wtorek, 22 stycznia 2013

WOW!

Bycie bloggerką daje mi możliwość testowania wielu kosmetyków, które czasami okazują się świetne, w większości są średniakami a czasami są bublami jakich mało. Dzisiaj będzie jednym z takich kosmetyków. O tym czy to hit, kit czy średniak dowiecie się w dalszej części posta. Zapraszam :)
                                                        
Under Twenty
WOW! ENERGY
moc naturalnej witaminy C
2w1 kremowy peeling mycie + złuszczanie
(naturalna witamina C + minerały)
Skóra bez energii wymagająca nawilżenia
* delikatnie oczyszcza skórę i złuszcza martwy naskórek
* odświeża i nadaje skórze promienny wygląd
[testowany dermatologicznie]
               
OBIETNICE PRODUCENTA:
2w1 kremowy peeling mycie + złuszczanie
(naturalna witamina C + minerały)
Idealny dla cery wymagającej nawilżenia, pozbawionej energii i witalności. Skóra odzyskuje miękkość, gładkość i naturalny, promienny wygląd.
Innowacyjna formuła 2w1 kremowego peelingu, to połączenie pielęgnacji oczyszczającej i złuszczającej. Dzięki wyjątkowemu połączeniu naturalnej witaminy C i minerałów, skóra zostaje delikatnie oczyszczona i nawilżona, a drobinki peelingujące złuszczają martwy naskórek i zmiękczając cerę.
Jak działa?
* przywraca skóze energię i naturalną witalność
* nawilża cerę
* zmiękcza i wygładza
Dowody (skuteczność aplikacyjna potwierdzona dermatologicznie):
* delikatnie oczyszcza cerę: 100%
* złuszcza martwy naskóek: 92%
* skóra jest odświeżona i pełna energii: 92%
Jak stosować?
Zależnie od potrzeb, możesz stosować do mycia lub jako peeling oczyszczający. Na zwilżona skórę twarzy, nanieś kosmetyk okrężnym ruchem masującym a następnie obficie spłucz wodą. Stosuj 3-4 razy w tygodniu.
                           
SKŁAD:
aqua, paraffinum liquidum, glyceryl stearate se, glycerin, polyethylene, isostearyl isostearate, glyceryl stearate, magnesium aluminum silicate, cetyl alcochol, cocamidopropyl betaine, cellulose gum, gossypium herbaceum (cotton) seed oil, lactose, microcrystalline cellulose, malphigia punicifolia (acerola) fruit extract, sodium hyaluronate, peg-8, tocopheryl acetate, tocopherol, propylene glycol, ascorbyl palmitate, sea silt extract, oyster shell extract citric acid, ascorbic acid, methylparaben, methylchloroisothiazolinone, methylisothiazolinone, parfum, hexyl cinnamal, limonene, butylphenyl methylpropional, benzyl  alcohol, cl 77289
                          
MOJE WRAŻENIA:
Kosmetyk ma kredowo-pudrowy zapach z delikatną domieszką cytrusów. Nie jest on zbyt przyjemny ale też nie przestrasza ale też nie odstrasza. Ot, taki delikatny smrodek do zniesienia.
Kolorystyka jest biało-niebieska co oznacza, że niebieskie drobinki zatopione są w białej bazie.
Baza peelingu ma bardzo gęstą, zwartą i kremową konsystencję jak masło do ciała, natomiast drobinki są ciałem stałym i nie rozpuszczają się w wodzie.
 Działanie tego kosmetyku bardzo ciężko mi opisać bo poza zmiękczeniem i pseudo nawilżeniem właściwie nie zauważyłam aby kosmetyk spełniał obietnice producenta.
Wydajność kosmetyku jest rewelacyjna. Bardzo powoli ubywa go z tubki chociaż biorąc pod uwagę to co przeczytacie poniżej można stwierdzić, że to wada.
Najwięcej do powiedzenia przy tym produkcie mam na temat jego skutków ubocznych. Kremowa baza jest tak gęsta, że drobinki w niej zatopione praktycznie nie spełniają swojej roli więc od razu można zapomnieć o stosowaniu go jak peeling. Próbowałam go stosować jako peelingujący krem myjący ale to również nie przyniosło oczekiwanych efektów. Początkowo wydawało mi się, że kosmetyk myje i świetnie nawilża jednak potem okazało się, że zostałam wprowadzona w błąd. Peeling dosłownie oblepia twarz nie dając się spłukać co przy systematycznym stosowaniu spowodowało u mnie pogorszenie stanu cery: zszarzenie, zapchanie porów a w końcu wysyp ogromnych i bolesnych guli, które zaczęły się goić dosłownie w chwili odstawienia kosmetyku.
Produkt zapakowany jest w estetyczną i przykuwającą wzrok plastikową, odpowiednio miękką tubkę zamykana na klik i stawianą na zakrętce co sprzyja spływaniu i wydobywaniu kosmetyku. Jego kolorystyka utrzymana jest w biało-pomarańczowo-granatowych barwach.
Tubka zawiera 150ml kosmetyku i dostaniemy ją w każdej drogerii oraz w internecie.
Za całość trzeba zapłacić około 13zł chociaż ja mój egzemplarz dostałam na spotkaniu bloggerek KLIK i pokazywałam już TUTAJ.
                              
Podsumowując: Kosmetyk okazał się totalnym bublem i nie oceniłam go bo nie jestem w stanie tego zrobić. Niespełna dwóch tygodniach jego użytkowania musiałam go odstawić bo wyglądałam jak odwrócony muchomor (czerwone gule na białym tle) a moja twarz była okropnie obolała. Obecnie stosuję go do pielęgnacji stóp i tam krzywdy mi nie robi a nawet przynosi pozytywne efekty. Na przyszłość będę się trzymała od niego z daleka bo szkoda nerwów i cierpień :(

23 komentarze:

  1. A już miałam nadzieję, że to fajny pomarańczowy peeling :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że się nie sprawdził.
    Under20 chyba nigdy nie stosowałam.
    Może do innej cery by się sprawdził

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez żałuję. Bardzo możliwe, że suche skóry go jednak polubią bo ma dobre opinie w sieci.

      Usuń
  3. Ja się z nim polubiłam ;)
    Używam go jako peeling, a po nim myje jeszcze buźke żelem i jest ok ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że to właśnie dlatego Ci nie zaszkodził, iż po jego użyciu myjesz jeszcze buzię.

      Usuń
  4. Wolę omijać go szerokim łukiem, bo niestety mam bardzo wrażliwą cerę :(

    OdpowiedzUsuń
  5. To on?! Że też nie skojarzyłam jak mi o nim opowiadałaś. No zobacz... Przecież ja miałam ten peeling i zużyłam całą tubkę. Był bardzo w porządku choć trochę słabo złuszczał. Pisałam nawet o nim recenzję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, on. Widać skórom suchym tak nie szkodzi albo po prostu moja się okazała wrażliwa, na któryś ze składników i efekt był jaki był... :(

      Usuń
  6. szkoda, ja w produktach myjących szukam tych najprostszych
    I.

    OdpowiedzUsuń
  7. Minusy testowania, można sobie czasem zrobić kuku;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety ale kupuję samej w drogerii też się można naciąć ;)

      Usuń
  8. Po tytule myslalam, że to będzie bardzo pozytywne WOW. A tu masz Ci babo placek i mowa o bublu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No sama widzisz, że WOW może być zarówno pozytywne jak i negatywne... Tym razem było to drugie niestety :(

      Usuń
  9. Nie zawsze testowane kosmetyki są takie jakie tego chcemy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety taki urok testowania ale jeżeli sami coś kupujemy też nie zawsze trafiamy w dziesiątkę ;)

      Usuń
  10. testy i testy a kto nam zwroci co kolwiek jak dany produkt zrobi nam krzywde. Dlatego tez tak gadaja w tv ze pierw nim cos kupimy powinnismy spr na skorze ( kawalku skory ), podobnie jest z farbami do wlosow tylko nie zawsze czytamy etykiety i lykamy to co eleganckie i wpada nam w oko:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety tutaj testy na nic by się zdały bo żaden kawałek skóry poza twarzą nie zareagował na ten kosmetyk. Poza tym próba trwa zazwyczaj 24godziny a nie kilka dni...

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze - dzięki nim ten blog żyje :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...