Staram się zużywać kosmetyki najwolniej jak się da, ale mi to nie wychodzi dlatego przed wami kolejna recenzja kosmetyku, który dostałam na Krakowskim Spotkaniu Bloggerek. Wszystkie upominki z tamtego dnia mogliście oglądać TUTAJ.
Jednak dość tłumaczeń, przejdźmy do rzeczy:
Dr Irena Eris
Body Art
Smoothing
Skin Technology
Ujędrniająco - Wygładzający
Krem do ciała
OBIETNICE PRODUCENTA:
Wewnątrz pudełka znajdujemy również ulotkę, która opisuje nam działanie całej serii Body Art.
SKŁAD:
MOJE WRAŻENIA:
ZAPACH: Słodki kremowo-pudrowy. Delikatny i niesamowicie przyjemny. Na ciele dodatkowo łagodnieje i chociaż czuć go przez jakiś czas po przyłożeniu nosa do skóry to po kilkudziesięciu minutach znika - tak lubię;)
ZAPACH: Słodki kremowo-pudrowy. Delikatny i niesamowicie przyjemny. Na ciele dodatkowo łagodnieje i chociaż czuć go przez jakiś czas po przyłożeniu nosa do skóry to po kilkudziesięciu minutach znika - tak lubię;)
SMAK: Nie próbowałam;)
BARWA: Pastelowo różowa na bazie bieli. Bardzo delikatna, na ciele krem staje się bezbarwny.
BARWA: Pastelowo różowa na bazie bieli. Bardzo delikatna, na ciele krem staje się bezbarwny.
KONSYSTENCJA: Rzeczywiście kremowa - kosmetyk ma konsystencję kremu do twarzy na dzień. Nie zmienia się ona pod wpływem ciepła ciała. Krem łatwo się rozprowadza i szybko wchłania pozostawiając niezwykły bo lekki nietłusty i nie lepki a pudrowy film.
DZIAŁANIE: Ujędrnienia ani wygładzenia nie zauważyłam z resztą takie obietnice na kosmetykach zawsze wkładam między bajki. Co za to zaobserwowałam? Dobre nawilżenie i odżywienie skóry, czyli to czego najbardziej poszukuję w kosmetykach do ciała oraz obiecywane uczucie jedwabiście gładkiej i satynowo miękkiej skóry ale to już pewnie zasługa sylikonów i innych cudów w składzie, które dają takie wrażenia zmysłowe. Po zastosowaniu tego kremu nie mam najmniejszego problemu z przesuszonymi łydkami, które pieką i dają wrażenie, że zaraz popękają:(
WYDAJNOŚĆ: Niestety niska:(
SKUTKI UBOCZNE: Brak.
OPAKOWANIE: Najpierw jest folia, potem papierowa opaska z grafiką a pod nią kartonowe pudełeczko. Dopiero w jego wnętrzu odnajdujemy klasyczną plastikową tubę stawianą na zakrętce - tak niestety tuba jest zakręcana i nie posiada praktycznego korka:( Jest ona wykonana z nieprzezroczystego białego plastiku więc nie widać ile kosmetyku zostało. Nie da się tego też podejrzeć pod światło. Nakrętka jest srebrna z lustrzanym połyskiem więc bardzo szybko odpijemy na niej nieestetyczne paluchy zwłaszcza jeżeli będziemy ją zakręcać po użyciu kosmetyku. Plastik tuby jest odpowiednio miękki więc nie ma problemu z wydobyciem kosmetyku. Grafika produktu utrzymana jest w biało-fioletowo-niebieskiej kolorystyce ze srebrnymi lustrzanymi dodatkami
DZIAŁANIE: Ujędrnienia ani wygładzenia nie zauważyłam z resztą takie obietnice na kosmetykach zawsze wkładam między bajki. Co za to zaobserwowałam? Dobre nawilżenie i odżywienie skóry, czyli to czego najbardziej poszukuję w kosmetykach do ciała oraz obiecywane uczucie jedwabiście gładkiej i satynowo miękkiej skóry ale to już pewnie zasługa sylikonów i innych cudów w składzie, które dają takie wrażenia zmysłowe. Po zastosowaniu tego kremu nie mam najmniejszego problemu z przesuszonymi łydkami, które pieką i dają wrażenie, że zaraz popękają:(
WYDAJNOŚĆ: Niestety niska:(
SKUTKI UBOCZNE: Brak.
OPAKOWANIE: Najpierw jest folia, potem papierowa opaska z grafiką a pod nią kartonowe pudełeczko. Dopiero w jego wnętrzu odnajdujemy klasyczną plastikową tubę stawianą na zakrętce - tak niestety tuba jest zakręcana i nie posiada praktycznego korka:( Jest ona wykonana z nieprzezroczystego białego plastiku więc nie widać ile kosmetyku zostało. Nie da się tego też podejrzeć pod światło. Nakrętka jest srebrna z lustrzanym połyskiem więc bardzo szybko odpijemy na niej nieestetyczne paluchy zwłaszcza jeżeli będziemy ją zakręcać po użyciu kosmetyku. Plastik tuby jest odpowiednio miękki więc nie ma problemu z wydobyciem kosmetyku. Grafika produktu utrzymana jest w biało-fioletowo-niebieskiej kolorystyce ze srebrnymi lustrzanymi dodatkami
POJEMNOŚĆ: 200ml
DOSTĘPNOŚĆ: Perfumerie, internet.
CENA: 69zł chociaż ja mój egzemplarz dostałam na spotkaniu bloggerek.
OCENA: 4/6
DOSTĘPNOŚĆ: Perfumerie, internet.
CENA: 69zł chociaż ja mój egzemplarz dostałam na spotkaniu bloggerek.
OCENA: 4/6
Podsumowując: Gdybym miała ocenić sam krem to pewnie dostałby ode mnie 5 może nawet z plusem ale biorąc pod uwagę obietnice producenta, cenę i wydajność nie mogę tego zrobić. Jako, że jest to kosmetyk z wyższej półki oczekiwałam od niego trochę więcej i niestety nie zaspokoił moich wszystkich oczekiwań. W związku z powyższym cena jest dla mnie dyskwalifikująca na ten moment ale wiadomo, że za luksusy trzeba płacić;)
Produkt ten dostałam od firmy Laboratorium Kosmetyczne Dr Irena Eris na spotkaniu bloggerek jednak nie miało to wpływu na moją ocenę.
Zdecydowanie za drogi produkt ;) Bardzo ładne opakowanie, jednak cena odstrasza ;D
OdpowiedzUsuńNawet cena byłaby zjadliwa gdyby nie strasznie niska wydajność:(
UsuńJeszcze go nie otwarłam i chyba poleci na prezent ;)
OdpowiedzUsuńJak go otwierałam to tez pomyślałam, że na prezent byłby idealny:)
UsuńCena zupełnie mi nie odpowiada.
OdpowiedzUsuńBardzo, za to, podoba mi się opakowanie tego kosmetyku.
Mi też się podobało dopóki nie przyszło do używania - zakrętka jest zupełnie nie funkcjonalna ale grafika jest piękna:)
UsuńNo nie da się ukryć, że za 200ml mało wydajnego kremu cena jest straszna.
Z odrobiną żalu, ale od razu wiedziałam, że pójdzie to na prezent :) Ładny i elegancki kremik, ponadto nie byłoby mnie stać, żeby komuś taki dać ;)
OdpowiedzUsuńJa swego czasu słyszałam niesamowicie dużo dobrego o kosmetykach Eris więc się na niego napaliłam jak wściekła i nie mogłam się doczekać kiedy w końcu go wypróbuję a tu kurczę nic specjalnego:(
UsuńJak go otwierałam to tez pomyślałam, że ten krem jest idealny na prezent ale jak go zaczęłam używać to później stwierdziłam, że bez sensu jest wydawać 70zł na coś co jest tak na prawdę średnie bo za takie pieniądze można już kupić przyjemny a nie tylko ładnie wyglądający upominek.
ojjj chyba za niego nie dalabym az tyle....... pozdrawiam -udanego weekendu ppappa
OdpowiedzUsuńNo ja też nie:)
UsuńDziękuję, wzajemnie:)
szkoda że jest tak niewydajny, to niestety nie zachęca do kupna ;(
OdpowiedzUsuń:*
Zdecydowanie wydajność zniechęca:(
UsuńDobrze, że nie wydawałaś na niego pieniędzy bo byłby smuteczek :)
OdpowiedzUsuńOj byłby;)
UsuńNo dokładnie :)
Usuńu mnie stoi dumnie w szafce i czeka na premierę :D
OdpowiedzUsuńU mnie stał w szufladzie ale wkurzało mnie to, że pudełko zajmuje dużo miejsca (więcej niż sam balsam) więc go zużyłam;)
Usuńteż go mam, ale pierwszy po jaki sięgnęłam to brązujący i uwielbiam go żałując jednocześnie, że już mi się kończy ;/
OdpowiedzUsuńBrązujące Lirene są świetne:)
Usuń