Cześć Kochani!
Nie wiadomo kiedy mamy nowy tydzień a ja znowu na ostatnią chwilę zabieram się za posta. Dobrze, że chociaż zdjęcia zrobiłam wcześniej i nie muszę ich robić po nocy ;) Nie przedłużając więc tego i tak zbędnego wstępu przejdę do rzeczy ;)
NAZWA: Ardell Brow Defining Palette MEDIUM
WIELKOŚĆ: 4 g
CENA: 46 zł
DOSTĘPNOŚĆ: Internet
Kosmetyk dostajemy w plastikowym opakowaniu, typowym dla cieni, z przezroczystym wieczkiem. Nie jest ono specjalnie trwałe i luksusowe, więc jak widać na powyższym zdjęciu dosyć szybko wygląda na sfatygowane i nosi widoczne ślady użytkowania. Gdyby był to produkt za 20 zł to pewnie przymknęła bym na to oko, ale przy cenie ok 50 zł moim zdaniem jest trochę zbyt tandetne. Dobrze, że się nie rozleciało do tej pory. Plus za to należy się za wyjściowe zapakowanie, gdyż nowy produkt ułożony jest na tekturce i zabezpieczony folią,więc wybierając go mamy całkowitą pewność, że nikt przed nami w nim nie gmerał.
Poza cieniami w zestawie znajdują się mini wersje: pęsety, skośnego pędzelka do brwi i pacynki oraz lusterko. Przybory pomocnicze były słodkie i urocze a pędzelek i pęseta prawdopodobnie nawet użytkowe, jednak mi nie chciało się z nimi bawić i z racji tego, że po jakimś czasie zaczęły mi latać po pudełeczku oraz zbierać pylące kosmetyki po prostu je wywaliłam.
Nie dla dodatków wybrałam jednak ten kosmetyk więc czas przejść do rzeczy.
W skład zestawu do brwi wchodzą trzy cienie:
1. Średni brąz w ciepłym, wręcz rudawym odcieniu i matowym wykończeniu - zdecydowanie nie pasujący do moich brwi.
2. Średni, matowy brąz w ciepłym (?) oliwkowym, wręcz zielonkawym odcieniu - również zdecydowanie nie pasujący do moich brwi
3. Jasny kremowy beż z drobinkami - bardzo ładny rozświetlający cień, który w opakowaniu wygląda na beż ale na mojej skórze pokazuje się jako prawie biały; trzeba z nim uważać bo choć w opakowaniu wydaje się satynowy to na skórze robi się bardzo błyszczący.
Pomimo moich ogromnych nadziei jakie wiązałam z zakupem tej paletki niestety nie jestem z niej zadowolona. Jasny cień jest co prawda spoko ale nie na nim najbardziej mi zależało. Oba brązowe cienie są za to w kiepskich kolorach i jedynym sposobem na zużycie ich jest mieszanie. Na dodatek jeden z cieni zużywa się szybciej więc za jakiś czas zostanę z drugim i chyba będę musiała wykończyć go kładąc na powieki.
Konsystencja cieni jest dosyć sucha więc pylą przy aplikacji (poza tym jasnym) ale przy nakładaniu nie osypują się, ładnie rozprowadzają również w trakcie wyczesywania i świetnie się trzymają trwając na miejscu od nałożenia do zmycia.
Wydajność pomimo pylenia jest ogromna i podejrzewam, ze spokojnie wystarczy na dwa lata codziennego użytkowania.
Zapach kosmetyku nie jest zbyt przyjemny i określiłabym go jako pudrowo-duszący. Nie stanowi on jednak problemu, gdyż przy normalnej aplikacji go po prostu nie czuć.
Podsumowując: Przyzwoita paletka z niezbyt udana pod względem kolorystycznym. Da się ją używać i zużyć do końca ale nie zachwyca więc spokojnie można ją zastąpić czymś o wiele tańszym.
Czy polecam? Tylko miłośniczkom rudości i zieleni na brwiach.
Czy kupię ponownie? Nie.
Znacie tę paletkę? Używaliście jej? Jakie są wasze wrażenia? A może znacie jakąś świetną kompaktową paletkę cieni do brwi bez wosku i możecie mi ją polecić?
Do zobaczenia.
Pa.
Oj szkoda ze nie jest lepsza, myslalam ze skoro to Ardell to i kolory beda bardziej trafione ;)
OdpowiedzUsuńTeż się na to złapałam bo wcześniej miałam Essence. W sumie mogłam kupić Essence czy Catrice i bym na tym lepiej wyszła zarówno kolorystycznie jak finansowo.
UsuńNie przepadam za brązami w cieniach, stosuję je jako przyciemniacze ;)
OdpowiedzUsuńTo paletka do brwi więc musi być brązowa ;)
UsuńJa bardzo lubię set do brwi z GR ;) i na razie nie szukam zamiennika ;p
OdpowiedzUsuńSłyszałam o nim dużo dobrego ale na razie mam na oku zestaw z Gosh i bardzo chcę go wypróbować.
Usuń