piątek, 21 września 2012

Krajowy BB z najwyższej półki...

Kolejna recenzja kosmetyku, który otrzymałam na Krakowskim Spotkaniu Bloggerek. Spis wszystkich niespodzianek jakie tam otrzymaliśmy znajduje się TUTAJ.
Odkrycie opakowania tego cuda w torebce z upominkami niesamowicie mnie ucieszyło ponieważ byłam go bardzo ciekawa. Wrażenia jakie przyniosły testy poznacie czytając dalszą część posta;)
Zapraszam:)

Dr Irena Eris
Vita Ceric
multifunkcyjny krem witalizujący
BB
01 light beige
na dzień SPF 20

OBIETNICE PRODUCENTA i SKŁAD:
 W pudełeczku jest też ulotka, na której znajdują się informacje o całej serii VitaCeric.

MOJE WRAŻENIA:
BARWA: Zaraz po wyciśnięciu z tubki beżowa jednak po rozprowadzeniu na skórze mocno się utlenia, ciemnieje i bardzo brzydko pomarańczowieje.
Dla porównania barwy zestawiłam go na zdjęciach z podkładem Bourjois BIO detox w odcieniu 52, który i tak jest dal mnie za ciemny ale w granicach do przyjęcia.
Zaraz po wyciśnięciu:
 Rozsmarowane:
 
 Po upływie dosłownie 1-2minut:
Później jest już tylko gorzej a dokładanie kolejnych warstw powoduje zwiększenie intensywności pomarańczowego koloru.
PIGMENTACJA: Ciężko jednoznacznie się wypowiedzieć na ten temat bo z jednej strony pigmentacja jest bardzo mocna (patrz zdjęcia powyżej i efekt kolorystyczny), natomiast z drugiej strony gdybym chciała ocenić pigmentację przez poziom krycia to muszę stwierdzić, że jest niska bo chociaż dokładanie kolejnych warstw intensyfikuje kolor to niestety nie ma wpływu na zwiększenie krycia. O ile jest w stanie wyrównać koloryt i ujednolicić wygląd skóry to niestety nie poradzi sobie z zaczerwienieniami ani z kryciem nawet małych niedoskonałości. Do tego niestety niezbędny jest korektor. Z zasinieniami pod oczyma również nie radzi sobie w ogóle - korektor także jest niezbędny.
KONSYSTENCJA: Ciekawa. Nie jest to typowy podkład ani krem. Najbardziej odpowiednim do określenia tego kosmetyku wydaje mi się słowo "mus" ale nie taki jak większość kosmetyków w musie tylko taki lekki, dobrze napowietrzony krem w musie. Mam nadzieję, że jesteście w stanie coś wywnioskować z moich zagmatwanych wywodów;)
UŻYTKOWANIE: Bardzo przyjemne. Łatwo rozprowadza się po skórze, szybko wchłania i dobrze z nią integruje dzięki czemu nie tworzy smug ani plam.
WSPÓŁPRACA Z INNYMI KOSMETYKAMI: Dobra. Nie miałam problemu z nałożeniem na niego korektorów ani pudru, chociaż ze względu na właściwości rozświetlające lubił się wybłyszczać po jakimś czasie i trzeba było kontrolować poziom połysku z pudrem w ręku. Dobrze też współpracował z bazą pod cienie i innymi kosmetykami stosowanymi naocznie.
TRWAŁOŚĆ: Dobra. Przypudrowany utrzymuje się praktycznie cały dzień chociaż testu weselnego nie wytrzymał. W bardzo upalne dni znika ze skóry zdecydowanie szybciej niż w chłodniejsze.
EFEKTY: Lekko nawilżona oraz ujednolicona a jednocześnie mocno rozświetlona i zabarwiona skóra. Efekt rozświetlenia dobrze widoczny jest tutaj:
 
WALORY PIELĘGNACYJNE: Nawilżenie jest ale bardzo delikatne. Nawet mojej kapryśnej ale z reguły normalnej i mieszanej skórze nie zawsze wystarczyło. W "lepsze" dni kiedy moja skóra była mieszana miałam wrażenie, ze wchłonęłaby całą tubkę tego kremu, co zaowocowałoby pewnie niezłą solarną a w gorsze dni kiedy moja skóra zamieniała się w suchą nie dawał praktycznie nic. Nadal czułam mocne ściągnięcie i jedynym ratunkiem było zastosowanie kremu na dzień, odczekanie aż się wchłonie, przetarcie skóry tonikiem i dopiero nałożenie tego specyfiku. Dobrze by było gdyby kosmetyk tak mocno nawilżał jak rozświetla i odwrotnie. Odżywienia, wygładzenia, pobudzenia, zmniejszenia niedoskonałości, walorów ochronnych, zapobiegania starzeniu ani nadania zdrowego i promiennego wyglądu nie zauważyłam w ogóle. Duży plus za wysoki filtr SPF 20.
ZAPACH: Połączenie zapachu charakterystycznego dla podkładów z owocowo-cytrusowym. Przyjemny i nienachalny. Po rozprowadzeniu na skórze utrzymuje się chwilę ale nie przeszkadza i po jakimś czasie (kilku-kilkunastu minutach) niezauważony znika.
SMAK: Nie próbowałam;)
SKUTKI UBOCZNE: Brak.
DEMAKIJAŻ: Bezproblemowy - zmywa się byle czym.
OPAKOWANIE: Najpierw folia, potem papierowa opaska, pod nią tekturowe pudełeczko a w środku standardowa nieprzezroczysta tubka z nakrętką niestety bez praktycznego korka:( Tubka nie jest przezroczysta i nawet pod światło nie da się określić pozostałej ilości kosmetyku. Nakrętka jest lustrzano-srebrna co nie jest praktycznym rozwiązaniem w przypadku kosmetyku koloryzującego. Grafika opakowania utrzymana jest w biało-pomarańczowo-czarno-srebrnej kolorystyce. Pomimo wielu doniesień o szybkim niszczeniu grafiki na tubce u mnie nic takiego nie zaistniało i nadal jest w idealnym stanie.
WYDAJNOŚĆ: Ogromna. Używałam go przez 2miesiące od 1 do 3 razy w tygodniu i zrobiłam sporą odlewkę a nadal jest go ponad połowa (śmiem twierdzić, że nawet 2/3).
APLIKATOR: Brak. Ja do rozprowadzania używałam palców i ten sposób był dla mnie niezawodny.
 DOSTĘPNOŚĆ: Perfumerie i internet.

 MASA: 50ml
CENA: 75zł chociaż ja mój egzemplarz dostałam na spotkaniu bloggerek.
OCENA: 2,5/6

Podsumowanie: Wiem, że mocno pojechałam z krytyką ale pomimo wygórowanej (zbyt wygórowanej) ceny dla mnie to nic innego jak zwykły krem tonujący i gdyby taką właśnie nosił nazwę a cena byłaby niższa na pewno nie czepiałabym się go tak bardzo. Miałam próbkę prawdziwego BB Creamu i ten się do niego nie umywa z resztą nawet nie ma co porównywać... Dodatkowo jaśniejszy odcień jest dla mulatek a nie dla normalnych kobiet z naszej strefy klimatycznej, nie mówiąc już o posiadaczkach jasnych karnacji. Nawet nie próbuję sobie wyobrazić jaki efekt daje ciemniejsza wersja...

Produkt ten dostałam od firmy Laboratorium  Kosmetyczne Dr Irena Eris na spotkaniu bloggerek jednak nie miało to wpływu na moją ocenę.

28 komentarzy:

  1. Czytałam wiele opinii na temat tego kremu i wszytskie były podobne do Twojej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ze względu na cenę i szumnie brzmiącą nazwę, która wiele obiecuje a w rzeczywistości okazuje się, że dostajemy zwykły krem tonujący, który możemy mieć za 10zł albo nawet mniej.

      Usuń
  2. Za taką cenę to chyba spodziewałabym się lepszych efektów. ;\ Szkoda!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za taką cenę to ja się spodziewałam prawdziwego BB.

      Usuń
  3. Mam dokładnie takie samo zdanie w kwestii nazewnictwa. Gdyby te wszystkie 'nasze' (i nie tylko) BB kremy nazywały się kremami tonującymi, to nie widziałabym problemu. No i niestety nie miałam okazji żadnego używać i z pewnością mieć nie będę właśnie przez gamę kolorystyczną, eh.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że nie byłoby problemu i moja ocena byłaby zdecydowanie wyższa ale na odbiór kosmetyku ma wpływa jego całokształt w tym również nazwa a skoro nazwa dużo obiecuje to i oczekiwania są wysokie.
      Ja sobie radziłam z kolorem przyciemniając szyję pudrem brązującym. Przez całe życie nie zużyłam go tyle co przez ostatnie 2miesiące...
      Ja również na pewno sama się już nie zdecyduję na żaden nie azjatycki BB.

      Usuń
  4. Też go mam i kolor niestety jest dla mnie za ciemny- otworzyłam go dwa dni temu i zakochałam się w zapachu, jednak po nałożeniu na twarz stwierdziłam, że muszę go komuś oddać, bo u mnie niestety nie znajdzie zastosowania :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie niestety też jest za ciemny ale w tym roku pomimo stosowania filtrów słonko dosyć mocno opaliło mi dekolt więc za pomocą pudru brązującego łączyłam twarz pokrytą tym kremem z dekoltem i było OK. Teraz jednak opalenizna mi już schodzi więc nie ma sensu dalej tak kombinować.

      Usuń
  5. cena powala.. a kremy BB mnie nie przekonują

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, cena jest straszna:(
      Ja miałam próbkę kremu BB od Skin Food i był rewelacyjny. Na pewno sobie kupię pełnowymiarową wersję ale nasze BB to pomyłka. Producenci wykorzystują popularność tej nazwy i mianują tak zwykłe kremy tonujące, które nijak się mają do oryginałów:(

      Usuń
  6. niestety dla mnie jest ZA ciemny również chętnie oddam, tyle że mój jest nieużywany

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprzedaj go na allegro. Widziałam je tam po ponad 60zł więc jak wystawisz za mnie to na pewno się znajdzie chętny.

      Usuń
  7. Chyba jednak nie ma co tracić kasy na krajowe bbki tylko od razu sięgnąć po azjatyckie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dla mnie też robi się powoli za ciemny...;/

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja jestem z niego całkiem zadowolona :) Co prawda w zimie, kiedy ta moja minimalna opalenizna zejdzie, będzie za ciemny, ale teraz jest akurat :) Fakt, raczej nie kryje przebarwień, ale ładnie wyrównuje koloryt cery :) No i ja nie zauważyłam pomarańczowienia, ale to może jakiś wpływ na to ma puder, nie mam pojęcia. :) Bądź co bądź ja go polubiłam :)

    p.s. Dziękuję za odlewkę ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, że każdemu pasuje coś innego;)
      Używałam go z różnymi pudrami i z każdym zachowywał się podobnie więc to chyba nie to. Może masz na tyle ciemną karnację, że u Ciebie nie widać pomarańczowienia a na moim bladym licu bardzo się to odznacza.

      Proszę bardzo:)

      Usuń
    2. W sumie nie wiem, bo mam ponoć chłodną, jasną karnację o.O Ale może to ta "opalenizna"? ;)

      Usuń
    3. Możliwe bo opalenizna ociepla:)

      Usuń
  10. Nie wiedziałam, że ta firma tez ma BB ; )chyba już wszystkie mają :D

    OdpowiedzUsuń
  11. omijam europejskie "kremy BB" i jak widać chyba dużo nie straciłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Na szczęście nic a nic nie kuszą mnie pseudo BB kremy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też nie ale jak już dostałam to chciałam wypróbować;)

      Usuń
  13. masz rację krem tonujący, ale nie jest zły, tylko nie za taką cenę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako krem tonujący nie jest zły ale jako BB Cream jest tragiczny a na całość oceny składa się wszystko: nazwa, obietnice jakie składa, działanie i cena więc na nic więcej nie zasługuje.

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze - dzięki nim ten blog żyje :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...