim stosować jakiś nawilżający sztyft ale tworzy świetną i długotrwałą warstwę ochronną zapobiegającą wysychaniu. W kryzysowych sytuacjach ratował mi usta i z pewnością jeszcze go zobaczycie.
Revolution Conceal & Define Full Coverage Conceal and Contour C2 - Jak to zwykle z internetowymi hitami bywa wszyscy zadowoleni tylko ja tak nie do końca. Ma ładny jasny kolor ale sucha i zastygająca konsystencja lubiła podkreślać zmarszczki, krycie jest średnie i dosyć często nie radził sobie z moimi wcale nie tak dużymi cieniami, a nawet mam wrażenie, że czasami je wręcz uwydatniał. Wydajność pozostawia sporo do życzenia. Cieszę się, ze się skończył i powrotu nie planuję.
Benefit BADGal Wodoodporna kredka do oczu - Mocno czarna, niezbyt twarda ale jakaś taka dziwnie mazista i lubiła się osypywać w postaci kuleczek. Ciężka do zmycia a jednocześnie nie chciała pokrywać dobrze linii rzęs. Lekko mnie uczulała i powodowała szczypanie oraz łzawienie oczu. Nie wrócę i nie polecam.
BeautyBlender PRO - Pisałam już o nim na moim IG ale powtórzę tutaj: był bardziej miękki od wersji różowej, pochłaniał więcej podkładu, miał mniejszą trwałość, dosyć ciężko się dopierał ale w zamian dawał piękny efekt. Czy wrócę? Do tej wersji raczej nie ale w pewnością BeautyBlender jeszcze u mnie zobaczycie.
                               
Teraz czas na zużycia z projektu denko:
                       
               
Inglot Cień do powiek Rainbow 116 R - Bardzo ładny i praktyczny matowy cień do codziennych makijaży. Co prawda pod koniec już mi się znudził ale zużywanie go razem z innymi cieniami nie stanowiło problemu. Jedyna jego wada to taka, że gdy denko było już bardzo duże to dosłownie momentalnie się pokruszył i wręcz wyleciał z blaszki ale przy tej pojemności można to przeboleć. Mam jeszcze kilka cieni z tej serii więc z pewnością jeszcze je będziecie u mnie widywać.
Sephora Outrageous Plump Effect Lipgloss 02 XXL NUDE - Jego recenzje możecie przeczytać TUTAJ.
Avon Viva La Vita EDP - Ładny zapach na co dzień ale szczerze mówiąc oczekiwałam po nim więcej. Zużyłam 30 ml i powrotu nie planuję.
BareMinerals Shadow Quickie Cream Eyeshadow Stick PEWTER - Piękny, trwały (na oku) i idealny do szybkich makijaży. Bardzo go lubiłam i używałam praktycznie codziennie. Jego największa wada to miękka konsystencja, bo chociaż nakładałam go ostrożnie palcem to mi wyleciał i najpierw upaprał szufladę w garderobie a potem rozciapał się na podłodze. Strasznie mi go szkoda ale powrotu nie będzie bo nie są już dostępne.
                 
Na koniec ogromny zbiór zużyć z kalendarzy adwentowych.

                     
Na powyższym zdjęciu niestety nic mnie nie zachwyciło. Kosmetyki były przeciętne albo raczej słabe. Wszystkie kremy do twarzy mnie paskudnie zapychały więc zużyłam je do ciała.
                       
               
Jedyny lutowy zachwyt kosmetykiem z kalendarzy adwentowych: Alverde Żel pod prysznic BIO-Mięta i BIO-Bergamotka. Cudowny zapach, wręcz obłędny, dobrze się pienił, był wydajny (bardziej niż inne, te typowo kalendarzowe żele). Zachwycił mnie do tego stopnia, że sprawdziłam już dostępność tego zapachu w DM i mam zamiar sobie ściągnąć kilka kosmetyków o tym boskim aromacie.
                       
Takim sposobem oto dotarliśmy do końca. Sama jestem zdziwiona, że tak krótki miesiąc zaowocowała tyloma zużyciami, zwłaszcza z kolorówki.
Dajcie znać ile Wam udało się zużyć kosmetyków. Jesteście zadowolenie z ilości czy oczekiwaliście więcej?
                 
Do zobaczenia :)
Pa.

12 komentarzy:

  1. Połowę z tych kosmetyków również uwielbiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawe denko u Ciebie. Beauty Blender uwielbiam, ale ten różowy. Tej wersji nie znam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam jeszcze czerwony i jasno różowy. Ciekawe czy się sprawdzą ;)

      Usuń
  3. Mnie niestety tez czesto kosmetyki zachwalane sie totalnie nie sprawdzaja :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaciekawiłaś mnie tym kremem Aloesove na noc :)

    OdpowiedzUsuń
  5. lubię patrzeć i kupować

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że kupujemy bardzo podobne kosmetyki, wczoraj zrobiłam zakupy w tym sklepie internetowym, gdzie można tanio dostać wiele popularnych produktów, także naturalnych, więc chyba szykuje się spore denko.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze - dzięki nim ten blog żyje :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...