Skuszona pozytywnymi recenzjami w sieci i wiedziona ogromną ciekawością postanowiłam w końcu zakupić osławiony BeautyBlender. Cena trochę zaporowa ale stwierdziłam, że urodziny to dobra wymówka a pomysł zaczerpnięty od Marty i Kr00pki na zakup duopacka we dwie osoby już całkowicie ten wybryk usprawiedliwi ;)
Decyzja - super ale realizacja okazała się o wiele trudniejsza. Najpierw musiałam znaleźć druga taką szaloną osobę jak ja, która pokusi się na wspólny zakup i tutaj na szczęście dosyć szybko przyszła mi z pomocą 45 stopni, a następnie trzeba było odczekać 1,5 miesiąca aż zestawy przypłyną do nas z USA bo akurat zabrakło... Na szczęście na Walentynki pojawiły się zarówno duopacki jak i promocje. Akcję zakupu mocno wspomogła darmowa wysyłka i pojawienie się zestawów limitowanych: BeautyBlender + BeautyBlender Pure.
Po załatwieniu zakupu, opłaceniu go, odczekaniu kilku dni i odebraniu paczki od listonosza moim ukazał się taki widok:
Odkąd odkryłam istnienie dwóch rodzajów BeautyBlendera zastanawiałam się czym poza kolorem one się od siebie różnią. Szybciutko więc wydobyłam oba jajeczka z opakowania i ze zdziwieniem stwierdziłam, że jednak nie są identyczne. Z resztą zobaczcie sami:
1. Różnica oczywista i widoczna na pierwszy rzut oka: BeautyBlender Pure jest biały a nie różowy. Nie jest to jednak śnieżna biel jak mogłoby wynikać ze zdjęcia a delikatnie złamana w stronę kremu. Najlepiej widać to po zestawieniu gąbeczki z czystą, białą kartką.
2. BeautyBlender Pure jest odrobinę mniejszy od wersji klasycznej. Początkowo wydawało mi się, że to złudzenie optyczne związane z tym, że klasyczny BeautyBlender poraża swą różowością (wierzcie mi, że żadne zdjęcie nie oddaje tej barwy) a jego kolor aż promieniuje wokół ale jednak nie.
3. BeautyBlender Pure jest trochę bardziej zwarty i "twardy" w dotyku. Sprawia wrażenie, że jest to "skondensowana" wersja, tak jakby ktoś próbował upchnąć standardowy BeautyBlender w mniejszej przestrzeni.
4. BeautyBlender Pure jest mniej porowaty od klasycznego co wydaje mi się być logicznym skutkiem dwóch poprzednich punktów.
To tyle na temat różnic i pierwszego wrażenia. Niestety nie jestem w stanie Wam powiedzieć nic na temat rozbieżności w działaniu czy w zachowaniu po kontakcie z wodą ponieważ nie mam porównania, bo przecież nie będę używała cudzej gąbeczki, ale tym bardziej jestem ciekawa czarnej wersji jajeczka czyli BeautyBlender PRO.
Mam nadzieję, że kiedyś będę mogła przeprowadzić pełne porównanie wszystkich trzech BeautyBlenderów i dokładnie je Wam opisać :)
oba mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńMi również :) Dobrze, ze jedno było "obiecane" bo przywłaszczyłabym sobie oba ;)
UsuńJajo PRO śni mi się po nocach ;) Nie wiem jeszcze jak je zdobędę, ale musi być moje i koniec :P A Tobie niech służy. Mam nadzieję, że będziesz tak samo oczarowana jak ja :)
OdpowiedzUsuńJa nie wiem co jest w tych jajach ale uzależniają ;) Skoro mam już białe to chciałabym jeszcze różowe i czarne. Chyba zacznę grać w totka, żeby móc sobie je pokupować ;)
UsuńMam nadzieję, że się spisze i nie będę żałowała zakupu ;)
Białe też mi się podoba, ale wolałabym czarne :D
UsuńNo niestety czarnych jeszcze nie ma w sprzedaży :(
UsuńAż się zaśliniłam :D. Nie mogę się doczekać już :D
OdpowiedzUsuńWysłałam Ci jajo wczoraj więc w poniedziałek lub we wtorek już powinnaś je mieć :)
UsuńTeż jestem ich ciekawa, a szczególnie podczas zestawienia BB z nowej kolekcji Essence. Czy chociaż trochę daje radę tak jak BB bo cena jak na Essence trochę wygórowana...
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nawet nad nabyciem gąbeczki od Essence ale skoro już mam oryginalnego BB to raczej się nie skuszę. Poza tym z tego co widziałam na blogach to gąbeczka od Essence jest bardzo nietrwała i niektóre egzemplarze nie dotrwały nawet do pierwszego użycia więc tym bardziej szkoda mi na nie pieniędzy.
UsuńTen pure ładnie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńAle czyści już gorzej ;)
UsuńMyślałam, że są identyczne! A tu niespodzianka!
OdpowiedzUsuńTeż tak myślałam przed zakupem a potem się zdziwiłam ;)
UsuńNo proszę, a myślałam, że biała wersja dla antyfanek koloru różowego :D.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, która będzie ci się lepiej sprawdzać i czy w ogóle będzie różnica.
Jednak niekoniecznie ;)
UsuńMoże jak kiedyś (o ile w ogóle) zakupię różowe jajko to będę w stanie Ci udzielić informacji na ten temat ;)
Ja też do tej pory byłam przekonana, że ona są identyczne, ale faktycznie widać na zdjęciu nawet tę różnicę w porowatości :)
OdpowiedzUsuńciekawe jak będzie z myciem, biały pewnie trudniej...
OdpowiedzUsuńPodkład zmywa się dobrze ale róż w musie Bell trzyma się jak przyspawany ;)
UsuńTeż byłam przekonana, że są identyczne, a jedyną różnicą jest kolor. Szkoda, że tak nie jest :(
OdpowiedzUsuńMi się wydaje, że jednak jednak dobrze, iż się czymś różnią bo jak ktoś zakupi obie wersje to nie jest rozczarowany ;)
UsuńUuu... Jak Wielkanocnie ;) To ja czekam na opinie po zastosowaniu :D
OdpowiedzUsuńW takim razie musisz się uzbroić w trochę cierpliwości ;)
UsuńMnie cały czas zastanawia te jajo, jaki jest jego fenomen, że jest tak drogie. W gruncie rzeczy jest na rynku alternatywa za kilka zł. Może jak pewnego dnia sama będę je mieć to się przekonam o jego właściwościach.
OdpowiedzUsuńJa je mam i nadal mnie to zastanawia...
UsuńMoże jak je dłużej poużywam to się przekonam o jego cudownych właściwościach ;)
Czyli biała przypomina bardziej podróby dostępne na allegro- z Twojego opisu, bo tamte też są takie zbite:)
OdpowiedzUsuńNie wydaje mi się, żeby je przypominała. Ona jest tylko odrobinę bardziej zwarta tak, że wyczuć to można tylko wtedy gdy jednocześnie trzyma się obie gąbeczki w dłoniach.
Usuń