sobota, 5 października 2013

W pasiaku mi do twarzy ;)

Nie, nie zamknęli mnie w więzieniu i nie, nie przydzielili mi pasiastego wdzianka codziennego chociaż dzisiaj rzeczywiście będzie o pasiaku;) Na szczęście na rynku poza standardowymi pasiastymi wdziankami są też kosmetyki, które zaspokoją potrzebę posiadania paseczków u kosmetycznych maniaczek.
Zapraszam do bliższego poznania się z dzisiejszym bohaterem :)
                                                       
Gosh
Bronzing Shimmer Powder
brązujący puder/róż
002 Pink
                                                                    
POJEMNOŚĆ: 9g
DOSTĘPNOŚĆ: Drogerie, internet
CENA: Około 60zł.
                                                              
MOJE WRAŻENIA:
Róż nie pachnie. Ma formę sprasowanego pudru ale jest przy tym bardzo delikatny i jakby satynowy w dotyku - sprawia wrażenie lekko wilgotnego. Nakładany odpowiednio miękkim pędzlem (ja używam Inglot 15BJF) nie pyli, jednak jeżeli użyjemy czegoś twardego to pylenie i zmarnowanie ogromnej ilości kosmetyku jest gwarantowane. W związku z tym jego wydajność nie powala. Co prawda nie znika w ekspresowym tempie ale w porównaniu do innych róży ubytek w jego powierzchni widać błyskawicznie więc jest nadzieja, że kiedyś się skończy. Doskonale współpracuje ze wszystkimi kosmetykami na jakie go nakładałam a jego użytkowanie to sama przyjemność. Wystarczy musnąć jego powierzchnię pędzlem aby nabrać odpowiednią ilość produktu a potem przenieść go na twarz. Róż ma świetną przyczepność a jednocześnie łatwo się rozciera i nie robi plam. Do trwałości też się nie mogę przyczepić - ładnie siedzi na polikach od nałożenia do zmycia a z samym demakijażem nie ma najmniejszych problemów. Schodzi po zastosowaniu każdego kosmetyku, który ściągnie z twarzy podkład i puder.
                                                                             
                                                                                
Kosmetyk ma formę mozaiki składającej się z pięciu paseczków. Na jego ostateczny kolor składa się mieszanka trzech barw: różu, brązu i bieli. Jak widać na powyższym zdjęciu jeden z paseczków jest biały i jego można używać jako rozświetlacza, natomiast pozostałe stanowią wariację na temat mieszaniny różu i brązu o różnych natężeniach poszczególnych kolorów i mocy pigmentów.
Pigmentacja kosmetyku jest bardzo dobra chociaż jest on delikatny i zdecydowanie bardziej przypadnie do gustu osobom bladolicym niż mocno opalonym czy posiadającym ciemną karnację.

                                                          
Początkowo jego powierzchnię pokrywała cała masa drobnego i delikatnego ale mocno połyskującego na zielono brokatu (do obejrzenia TUTAJ), który ma na celu przykuć spojrzenie i przekonać do zakupu. Na szczęście brokatowa warstwa szybko znika a w opakowaniu pozostaje wspaniały kosmetyk o satynowym wykończeniu z maleńkimi błyszczącymi iskierkami, które wspaniale odbijają światło i niwelują płaski, pudrowy mat.
Róż daje świetny efekt - tworzy subtelny, delikatny, zdrowy i jakby lekko opalony rumieniec, a jednocześnie ożywia twarz dzięki zawartości rozświetlającego pyłu. Na bardzo bladych cerach nadaje się również do konturowania.
Nie odnotowałam żadnego jego negatywnego wpływu na cerę czy jakichkolwiek skutków ubocznych jego stosowania.
                                                         
Opakowanie to prosta plastikowa kasetka z przejrzystą klapką, która ułatwia namierzenie różu w kosmetyczce. Wykonano ją porządnie dzięki czemu jest odporna i nie niszczy się ani nie rozpada w trakcie użytkowania. Jest również odporna na zarysowania i chociaż nie utrzymuje cały czas idealnego połysku to nie straszy paskudną powierzchnią przy wyciąganiu z kosmetyczki.
Aplikatora brak co w sumie jest dla mnie zaletą.
                                                           
Podsumowanie: Świetny kosmetyk do ożywiania buzi zwłaszcza dla osób bladolicych. Daje śliczny naturalny efekt i pozwala uwierzyć, że nawet róż się kiedyś kończy. Kocham go ogromnie i polecam :)

10 komentarzy:

  1. Dobrze że brokat szybko znika :) lubię błyskotki ale nie na policzkach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten brokat to taki wabik, można go spokojnie zetrzeć pędzlem przed pierwszym użyciem :)

      Usuń
  2. Dosyć fajnie wygląda, ciekawa jestem jak prezentuje się na skórze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na twarzy przypomina bardziej brązer niż róż. Może kiedyś się zmobilizuję do pokazania go na twarzy ;)

      Usuń
  3. zainteresował mnie, aczkolwiek nie jestem z serii bladolicych, więc nie wiem jak by się sprawował i wyglądał u mnie ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ile nie jesteś bardzo ciemna to myślę, że efekt byłby widoczny ale najlepiej iść do drogerii i sprawdzić na testerze ;)

      Usuń
  4. Sporo dobrych opinie słyszę ostatnio o produktach Gosha :) ten pasiak też się fajnie zapowiada :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam 2 róże Gosh i oba są świetne więc myślę ze można zaryzykować zakup czegoś więcej ;)

      Usuń
  5. Ile Ty masz ładnych kosmetyków! ;) Śliczny ten róż, choć spodziewałam się, że połączenie wszystkich paseczków da zupełnie inny kolor :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała komodę ;) Połączenie jest zaskakujące ale świetne dla bladziochów i absolutnie nie rude ;)

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze - dzięki nim ten blog żyje :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...