Cześć Kochani!
Dopiero niedawno recenzowałam dla Was błyszczyk dosłownie na ostatnią chwilę kiedy się zużywał a teraz znowu jestem w dokładnie takiej samej sytuacji. Na szczęście mam jeszcze chwilę, żeby wszystko Wam opisać.
Miłego czytania :)
NAZWA: Felicea Naturalny błyszczyk do ust 34 NUDE
WIELKOŚĆ: 5 ml
CENA: 24 zł
DOSTĘPNOŚĆ: Wybrane sklepy stacjonarne (w tym Hebe) i internetowe.
Opakowanie jest proste, zgrabne i niewielkie, typowe dla błyszczyków. Nie oszukujące swoją wielkością oka co do ilości kosmetyku. Zakrętka jest biała a sama tubka przezroczysta ze skromnymi napisami utrzymanymi w biało-zielonej kolorystyce.
Aplikator to typowa mała gąbeczka nabierająca niewielką ilość produktu. Aby dokładnie pomalować usta muszę go dwa razy zanurzyć w opakowaniu.
Błyszczyk ma kolor jasnego brzoskwiniowego nude z lekkim perłowym pigmentem.
Swoją barwą kosmetyk lekko rozjaśnia kolor ust ale nie nadaje mu brzydkiego trupio-bladego korektorowego efektu a jedynie sprawia, że wargi nie przyciągają już uwagi. Ja za takim wyglądem nie przepadam, bo wolę gdy moje usta są widoczne nawet jeśli główny akcent skupia się na innej części twarzy, więc z przyjemnością używałam go do lip ombre w duecie ze szminką Estee Lauder by Violette 315 Vin Noir. Za to błysk jaki daje ten błyszczyk jest wspaniały: lustrzany wręcz i bardzo mokry.
Na ustach mogliście go zobaczyć TUTAJ i TUTAJ w duecie ze szminką Estee Lauder.
Co do stopniowania efektu nie ma tutaj o czym mówić, Jest opcja: albo minimalna ilość błyszczyku (1 nabranie), która nie jest widoczna albo normalna ilość (2 nabrania), która lekko rozjaśnia usta. W tym wypadku powiedzenie "mniej znaczy więcej" ma ogromne znaczenie, bo nadmierna ilość wygląda po prostu źle.
Błyszczyk ma bardzo gęstą i lepką konsystencję co w obecnych niskich temperaturach się jeszcze potęguje, więc przy końcówce ciężko mi jest go wyciągać z opakowania. Nie spływa też gładko po ściankach tubki zatem śledzenie na bieżąco zużycia jest praktycznie niemożliwe. Na ustach najpierw się lepi a potem jakby "utrwala" dzięki czemu nie rozpływa się poza kontur, nie migruje w zmarszczki ani nie rozmazuje, za to cudownie nawilża na bardzo bardzo długi czas.
Po zjedzeniu nie pozostaje po nim nawet ślad.
Trwałość oceniam świetnie. Jest w stanie nawet częściowo przetrwać porządny posiłek (np. obiad) i nie ma potrzeby natychmiast go reaplikować.
Wydajność, również oceniam OK biorąc pod uwagę, jego ilość.
Zapach jest bardzo przyjemny, owocowy co zdecydowanie umila użytkowanie. Po nałożeniu znika.
W trakcie jego stosowania nie wystąpiły u mnie żadne niepożądane efekty uboczne.
Podsumowując: Świetny błyszczyk pod każdym względem zarówno dla tych mniej jak i bardziej wymagających.
Czy polecam? Tak.
Czy kupię ponownie? Nie, ponieważ ogromnie rozczarowało mnie postępowanie firmy na IG więc będę ich omijać.
Znacie błyszczyki Felicea? Lubicie je?
Dziękuję Wam za wspólnie spędzony czas.
Do zobaczenia.
Pa.
Miałam kredkę do ust, była beznadziejna. Jakoś nie podchodzą mi naturalne produkty do makijażu, zwłaszcza tej marki :)
OdpowiedzUsuńSzkoda. Dlaczego Ci nie pasowała? Te dwa akurat mi bardzo pasowały ale I tak nie wrócę.
UsuńW ogóle nie dało się nią malować, jakaś taka oporna. Dobrze, że jej sama nie kupiłam, nie chciałabym nawet za darmo :/
UsuńBrrr! Nie cierpię twardych kredek.
UsuńWyglada bardzo ladnie, jestem ciekawa co tam sie u nich wyprawia na IG :)
OdpowiedzUsuńBiorą sobie zdjęcia (w tym przypadku moje) bez pytania twierdząc, że mają do nich wszystkie prawa i nawet pytać nie muszą.
Usuń