Od jakiegoś czasu pojawiał się a potem znikał w mojej głowie pomysł na cykl postów o kosmetycznych bublach. Mimo to zawsze coś mnie powstrzymywało i zniechęcało. Tym razem jednak w związku z tym, że kosmetyczne badziewia zalały mnie jak Morze Czerwone armię Faraona postanowiłam się nie poddawać i dać upust swoim emocjom.
Co do samego cyklu - nie będzie on pojawiał się co miesiąc bo nie chcę na siłę wynajdować bubli wśród tego co używałam. Warunkiem koniecznym do pojawienia się takiego postu będzie uzbieranie przeze mnie 5-ciu kosmetyków, spełniających wymagania do tytułu "kosmetycznego niewypału".
Dzisiaj jest ich nawet trochę więcej więc zapraszam :)
FLOS LEK eye care
Dwufazowy płyn do demakijażu oczu
Do demakijażu nie użyłam go ani razu ze względu na zawartość kancerogennego barwnika więc karnie oddelegowany został do mycia beautyblendera. Co prawda podkłady z niego usuwał bardzo dobrze ale niestety przefarbował moje jajo na niebiesko! Na dodatek nie wiadomo czy plamy te w ogóle kiedykolwiek zejdą. Nie szaleję jakoś z rozpaczy, jednak zastanawia mnie jak można uznać za bezpieczne w stosowaniu w okolicach oczu coś co trwale barwi gąbkę...
POLLENA Ostrzeszów Biały Jeleń
Żel do mycia twarzy hipoalergiczny
Tak samo jak poprzednik za zawartość Cl 42090 nie trafił nigdy na twarz a został przeznaczony do mycia jaja i pędzli. Myje średnio i z większymi zabrudzeniami sobie nie radzi a dodatkowo jego używanie utrudnia paskudnie glutowata i ciągnąca się konsystencja, przez którą ciężko go wydobyć z opakowania, gdyż po puszczeniu ściśniętej butelki wciąga się z powrotem do wewnątrz. Na szczęście jest też niezbyt wydajny więc nie musiałam się z nim długo męczyć.
NIVEA Intimate Sensitive
Płyn do higieny intymnej
Kupiłam go z ciekawości bo zawsze tylko Lactacyc i Lactacyd czasami zdradzany z jakimiś tańszymi płynami, i wszystko byłoby ładnie, pięknie tylko nie rozumiem jak ktokolwiek mógł napisać na tym specyfiku przypominającym działaniem kreta zdanie: "Łagodząca pielęgnacja dla wrażliwej skóry"! Stosowanie tego specyfiku przez niespełna tydzień doprowadziło mnie do takiego stanu, że nawet chodzenie do toalety stanowiło przykry przymus i ostatecznie w niedzielę musiałam z zapałem szaleńca ganiać po galerii w poszukiwaniu łagodzącej wersji Lactacydu. W połączeniu z antybiotykiem wywołał taki Sajgon, że od tygodnia walczę z efektami ubocznymi stosowania tego duetu. Za to w przy myciu beautyblendera i pędzli spisuje się świetnie bo bez żadnego problemu wyciąga z nich największy syf.
Nie polecam nawet twardzielkom chyba, że szukacie dobrego środka do mycia przyborów kosmetycznych i odplamiacza w jednym.
FARMONA Fresh&Beauty
Morski peeling solny
Pomijając już fatalny skład z parafiną na początku, całym arsenałem parabenów i kancerogennym barwnikiem na koniec oraz beznadziejną wydajność (wystarczył dokładnie na 2,5 użycia) jego największym minusem jest zapach. O ile w opakowaniu wydaję się być przyzwoity o morskich w nutach, tak po nałożeniu na skórę zmienia się nie do poznania i cuchnie jak starodawna, tania kostka klozetowa przez co używanie tego specyfiku to koszmar. Brrr...
DOVE Summer Glow
Samoopalający balsam do ciała do jasnej karnacji
Jestem bladziochem i jestem z tego dumna. Czasami jednak chcę się trochę podkolorować i to niekoniecznie za pomocą wylegiwania na słońcu. Wtedy sięgam po balsamy brązujące ze względu na delikatny efekt i łatwość stosowania bo samoopalaczami posługiwać się nie potrafię. No i właśnie słowo "EFEKT" jest tu słowem kluczowym, bo żeby uzyskać jakąkolwiek, ledwo widoczną opaleniznę za pomocą tego kosmetyku trzeba go żmudnie aplikować przez wiele dni. Na dodatek trwałość opalenizny jest odwrotnie proporcjonalna do czasu jej pojawiania się, co oznacza, że już po trzech myciach nie ma po niej śladu. Więcej na jego promocję się nabiorę.
W ubiegłym roku stosowałam świetnie sprawdzający się balsam Lirene Body Arabica do jasnej karnacji i w przyszłym roku pokornie do niego wrócę.
AA DEO Hair Control
Anti-perspirant
No cóż poza ładnym zapachem antyperspirant musi również charakteryzować się działaniem, które tutaj jest poniżej oczekiwań. Nie trzeba upałów ani wysiłku fizycznego aby przestał sobie radzić z zapachem potu i wilgocią. Poprawki w ciągu dnia to bezwzględna konieczność o ile nie chcecie raczyć otoczenia swoim naturalnym zapachem. Na dodatek jest wydajny i trzeba się z nim długo męczyć. To już moja druga kulka od AA, i druga, która poza ładnym zapachem nie robi nic. Przy kolejnych zakupach będę je omijała szerokim łukiem.
NIVEA BB Cream
Cera jasna
Na początku, zaraz po nałożeniu ma dziwny piaskowo-różowy kolor a potem... A potem pokazuje swoje (nie, nie WASZE tylko SWOJE) prawdziwe oblicze. Jeżeli nie jesteście rodowitymi mieszkankami Indii czy Egiptu albo prawdziwymi Indiankami prosto, z którejś z Ameryk to trzymajcie się od niego z daleka bo cera Wasza jest na bank za jasna i będziecie wyglądać jakbyście wychowywały się w kopalniach Morii a teraz próbowały przyszyć sobie głowę, którejś z wyżej wymienionych kobiet... Nawet nie chcę wiedzieć jaki efekt daje wersja do ciemnej karnacji...
To już wszystkie buble jakie udało mi się wyłapać do posta. Sporo takich gagatków znajdziecie również w poście o zużyciach lipca 2013, bo w ubiegłym miesiącu pożegnałam ich sporo.
A jak tam Was?
Trafiają się Wam buble, które kładą się cieniem na cały rynek kosmetyczny czy macie szczęście je omijać?
Też nie lubię tego żelu Biały Jeleń :/
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie czy jest w ogóle ktoś kto go lubi...
Usuńi ja go nie lubiłam, okrutnie wysuszał.
UsuńBrrr... :/
Usuńte same odczucia po BB z nivea miałam i ja;/ totalna porażka ...tyle że ja kupiłam pełnowartościowy produkt, szkoda kasy ;(
OdpowiedzUsuńTo w takim razie masz dużo większe powody do żalu niż ja. Najgorsze jest jednak to, że wersję do ciemnej karnacji dałam koleżance i normalnie, aż mi wstyd na samą myśl o tym :/
UsuńTen krem BB z Nivea to totalna porażka. Tak jak Ty dane mi było wypróbować go najpierw dzięki próbce i całe szczęście, że nie kupiłam całego opakowania... Nie dość, że strasznie ciemny to konsystencja bardzo tępa i gęsta, nawet chyba bardziej od konsystencji nawilżającego kremu z Nivea...
OdpowiedzUsuńW mojej próbce konsystencja była ok. Krem łatwo się rozprowadził i roztarł na skórze ale kolor to jakaś masakra jest. Będę go wszystkim odradzać.
Usuńostatnio trafił w moje ręce ten płyn do demakijażu. Opowiedziałam mamie o babci o barwniku to babcia kazała mi go wylać do umywalki :], ale ja go trzymam, napiszę o nim :)
OdpowiedzUsuńNapisz, napisz. Im więcej osób się dowie jakie dziadostwo w nim siedzi tym lepiej.
UsuńNawet nie chcę myśleć co siedzi w tym płynie Nivei, że jest taki drażniący... Może i ja z ciekawości wypróbuję go jako płyn do jaj ;) Fajny pomysł z tymi postami o bublach. Nie chciałabyś zrobić im osobnej zakładki?
OdpowiedzUsuńJa chyba też nie. Możesz wypróbować ale po co jak mydło się tak dobrze spisuje?
UsuńNie myślałam o zakładce dla nich. Mają swoje etykiety więc wszyscy w razie potrzeby szybko je znajdą.
Ale kiedyś mydło się skończy ;) Poeksperymentować zawsze można. Jak się jaju nie będzie podobał, to pędzle skorzystają :)
UsuńNo tak, racja :)
UsuńA ja ten balsam bbrązujący z Dove lubię :) Typowym bladziochem nie jestem, a efekty były u mnie widoczne bardzo szybko. Reszty produktów niestety nie znam :)
OdpowiedzUsuńA jaką masz wersję? Do jasnej czy ciemnej karnacji?
UsuńUff, nie miałam ani jednego z wyżej wymienionych :D
OdpowiedzUsuńTo teraz już będziesz wiedziała, że w przyszłości lepiej je omijać szerokim łukiem ;)
UsuńSporo się ich nazbierało, szkoda. Moim jedynym niewypałem ostatnio jest peeling od Farmony, który pachnie strasznie chemicznie ;/
OdpowiedzUsuńNo niestety w te wakacje mam jakiś wysyp bubli :/
UsuńMiałam próbkę tego kremu BB od Nivea i mam takie samo zdanie na jego temat.
OdpowiedzUsuńNiestety nie udał się im :/
UsuńMasakra. Czytając niektóre opisy sama nie wierzyłam, że ktoś mógł coś takiego w ogóle na rynek wypuścić.
OdpowiedzUsuńUżywając tych kosmetyków doszłam do wniosku, że producenci kosmetyków mają gdzieś klientów i sprzedają im tanie wypełniacze, konserwanty i aromaty za piękne pieniądze byle tylko sobie kiesę napełnić :(
Usuń