Paskudnie zaniedbałam pokazywanie Wam lakierów ale niestety nie mam ich na czym prezentować... Paznokcie okrutnie mi się posypały a gdy odrastają i pojawia się iskierka nadziei znowu dzieje się to samo. Dzisiaj jednak przypomniałam sobie o dawno sfotografowanym ale zapomnianym lakierze więc z przyjemnością Wam go pokarzę. Przepraszam za stan skórek ale niestety ich forma cały czas adekwatna jest do stanu paznokci :/
Mariza
Lakier do paznokci
42
POJEMNOŚĆ: 5ml
DOSTĘPNOŚĆ: Wybrane drogerie, konsultantki, internet
CENA: Około 3zł
Lakier ma bardzo ładny i niestety okropnie trudny do uchwycenia okiem aparatu kolor rozbielonej zieleni, który kojarzy mi się ze sztuczną trawą.
Krycie jakie daje jest świetne. Właściwie jedna niezbyt gruba warstwa załatwia sprawę a druga tylko dodaje mu głębi.
Wykończenie jest kremowe i niezbyt błyszczące co z resztą widać na zdjęciach. Moim zdaniem jest to coś pomiędzy satyną a połyskiem.
Emalia ma przyjemną niezbyt gęstą konsystencję, która świetnie poziomuje się na paznokciach dzięki czemu problem smug czy prześwitów po prostu nie istnieje. Nie ma tez problemu z rozlewaniem się lakieru po skórkach gdyż trzyma się on dokładnie w tym miejscu, w którym go nałożymy.
Wszystko to wpływa na jego bardzo dobrą wydajność bo choć buteleczka jest mała to nie widać dramatycznego ubytku po każdym użyciu.
Kosmetyk schnie bajecznie szybko. Jedna warstwa nie potrzebuje nawet wysuszacza, gdyż wysycha zanim zdąży się go nałożyć. Dwóm warstwom schodzi trochę dłużej ale nie jest to jakieś uciążliwe i zdecydowanie można sobie odpuścić używanie dodatkowych przyspieszaczy.
Opakowanie to standardowa ale urocza bo maleńka szklana buteleczka zaopatrzona w dosyć długi ale wąski i odpowiednio twardy pędzelek, który nabiera odpowiednią ilość lakieru dzięki czemu z łatwością można precyzyjnie i szybko pomalować paznokcie.
Bardzo dobra i łatwa w obsłudze emalia, która błyskawicznie schnie i pozwala na stworzenie szybkiego i precyzyjnego manicure. Dodatkowym jej atutem jest mała pojemność dzięki czemu można lakier zużyć do końca zanim się znudzi.
Nie miałam jeszcze lakierów Marizy, ale jak szybko schnie to się kiedyś skuszę ;)
OdpowiedzUsuńBędziesz zadowolona. Ja muszę obejrzeć pozostałe kolory :)
UsuńJa zieleni nie lubię, ale plus za pojemność jak jest mały lakier to jest większe prawdopodobieństwo że go wykończymy zanim zgęstnieje.
OdpowiedzUsuńJa zieleni nie lubię, ale plus za pojemność jak jest mały lakier to jest większe prawdopodobieństwo że go wykończymy zanim zgęstnieje.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie masz rację, zwłaszcza jeżeli kolor jest mało noszalny ;)
UsuńMam jeden lakier z Marizy nr 43 (jasnoniebieski z nutką szarości). Kupiłam prawie rok temu i w sumie na tym skończyła się moja przygoda z nim :P Leży na półeczce, trochę zapomniany, choć na blogu doczekał się swoich 5 minut :)
OdpowiedzUsuńU mnie większość lakierów ma taki los: najpierw czekają w kolejce do pokazania na blogu a potem lądują w kosmetyczce z lakierami już pokazanymi ;)
UsuńAle cudny kolor :) Mam podobny z Avonu i bardzo go lubię :)
OdpowiedzUsuńTo czemu jeszcze go nie widziałam u Ciebie?
Usuń