Dawno nie było żadnej kolorówkowej recenzji bo z pielęgnacją jest łatwiej: otwieram, używam, kończy się więc muszę zrecenzować i tak dalej, i tak dalej. Kółko się zamyka. Z kolorówką jest trochę gorzej: otwieram, używam i używam, i używam a tam ubytek niewielki więc recenzję odkładam w nieskończoność. Teraz jednak jestem na bieżąco z pielęgnacją więc czas się zająć kosmetykami do makijażu.
No właśnie jak makijaż to trzeba go czymś utrwalić i zmatowić skórę...
NYX
Loose Powder
LFP 11 Light Beige
INFORMACJE OD PRODUCENTA i SKŁAD:
MOJE WRAŻENIA:
BARWA: Żółta.
PIGMENTACJA: Całkiem nie zła. Co prawda puder nie kryje ale całkiem nieźle wyrównuje koloryt. Odrobinę ciemnieje po nałożeniu na podkład ale nie jest to nic groźnego i nie pogłębia się w trakcie noszenia.
KONSYSTENCJA: Teoretycznie sypka ale puder jest jakby wilgotny i przykleja się do opakowania oraz zbija w kulki i grudki.
UŻYTKOWANIE: Bardzo problematyczne: najpierw trzeba go wydobyć z opakowania co nie jest proste bo a) puder skleja się na dole słoiczka i ciężko go przekonać, żeby się oderwał od dna; b) jak już się oderwie to przez sitko przedostaje się go tona i przykleja się do wewnętrznej strony wieczka. Następnie trzeba go nabrać na pędzel i to też nie jest proste bo: a) jak dotkniemy pędzlem delikatnie powierzchnię pudru to nic nam się na niego nie nabierze; b) jak dotkniemy pędzlem pudru trochę mocniej to nam się przyklei do niego cała masa i niemożliwością jest jego strząśnięcie a oczywiście przy strząsaniu puder opyli nam wszystko dookoła słoiczka... Jak już uporamy się z tym wszystkim to możemy go zaaplikować na twarz tylko trzeba to robić ostrożnie bo jak na pędzlu będzie za dużo pudru to zrobi nam nieestetyczne placki.
WSPÓŁPRACA Z INNYMI KOSMETYKAMI: Bardzo dobra. Tutaj nie mam mu nic do zarzucenia: dobrze współpracuje z każdym podkładem i pudrem w kamieniu, który czasami później na niego nakładam. Nadaje się również pod cienie, kredkę eyeliner i bardzo dobrze rozciera nałożony zbyt obficie róż.
TRWAŁOŚĆ: Puder zostaje na twarzy dosyć długo ale matuje zaledwie 1-2 do trzech godzin.
EFEKTY: Utrwalony makijaż i zmatowiona buzia ale nie na płaski mat tylko w naturalny sposób.
ZAPACH: Chemiczny, pudrowy, niezbyt słodki. Czuć go w opakowaniu i przy aplikacji. Po nałożeniu na twarz już nie.
SMAK: Nie próbowałam;)
SKUTKI UBOCZNE: Brak.
DEMAKIJAŻ: Bezproblemowy - zmywa się byle czym.
OPAKOWANIE: Standardowy bezbarwny, przezroczysty słoiczek z sitkiem i czarną błyszczącą nakrętką z nazwą marki. W nowym pudrze siteczko jest zaklejone czarną naklejką a na niej siedzi spory i dosyć gruby welurowy puszek. Niestety dziurki w siteczku są zbyt duże więc musiałam przesypać go do słoiczka z innego pudru.
WYDAJNOŚĆ: Średnia a właściwie biorąc pod uwagę, że to puder to nawet niska bo większa cześć się go marnuje.
APLIKATOR: Welurowy puszek dosyć gruby i całkiem spory chociaż ja nigdy z niego nie korzystam bo zawsze nakładam puder pędzlem.
DOSTĘPNOŚĆ: Ja kupiłam go jak jeszcze był dostępny w Perfumeriach Marionnaud ale teraz można go kupić w salonach firmowych, Douglasach i internecie.
MASA: 15g
CENA: Standardowo około 60zł, ja kupiłam go w promocji za ok. 20zł.
OCENA: 2,5/6
Podsumowanie: Szczerze mówiąc spodziewałam się czegoś więcej i jestem dosyć mocno z niego niezadowolona. Co prawda w beznadziejności przebija go jeszcze puder YR ale przecież kupują go chciałam dobry puder a nie tylko ciut lepszy od tragedii... Zdecydowanie więcej po niego nie sięgnę.
Masakra, kupujesz coś z nadzieją, że będzie ok (cena) a tu taki bubelek :)
OdpowiedzUsuńNo niestety a nadzieje pokładałam w nim spore:(
Usuńjakoś mnie nie przekonuje ta forma pudru, do tego ten żółtawy kolor...
OdpowiedzUsuńWbrew pozorom takie pudry są bardzo praktyczne a żółty kolor jest idealny dla naczynkowców (ja) bo niweluje naturalny rumieniec.
UsuńSpróbuj sobie pudrów sypkich z Inglota. Są genialne, mają gigantyczną pojemność (30 gram), kosztują ok. 35 złotych i są nieziemsko wydaje. Mi wystarczało takie opakowanie na 9 miesięcy.
OdpowiedzUsuńWiem, znam, próbowałam;) Ale wiesz jako to jest - jak CI wpadnie w oko coś nowego to zawsze kusi. Teraz mam ochotę na Kryolana.
UsuńO, dopiero teraz zauważyłam, że puder Inglota jest Ci jednak znany ;)
OdpowiedzUsuńNo sama widzisz;)
UsuńPolecam puder HD z ELFa, jest genialny (skład ten sam co 10 razy droższy MUFE :P)
OdpowiedzUsuńO, muszę wypróbować. A ten puder to nie jest sama krzemionka (czy coś tam), którą można kupić jako półprodukt za grosze?
UsuńCóż... Ja pozostanę wierna pudrowi z My Secret ;) Zwłaszcza, że wiele od pudru nie wymagam, jedynie lekkiego zmatowienia skóry :) Za taką cenę to faktycznie kiepsko :/ Tak mi się coś kojarzy, że wiele osób poleca puder brzoskwiniowy ze Skinfood. Może on Ci przypasuje? :)
OdpowiedzUsuńJa chyba też ponowię jego zakup w najbliższym czasie bo go lubiłam;)
UsuńCoś mi świta o tym pudrze ze Skinfood ale chyba mnie sobą nie poraził skoro to tylko przebłyski;)
Z NYX znam tylko pomadki... Szkoda, że puder taka słabizna...
OdpowiedzUsuńNo niestety:( Za to błyszczyki też są fajne:)
Usuń