sobota, 29 marca 2014

Mycie i demakijaż

Skoro już nakładam makijaż, ostatnio praktycznie codziennie, a ta częstotliwość ma się jeszcze zwiększyć w niedalekiej przyszłości, to potem trzeba go czymś zmyć. Tutaj z pomocą przychodzą mi płyny micelarne, dlatego dzisiaj zapraszam Was na recenzję takiego cuda.
                                      
Bielenda
Bio Technologia Ciekłokrystaliczna 7D
Esencja Młodości
Nawilżający płyn micelarny do mycia i demakijażu 3w1
                                            
OBIETNICE PRODUCENTA:
Niezwykle delikatny, nawilżający płyn micelarny Esencja Młodości 3 w 1 zastępuje mleczko, tonik i wodę. Szybko, starannie i niezwykle skutecznie oczyszcza skórę, usuwa makijaż, pozostałe zabrudzenia i nadmiar sebum. Zwęża i zamyka pory, zapobiega powstawaniu wyprysków, łagodzi podrażnienia. Bio kwas hialuronowy intensywnie i długotrwale nawilża i wygładza. Komórki macierzyste z drzewa arganowego głęboko regenerują, odżywiają i wzmacniają skórę. Witamina B3 wyrównuje niedoskonałości skóry wywołane trądzikiem, skutecznie matuje błyszczącą cerę. Płyn natychmiast odświeża i koi, nie wysusza skóry mieszanej i wrażliwej.
Płyn jest bezpieczny dla skóry wrażliwej. 0% parabenów, 0% sztucznych barwników, 0% SLS-u
                                                                          
SKŁAD:
Aqua (Water), Glycerin, Sodium Cocoamphoacetate, Niacinamide, Arginine PCA, Sodium Hyaluronate, Argania Spinosa Sprout Cell Extract, Urea, Sodium Lactate, Allantoin, Lactic Acid, Isomalt, Lecithin, Polysorbate 20, Disodium EDTA, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, DMDM Hydantoin, Sodium Benzoate, Parfum (Fragrance), Butylphenyl Methylpropionol, Linalool.
                                                 
POJEMNOŚĆ: 200ml
DOSTĘPNOŚĆ: Drogerie, internet
CENA: Około 13zł

 Kosmetyk jest bezbarwny i wodnisty. Lekko się się pieni zarówno w opakowaniu jak i podczas użytkowania oraz zostawia delikatny lepki film, który po chwili wysycha, jednak nie przeszkadza mi to zbytnio bo i tak potem zawsze myję twarz wodą. Pachnie przyjemnie, perfumeryjnie ale z wyraźną roślinną nutą. Zapach jest na tyle delikatny, że nie czuć go w trakcie stosowania.
                                                           
Na opakowaniu specjaliści od PR obiecują cuda-wianki. Ja w takowe bajki nie wierzę a tym bardziej nie oczekuję nie wiadomo jakiego działania od kosmetyku, którym jedynie przecieram twarz przy demakijażu, dlatego dla mnie ma on jedynie skutecznie zmywać kolorówkę i nie podrażniać.
 W kwestii działania nie mam do niego zastrzeżeń. Dobrze radzi sobie z podkładami, pudrami, cieniami na bazie zarówno tymi suchymi jak i mokrymi oraz z kredkami. Usuwa je już za pierwszym przetarciem wacikiem. Ciut gorzej idzie mu z eyelinerami i tuszami. Potrzebuje chwili aby podziałać a potem trzeba kilka razy przeciągnąć nim po linii rzęs aby ją dokładnie oczyścić, ale potem nie ma już obaw że coś zostało a po myciu zastaniemy w lustrze pandę.
Co do podrażniania również nie jest idealnie jednak nie ma też tragedii. W przypadku gdy płyn dostanie się do worka spojówkowego to niestety trochę piecze i powoduje zaczerwienienie. Na szczęście oba te nieprzyjemne wrażenia szybko mijają a przy ostrożnym użytkowaniu i stosowaniu odpowiedniej ilości płynu spokojnie można ich uniknąć. Innych nieprzyjemności u mnie nie spowodował.
                                                         
                                          
Opakowanie jest klasyczne i praktyczne. Przejrzysta, nieprzeładowana grafiką i lekko spłaszczona butelka ładnie prezentuje się na półce oraz nie zajmuje dużo miejsca. Klapka domyka się dosyć opornie na duży klik więc po jej dociśnięciu nie ma obaw o nieszczelność i nawet w podróży można być go pewnym, a także spokojnym o zawartość kosmetyczki.
                                                 
Podsumowując: Preparat, który dobrze działa i nie robi przy tym krzywdy, a niska cena zachęca do wrzucenia go do koszyka. Oczywiście nie jest to to samo co Bioderma, choć przy pierwszych kilku użyciach nasunęło mi się takie porównanie, ale i tak uważam, że jest wart uwagi oraz zakupu.

6 komentarzy:

  1. Miałam, ale zdecydowanie pokonał do micel z Garniera :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo dobrego słyszałam o micelu Garnier ale na razie mam spore zapasy więc nie szybko go wypróbuję ;)

      Usuń
  2. Miałam z tej serii zielony, spisał się dobrze. Jakiś czas temu go recenzowałam, dla mnie ważne jest by nie podrażniał oczu a ten tego nie zrobił. Na Bielendę zawsze mogę liczyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zielonego jeszcze nigdzie nie widziałam. Miło, że się spisał :)

      Usuń
  3. Bardziej od samego działania kosmetyku zainteresowała mnie jego pełna nazwa. Czego to nie wymyślą, żeby tylko brzmiało magicznie i zachęcało do zakupu ;) Niewiele miałam styczności z marką Bielenda, ale gdybym kiedyś poczuła nieodpartą potrzebę posiadania jakiegoś kosmetyku, to już wiem co brać, żeby się raczej nie rozczarować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez tę nazwę to ja cały czas byłam przekonana, że to całkiem inna popularna marka ;)
      Ja swego czasu dużo i często używałam ich kosmetyków i byłam bardzo zadowolona z masek do włosów więc je tez polecam :)

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze - dzięki nim ten blog żyje :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...