O skórki wokół paznokci staram się dbać na bieżąco, na równi z innymi partiami mojego ciała, szczególnie, że jest to teren bardzo kapryśny, mało urodziwy i skłonny do przesuszeń. W ramach akcji pielęgnacyjnych sięgam po najróżniejsze kosmetyki więc przyszedł czas aby opowiedzieć wam małe co, nie co o kolejnym.
Zapraszam :)
Silcare
The Garden of Colour
Sky Blue Wanilla
OBIETNICE PRODUCENTA:
Oliwki The Garden of Colour
Niezwykle intensywne zapachowo oliwki do pielęgnacji płytki paznokcia i skórek. Wpisują się w szeroką gamę produktów dla profesjonalistów, ale również dla każdego, kto ceni sobie szczególnie wysoką jakość.
Bogate są w witaminy A, E, C, B1, B5, B7, H, PP oraz olej mineralny. Zapobiegają utlenianiu a także odpowiedzialne są za właściwe wygładzenie. Idealnie nadają się do polerowania naturalnej i sztucznej płytki paznokcia. Do codziennego stosowania.
Bogate są w witaminy A, E, C, B1, B5, B7, H, PP oraz olej mineralny. Zapobiegają utlenianiu a także odpowiedzialne są za właściwe wygładzenie. Idealnie nadają się do polerowania naturalnej i sztucznej płytki paznokcia. Do codziennego stosowania.
SKŁAD:
paraffinum liquidum, prunus amyaaldus dulcis oil, prunus persica kernel oil, cocos nucifera oil, peg-20 castor oil, aqua, propylene glycol, alcohol denat., peg-60hydrogenated castor oil, zea mays oil, calcium pantothenate, inositol, retinol, rosa moschata seed oil, biotin, tocopheryl acetate, phenoxyethanol, methylparaben, butylparaben, ethylparaben, isobutylparaben, propylparaben, parfum (+/- ci19140, ci42090 ci16255)
POJEMNOŚĆ: 15ml
DOSTĘPNOŚĆ: Internet - KLIK
CENA: 7,99zł
MOJE WRAŻENIA:
Zapach tego specyfiku to bardzo mocna, syntetyczna i niezbyt przyjemna wanilia. Kojarzy mi się jednoznacznie z wunder baum'em i podróżami w dzieciństwie, które były dla mnie odwieczną udręką z powodu choroby lokomocyjnej, więc jak sami widzicie łatwo nie jest. Chociaż z drugiej strony mogło być gorzej - mógł mi się trafić kokos od nadmiaru, którego mnie mdli. Kolor jest równie mocny jak zapach i jak widać na zdjęciach jest on wściekle szafirowy (tak, tak zdjęcie dobrze go oddaje). Nie wiem ja Wam ale mi się podoba... Szkoda tylko, że został uzyskany za pomocą paskudnego barwnika i biada jeżeli wam się gdziekolwiek rozleje... Konsystencja jest rzadka i płynna ale nie wodnista choć do gęstości np oliwy z oliwek mu daleko.
Działanie. Hmmm... Może i byłoby jakieś pozytywne, gdyby nie poroniony pomysł z konsystencją rzadkiej oliwki bo już w trakcie aplikacji kosmetyk spływa z miejsca docelowego i tak naprawdę jest wszędzie tylko nie tam. Zazwyczaj najwięcej znajduje się go pod paznokciami chociaż to i tak bez znaczenia bo nadmiar skapuje z palców/płynie po rękach a reszta wyciera się w tempie ekspresowym. Narzekać jednak nie mam na co bo na moich skórkach nie ma tragedii a jedynie lekki przesusz, ale tak w rzeczywistości to taki sam a może nawet lepszy efekt dałby średniej jakości krem nałożony grubą warstwa na paznokcie i skórki. Liczyłam, że może przy dłuższym używaniu będzie lepiej, ale nie ma się co łudzić. Ostało mi około 1/4 preparatu (och ta genialna wydajność* - używam go wszakże od niespełna miesiąca) i wszelakie moje nadzieje umarły.
Opakowanie to szklana delikatna buteleczka z również szklaną pipetką - pomysł równie praktyczny co poroniony. Ciekawe, czy osoba, która je wymyśliła próbowała kiedykolwiek aplikować kosmetyk na drugą dłoń za pomocą dłoni już naoliwionej albo po prostu je zakręcić po zakończeniu użytkowania? I don't think so... Napisy są tak nietrwałe, że na długo, długo przed rozpoczęciem używania tego cuda* musiałam przepisać skład do notki roboczej bo teraz bym się go raczej nie domyśliła...
* - wydźwięk ironiczny
Podsumowując: Właściwie to nawet nie ma co podsumowywać. Mogę to polecić jedynie wielbicielkom intensywnych zapachów (jest ich aż jedenaście do wyboru), które nie mają problemów ze skórkami i chcą ją stosować tylko dla swojej oflaktorycznej satysfakcji.
Ja z tej przygody zachowam jedynie opakowanie, które niebawem stanie się kolejną, zwykłą anonimową buteleczką w moich zbiorach gdyż podejrzewam, że kiedyś mi się może do czegoś przydać...
nigdy wcześniej nie spotkałam się z tą firmą i raczej nie sięgnę po ten specyfik:)
OdpowiedzUsuńJa mam od nich kilka lakierów i są dobre ale za to preparaty do skórek są do bani. To już mój drugi i choć jest lepszy od pierwszego to i tak marnie się spisuje :(
UsuńŁadnie wygląda, ładny ma kolor, ale po co produkować coś, co spełnia tylko kryteria wizualne i jak to napisałaś - olfaktoryczne? Zawsze mnie to zastanawia, kiedy trafia się nic nie robiący produkt... No i ten zapach... Brrrr! Widzę, że nie tylko ja mam do niego uraz ;)
OdpowiedzUsuńMnie też to zastanawia ale widać pojęcie tego jest nie na nasze rozumki ;)
UsuńDobrze wiedzieć, że ktoś rozumie mój zapachowy ból ;)
Ciekawy produkt:D
OdpowiedzUsuńNo nie wydaje mi się...
UsuńWow, ale elektryzujący kolor :-) Ja mam czerwony i sądzę o tym produkcie to samo, co Ty...
OdpowiedzUsuńSzkoda. Widać wszystkie są kiepskie.
Usuńja mocno zaniedbuje ostatnio swoje skorki. szkoda, że nie ma szału, już myślałam że coś godnego polecenia :)
OdpowiedzUsuńna marginesie, ja tez zbieram tego typu opakowania, bo a nóż się przydadzą... :D
Ja od dłuższego czasu bardzo dbam o skórki więc tym bardziej wkurzają mnie takie kosmetyki, które niweczą moje starania ;)
UsuńCieszę się, że nie jestem osamotniona w moim zbieractwie ;)