sobota, 10 marca 2012

Kąpiel błotna;)

Jakiś czas temu odkryłam świetną mydlarnię. Zaglądam tam co jakiś czas i nigdy nie wychodzę z pustymi rękami;) Dzisiaj recenzja mojego pierwszego zakupu. Niestety nie posiadam zdjęcia nowego produktu ale spokojnie wystarczy Wam to jak pokazane jest na opakowaniu i rycinach ponieważ wygląda identycznie. To co zdążyłam obfocić przed całkowitym zużyciem możecie obejrzeć na zdjęciu poniżej;)

MYDŁO Z ALEPPO

OBIETNICE PRODUCENTA i SKŁAD:

MOJE WRAŻENIA:
ZAPACH: No cóż... Nie będę ukrywać, że mydełko pachnie ... błotem;) Na szczęście na ciele zapach nie pozostaje na ciele;)
BARWA: Tak jak na załączonych obrazkach i moim kiepskim zdjęciem widać mydełko na zewnątrz jest piaskowo-brązowe natomiast wewnątrz ma barwę olikowo-zieloną. Im bardziej mydełko jest wyschnięte tym bardziej staje się brązowe.
KONSYSTENCJA: Mydełko jest bardzo, bardzo twarde - prawie kamienne i praktycznie nie do zniszczenia. Dzięki temu stosowane w tradycyjny sposób wystarcza na bardzo ale to bardzo długo natomiast używanie go na gąbkę i do mycia włosów widocznie skraca jego żywotność. Ważne jest to, iż mydełko jest niesamowicie odporne na warunki panujące w łazience (w przeciwieństwie do innych mydeł) i nie wymaga specjalnego traktowania. Ja trzymałam je na spodeczku, na półce razem z innymi kosmetykami i pomimo tego, że w łazience praktycznie cały czas panuje wilgoć pięknie wysychało w bardzo krótkim czasie.
 OBIETNICE PRODUCENTA: Dla mnie w większości spełnione. Mydełko niesamowicie pielęgnuje i nawilża skórę ciała, nadaje się do mycia twarzy - nie masakruje, ani nie ściąga skóry, pięknie oczyszcza włosy sprawiając, że stają się grubsze i mniej wypadają. Po prostu ideał, gdyby nie to, że podobnie jak inne kosmetyki do włosów wywołuje u mnie łupież:(
WYDAJNOŚĆ: Rewelacyjna:)
SKUTKI UBOCZNE: Niestety ale nie poradziło sobie z moją skłonnością do łupieżu. Informacją tą wprawiłam w niesamowite osłupienie panie pracujące w mydlarni bo, jak twierdzą nie miały jeszcze klienta, u którego wystąpiłby łupież po użyciu tego mydła - widać jestem jakaś nienormalna.
Poza tym pozostawia paskudny osad na wannie.
OPAKOWANIE: Kartonowe pudełeczko opatrzone najważniejszymi informacjami o mydełku.
POJEMNOŚĆ: 220g
DOSTĘPNOŚĆ: Mydlarnie i zapewne internet;)
CENA: 34zł
OCENA: 4,5/6

Podsumowując: Mydełko kupiłam do trądzikowej skóry mojego męża ale nie podobał mu się zapach więc przejęłam je ja:) Nie będę ukrywać, że od początku miałam na niego chrapkę bo od zawsze marzy mi się kosmetyk, który mogłabym używać do mycia twarzy, ciała i włosów a tym samym ograniczyć liczbę butli stojących w łazience. niestety nie do końca się u mnie sprawdził:( Pociesza mnie jedynie myśl, że istnieją mydła o różnej zawartości oleju laurowego (20%, 35%, 50%, 75%) więc pewnie zrobię jeszcze jakieś podejście do niego;)

4 komentarze:

  1. bardzo fajne naturalne mydelko... uzywalas pozniej po mydelku szamponu czy nie jest to konieczne jak np z mydelkiem sesa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma potrzeby poprawiania szamponem. Włosy są bardzo dobrze umyte i nawilżone. Warto jednak robić płukanki octowe bo włosy po jakimś czasie robią się sztywne i matowe, chociaż ja zamiast nich używałam co jakiś czas odżywki do spłukiwania Nivea i też efekt był bardzo dobry.

      Usuń
  2. Sama mam chrapkę na to mydełko, ale na razie cieszę się zdobyczami z pobliskiej Mydlarni ^^ kocham naturale mydełka, ale mój faworyt to winogronowe ;D zwłaszcza, że świetnie zlikwidował u mnie drobne krostki na dekolcie (za to mu chwała ^^).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się teraz czaję na różane ale niestety spłukana jestem:(

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze - dzięki nim ten blog żyje :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...