sobota, 22 lutego 2014

Pierwsze spotkanie ze Skin79

Uwiedziona obietnicą cudu mającego się odbyć na mojej twarzy oraz własnym nieposkromionym lenistwem postanowiłam ostatnio dokładniej przyjrzeć się kremom BB. Tym razem skupiłam się na marce Skin79 ze względu na jej dostępność oraz jasne odcienie i zakupiłam trzy próbki a następnie rozpoczęłam testy...
                      
                        
W moje łapki trafiły:
Vital Orange Super Plus BB Cream SPF 50+ PA +++
Purple Super Plus BB Cream SPF 40 PA+++
Green Super Plus BB Cream SPF 30 PA++
                             
Każda z próbek miała 2ml i wystarczyła mi na około 5 aplikacji.
                                       
                            
Zacznę od najbardziej rozsławionego:
Vital Orange Super Plus BB Cream
Przeznaczony jest do skóry zmęczonej. Ma dawać dobre krycie i ochronę przeciwsłoneczną. Jego kolor określany jest jako jasny beż.
Jak jest w rzeczywistości?
Kosmetyk ma rzeczywiście jasny kolor z dużą ilością żółtego pigmentu dzięki czemu idealnie spisze się u osób bladolicych, którym większość dostępnych na rynku jasnych podkładów o różowawych odcieniach nie pasuje. Niestety w trakcie noszenia trochę się utlenia choć nie jest to jakoś specjalnie uciążliwe. Dobrze kryje, tak w sam raz ani za mocno ani za lekko. Koloryt jest wyrównany a zaczerwienienia zniwelowane. Jedynie większe niedoskonałości wymagają dodatkowego wspomagania a na cienie pod oczyma trzeba zastosować odpowiedni korektor.
Nakłada się łatwo nie tworząc plam ani smug oraz błyskawicznie stapia ze skórą nadając jej nową jakość. Nosząc go miałam wrażenie, że mam na twarzy lepszą wersję mojej skóry.
Kosmetyk ten bardzo dobrze nawilża więc w moim przypadku nie było potrzeby stosowania pod niego dodatkowego kremu. Byłoby to idealne rozwiązanie, gdyby nie to, że kosmetyk wywołuje bardzo mocny połysk i nie daje się zmatowić pudrem, który najpierw traci swoje właściwości matujące a następnie się warzy.
                            
                                                               
Purple Super Plus BB Cream
 Przeznaczony jest do skóry suchej. Ma dawać naturalne rozświetlenie i nawilżenie a jego kolor określany jest jako naturalny beż.
W praktyce przedstawia się on następująco:
Jest najciemniejszy z całej trójki i ma sporą domieszkę różowego pigmentu przez co wydaje się lekko szarawo-ziemisty. Będzie pasował osobom o jasnej ale nie bladej karnacji. W ciągu pierwszych kilkudziesięciu sekund po nałożeniu ładnie stapia się ze skórą i różnica w kolorze z moją bladą twarzą staje się mało widoczna. Krycie ma chyba najlepsze z całej trójki ale podejrzewam, że to ze względu na ciemniejszy kolor, który z łatwością radzi sobie z pokryciem fragmentów o innym zabarwieniu. Cienie pod oczyma wymagają zastosowania korektora.
 On również łatwo i przyjemnie się rozprowadza ale koniecznie trzeba go na koniec wklepać/wprasować w skórę aby uzyskać naturalnie wyglądająca ale lepszą wersję siebie ;)
Preparat ten również bardzo dobrze nawilża i powoduje lekkie błyszczenie jednak nie tak duże jak w przypadku zastosowania wersji Orange i bez większych problemów daje się zmatowić pudrem.
                                  
                                  
Green Super Plus BB Cream
Wersja, po której spodziewałam się najwięcej i najwięcej też oczekiwałam.
Przeznaczony jest do skóry mieszanej. Ma dawać dobre krycie i jedwabiste wykończenie. Jego kolor określany jest jako jasny beż.
Co otrzymałam w rzeczywistości?
Kosmetyk ma bardzo jasny kolor z duża ilością białego pigmentu jednak nadal utrzymany jest w ciepłej, żółtawej tonacji. Spisze się u osób o bardzo bladej karnacji ale bez zaczerwienień, gdyż nie radzi sobie z nimi i po prostu wygląda na nich obco i dziwnie. Jego krycie jest lekkie do średniego. Ładnie wyrównuje koloryt ale nie radzi sobie z niedoskonałościami i cieniami pod oczyma.
Tak jak i pozostała dwójka przyjemnie się rozprowadza jednak nie chciał się wtapiać ani współpracować z moją skórą. Nawet po dłuższym czasie noszenia widać było, że tworzy na niej taką dziwną nie łączącą się z nią warstwę.
Ta wersja również dobrze nawilża ale powoduje zdecydowanie najmniejsze błyszczenie skóry. Co dziwne tak jak Orange nie daje się zmatowić pudrem, który w tym przypadku również traci swoje właściwości a potem się warzy.
                                 
Żaden z wyżej wymienionych kosmetyków nie pogorszył stanu mojej cery ani nie wpłyną na nią w jakikolwiek negatywny sposób. Wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że wygląda ona teraz lepiej a pory znacząco się zmniejszyły.
                                            
Po dokładnym przetestowaniu wszystkich trzech wersji stwierdziłam, że żadna z nich nie spełnia moich oczekiwań, bo o ile mogłabym stosować je zimą tak latem w ogóle by się nie sprawdziły. Jednak jestem zadowolona że podjęłam decyzję o zakupie próbek a ideału będę szukać dalej ;)
                              
Jakie są Wasze doświadczenia z prawdziwymi azjatyckimi kremami BB?
Możecie mi polecić BB cream do skóry mieszanej w kierunku tłustej o bardzo jasnym kolorze i dużej ilości żółtego pigmentu?

12 komentarzy:

  1. Jeśli szukasz jasnego BB kremu dla cery mieszanej i tłustej, to polecam zielony z Holika Holika. Ma w składzie olejek z drzewa herbacianego i hamuje przetłuszczanie cery. Robiłam jego recenzję na blogu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za polecenie :) Muszę się za nim rozejrzeć :)

      Usuń
  2. Jeden Skin79 moooooooocno wybledził mi karnację, a szkoda - lubiłam go, ale to dla mnie spora wada :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem już tak bladolica, że pewnie nic by na mnie nie zadziałało ;)

      Usuń
  3. Ja jestem bardzo zadowolona z kremu BB Dr G:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiła mi się ta nazwa kilka razy o uszy ale nic więcej. Będę musiała o nich poczytać :)

      Usuń
  4. Ja od zeszłego roku używam tylko BB :-) Teraz właśnie jestem w trakcie zużywania wersji Orange, którą całkiem polubiłam. Sprawdziła się u mnie również Missha :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na razie robię podchody ;) Jak znajdę ideał to pewnie też się przerzucę na kremy BB ale na razie zostaję przy zwykłych podkładach.

      Usuń
  5. Póki co udało mi się troszkę przytłumić chęć posiadania prawdziwego kremu BB, ale jestem pewna, że niedługo i tak się złamię ;) Ostatnio 'węszyłam' co nieco w temacie kremów BB Dr. G, ale kolory niezbyt mnie przekonują :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja też się stłumiła ale Skin Food ostro mnie kusi. Zdecydowanie powinnam się trzymać z daleka od azjatyckich sklepów ;)

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze - dzięki nim ten blog żyje :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...