Całkiem niedawno pisałam Wam o podjętej współpracy z marką Decubal - KLIK, a teraz przyszedł czas na pierwszą z recenzji. Zanim jednak przejdę do meritum najpierw przedstawię Wam potrzeby mojej skóry. Opis ten będę umieszczała na początku każdej z recenzji tak aby łatwiej było Wam skonfrontować moje oczekiwania z działaniem otrzymanego specyfiku.
Skóra mojego ciała jest raczej normalna jednak ma swoje fanaberie.
TUŁÓW: Sprawia najmniej problemów. Skóra jest normalna: nie wysusza się ani nie przetłuszcza. Właściwie wydaje mi się, że nie musiałabym jej nawet nawilżać i nadal byłoby OK.
RĘCE: Na przedramionach skóra również jest normalna jednak na ich wierzchniej stronie jest niezbyt mocno natężone rogowacenie mieszków włosowych. Objawia się ono czerwonymi kropkami, co sprawia, że wygląda jak po nakłuwaniu igłą albo świeżej depilacji jednak nadal jest miękka, gładka i miła w dotyku. Na ramionach rogowacenie jest bardziej nasilone i obejmuje całą ich widoczną część. Wygląda jakbym ciągle miała "gęsią skórkę", która jest czerwona i przypomina tę na przedramionach jednak wypukła część "krostek" jest sucha i zrogowaciała oraz niezbyt przyjemna w dotyku jak tarka.
NOGI: Na wierzchniej stronie ud tak samo jak na przedramionach skóra jest normalna z niezbyt mocno natężonym rogowaceniem mieszków włosowych. Natomiast na łydkach skóra jest sucha a cała ich powierzchnia zajęta jest rogowaceniem. W dotyku przypomina tarkę a wygląda równie mało apetycznie jak ta na ramionach. Każdy mieszek włosowy jest mocno zaczerwieniony, wypukły i bardzo szorstki w dotyku a nieliczne wypełniają się ropą i tworzą maleńkie zaskórniki. Ponad to mam spory problem z wrastającymi włoskami po depilacji.
Skóra dotknięta rogowaceniem mieszków włosowych wymaga szczególnej opieki: częstego złuszczania i bardzo mocnego nawilżania oraz natłuszczania co również zbawiennie wpływa na wrastające włoski.
Skoro wszystko już wiadomo teraz czas na recenzję:)
Decubal
Intensive Cream
Intensywnie odżywczy i regenerujący krem do skóry suchej i atopowej
OBIETNICE PRODUCENTA:
Krem regenerujący do skóry bardzo suchej, atopowej i uszkodzonej.
Chroni przed szkodliwym wpływem czynników zewnętrznych.
Bogaty w lipidy. Zmiękcza suchą i popękaną skórę, odbudowuje naturalną barierę ochronną skóry dzięki zawartości ceramidów, witaminy B3 i olejku jojoba.
SKŁAD:
petrolatum, paraffinum liquidum, aqua, pentylene glycol, cetearyl alcohol, methyl glucose sesquistearate, niacinamide, simmondsia chinensis seed oil, ceramide 3, ceramide 6 II, phytosphingosine, cholesterol, galactoarabinan, xanthan gum, caprylic/capric trigliceride, sodium stearoyl lactylate, sodium citrate, polyglyceryl-3 methylglucose distearate, tocopherol, stearic acid, palmitic acid, citric acid, sodium hydroxide
Bezzapachowy.
Nie zawiera konserwantów.
Zawartość substancji tłuszczowych 71%.
MOJE WRAŻENIA:
ZAPACH: To, że na opakowaniu kosmetyku jest napisane, iż jest bezzapachowy to wcale nie znaczy, że on nie pachnie. Takie stwierdzenie oznacza, że kosmetyk jest nieperfumowany więc zapach jak najbardziej posiada. W związku z powyższym muszę stwierdzić, że kosmetyk ten pachnie raczej mało przyjemnie a wręcz trochę śmierdzi niezbyt świeżym tłuszczem roślinnym i cholesterolem co oznacza, że zapach jest słodkawy, duszny i drażniący. Ciężko to opisać a tym bardziej sobie wyobrazić no ale niestety nic na to nie poradzę. Stosując ten kosmetyk zauważyłam, że początkowo śmierdział dla mnie okrutnie jednak z każdym użyciem zapach mnie coraz mniej i teraz jest już OK. Niestety aromaty zawarte w kosmetyku są bardzo trwała i niesamowicie długo utrzymują się na skórze.
SMAK: Nie próbowałam.
BARWA: Biała ale nie bieli..
KONSYSTENCJA: Bardzo gęsta, zwarta i kremowa. Jedyne porównanie jakie przychodzi mi do głowy to trzymane na dużym chłodzie masło do ciała. Bardzo ciężko wydobywa się z opakowania (ja kładłam je na meblach i opierałam się na nim ręką) jednak pomimo tego łatwo i szybko się rozprowadza po skórze gdyż w kontakcie z ciepłem ciała praktycznie od razu się topi i wtedy przypomina mi rozpuszczony na cieple smalec. Wchłania się dosyć długo i pozostawiana ciele tłustą ale nie lepką warstwę.
DZIAŁANIE: Krem doskonale nawilża i natłuszcza skórę sprawiając, że staje się miła w dotyku, miękka i gładka jak pupa niemowlaka. Pozostawia warstwę ochronną, która zapobiega dalszemu wysuszaniu.
ZAPACH: To, że na opakowaniu kosmetyku jest napisane, iż jest bezzapachowy to wcale nie znaczy, że on nie pachnie. Takie stwierdzenie oznacza, że kosmetyk jest nieperfumowany więc zapach jak najbardziej posiada. W związku z powyższym muszę stwierdzić, że kosmetyk ten pachnie raczej mało przyjemnie a wręcz trochę śmierdzi niezbyt świeżym tłuszczem roślinnym i cholesterolem co oznacza, że zapach jest słodkawy, duszny i drażniący. Ciężko to opisać a tym bardziej sobie wyobrazić no ale niestety nic na to nie poradzę. Stosując ten kosmetyk zauważyłam, że początkowo śmierdział dla mnie okrutnie jednak z każdym użyciem zapach mnie coraz mniej i teraz jest już OK. Niestety aromaty zawarte w kosmetyku są bardzo trwała i niesamowicie długo utrzymują się na skórze.
SMAK: Nie próbowałam.
BARWA: Biała ale nie bieli..
KONSYSTENCJA: Bardzo gęsta, zwarta i kremowa. Jedyne porównanie jakie przychodzi mi do głowy to trzymane na dużym chłodzie masło do ciała. Bardzo ciężko wydobywa się z opakowania (ja kładłam je na meblach i opierałam się na nim ręką) jednak pomimo tego łatwo i szybko się rozprowadza po skórze gdyż w kontakcie z ciepłem ciała praktycznie od razu się topi i wtedy przypomina mi rozpuszczony na cieple smalec. Wchłania się dosyć długo i pozostawiana ciele tłustą ale nie lepką warstwę.
DZIAŁANIE: Krem doskonale nawilża i natłuszcza skórę sprawiając, że staje się miła w dotyku, miękka i gładka jak pupa niemowlaka. Pozostawia warstwę ochronną, która zapobiega dalszemu wysuszaniu.
Co do wpływu na rogowacenie mieszków włosowych, które mnie interesuje najbardziej to:
- Zastosowany po zwykłym żelu pod prysznic zawierającym SLSy i inne ustrojstwa nie radzi sobie z nim w oczekiwany sposób. Zaczerwienienia zmniejszają się o około 30% a zrogowaciałe końcówki miękną ale nadal są wyczuwalne w dotyku i stan ten się już nie zmienia.
- Zastosowany razem z olejkiem do mycia z tej samej serii już po 2-3 użyciach zmniejszył zaczerwienienia praktycznie o 70% a zrogowaciałe grudki zniwelował tak, że stały się niewyczuwalne w dotyku.
WYDAJNOŚĆ: Dobra biorąc pod uwagę taką pojemność.
SKUTKI UBOCZNE: Nałożony na dekolt spowodował u mnie ciężki do zakwalifikowania wysyp, który bardziej przypomina alergię (jednak nie swędzi) niż zapchane pory. Po odstawieniu kosmetyku krostki zaczęły powoli ustępować.
OPAKOWANIE: To jest największy minus tego produktu. Kartonowe pudełeczko a w środku plastikowo-gumowa tubka z plastikową nakrętką zamykaną klapką, w której ukryty jest krem. Tubka na szczęście jest wykonana porządnie z trwałych materiałów dzięki czemu nie rozpadła się w tracie mojego sadystycznego użytkowania, jednak o wiele lepszym domkiem dla tego kosmetyku byłby słoiczek albo opakowanie typu airless. Klapka posiada wystający uchwyt, który ułatwia otwieranie i osadzona jest niestety na bardzo giętkich i delikatnych "zawiasach". Zarówno kartonik jak i tubka są czerwone a grafika na nich biała. Wszystkie informacje jakie znajdują się na kartoniku są również na tubce.
POJEMNOŚĆ: 100ml
DOSTĘPNOŚĆ: Apteki stacjonarne i internetowe.
CENA: Około 20zł.
OCENA: 4/6
Podsumowując: Kosmetyk całkiem nieźle wywiązuje się ze swojego zadania jednak aby spełnić moje wymagania potrzebuje kompana do pracy. Początkowo mnie zachwycił jednak wystąpienie skutków ubocznych obniżyło moje zaufanie do tych kosmetyków i spowodowało, że nie zdecyduję się na samodzielny zakup tego kremu z obawy przed uczuleniem.
Produkt dostałam od firmy Decubal w ramach współpracy jednak nie miało to wpływu na moją ocenę.
WYDAJNOŚĆ: Dobra biorąc pod uwagę taką pojemność.
SKUTKI UBOCZNE: Nałożony na dekolt spowodował u mnie ciężki do zakwalifikowania wysyp, który bardziej przypomina alergię (jednak nie swędzi) niż zapchane pory. Po odstawieniu kosmetyku krostki zaczęły powoli ustępować.
OPAKOWANIE: To jest największy minus tego produktu. Kartonowe pudełeczko a w środku plastikowo-gumowa tubka z plastikową nakrętką zamykaną klapką, w której ukryty jest krem. Tubka na szczęście jest wykonana porządnie z trwałych materiałów dzięki czemu nie rozpadła się w tracie mojego sadystycznego użytkowania, jednak o wiele lepszym domkiem dla tego kosmetyku byłby słoiczek albo opakowanie typu airless. Klapka posiada wystający uchwyt, który ułatwia otwieranie i osadzona jest niestety na bardzo giętkich i delikatnych "zawiasach". Zarówno kartonik jak i tubka są czerwone a grafika na nich biała. Wszystkie informacje jakie znajdują się na kartoniku są również na tubce.
POJEMNOŚĆ: 100ml
DOSTĘPNOŚĆ: Apteki stacjonarne i internetowe.
CENA: Około 20zł.
OCENA: 4/6
Podsumowując: Kosmetyk całkiem nieźle wywiązuje się ze swojego zadania jednak aby spełnić moje wymagania potrzebuje kompana do pracy. Początkowo mnie zachwycił jednak wystąpienie skutków ubocznych obniżyło moje zaufanie do tych kosmetyków i spowodowało, że nie zdecyduję się na samodzielny zakup tego kremu z obawy przed uczuleniem.
Produkt dostałam od firmy Decubal w ramach współpracy jednak nie miało to wpływu na moją ocenę.
musze spróbować )
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńPrezentuje się całkiem nieźle, tylko faktycznie ciężko z tym wydobywaniem go z opakowania.
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o Twoje skórne problemy - polecam Ci wypróbowanie Balsamu Specjalnrgo Oillan, mi bardzo pomaga na mega przesusz na łydkach i na rogowacenie mieszków na ramionach. Dokuczają mi szczególnie zimą i balsam bardzo mi pomaga.
No niestety opakowanie chyba nie jest go końca przemyślane.
UsuńDziękuję za polecenie :) Postaram się wypróbować jak tylko zużyję zapasy ;)
nie znam tego produktu :)
OdpowiedzUsuńJa też wcześniej nie znałam tych kosmetyków :)
UsuńJeszcze go nie testowałam, ale zatem będę omijać dekolt, bo mam tam często problemy z zapychaniem.
OdpowiedzUsuńPowinnaś być zadowolona ale faktycznie lepiej omijać wszystkie delikatne miejsca.
UsuńJak za 20 zł można wypróbować :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJuż ze względu na brzydki zapach nie jestem zainteresowana tym produktem.
OdpowiedzUsuńDla mnie kosmetyk ma działać a zapach to tylko dodatek.
UsuńMogłaś na początku wpisu umieścić informację, żeby sobie zaparzyć kawę, herbatę, albo przynieść obiad :P No i co ja mam Ci napisać? Wiem o tym kosmetyku prawie wszystko, bo mam na bieżąco zdawane relacje i nic inteligentnego nie przychodzi mi do głowy ;)
OdpowiedzUsuńPrzecież Cię uprzedzałam już wcześniej, ze epopeję napisałaś to nie potraktowałaś tej informacji dostatecznie poważnie :P
UsuńMuszę Ci przestać opowiadać o moich kosmetycznych wrażeniach bo potem nie tylko nie masz co pisać w komentarzach ale nawet zapominasz o postach i nie chcesz ich czytać :P
Jak to nie chcę?! Zawsze czytam z zapartym tchem, tylko ostatnio wypadłam z rytmu i nie wiem kiedy dodajesz te wpisy :P
UsuńNo właśnie! Jakbyś czekała na wpisy z zapartym tchem to byś nie wypadała z rytmu i pamiętałabyś o nich :P
UsuńUstawię sobie przypomnienia w swoim super wypasionym smartphonie :P
UsuńJa muszę z całej siły ściskać tubkę, żeby coś z niej wydobyć ;p działaniem przypomina mi zwykłą maść z wit A, a co do zapachu, dla mnie cała seria wonie drożdżami czy ruskim szampanem :D
OdpowiedzUsuńTez tak na początku robiłam ale miałam marne wyniki a potem bolały mnie palce więc zmieniłam metodę ;)
UsuńU mnie maść z witaminą A się nie wchłania więc ten kosmetyk jest lepszy :)
Skoro tak Ci pachnie to nawet jest to przyjemne ;) Ja się już przyzwyczaiłam do zapachu i jest OK :)