wtorek, 4 lutego 2020

Helena Rubinstein tusz wodoodporny - recenzja

Cześć Kochani!
Trzy miesiące minęły jak z bicza strzelił więc czas najwyższy na recenzję tuszu, który towarzyszył mi w tym kwartale.
Miłego czytania ;)
                                                   

NAZWA: Helena Rubinstein Lash Queen Fatal Blacks Mascara Waterproof 01 MAGNETIC BLACK
WIELKOŚĆ: 7,2 ml
CENA: 120 zł
DOSTĘPNOŚĆ: Perfumerie internetowe i stacjonarne
                                       
Kosmetyk otrzymujemy zapakowany w kartonik utrzymany w czarno-złotej kolorystyce z wizerunkiem tubki tuszu. Moje opakowanie zawierało dodatki w postaci miniatur kremu pod oczy i dwufazowego płynu do demakijażu dlatego też jest większe i opatrzone ich grafikami. Sam kosmetyk zamknięty jest w plastikowej, porządnej tubie utrzymanej w złoto-brązowej kolorystyce z wężowym wzorem. Nie ma tu nic minimalistycznego i od razu wiadomo, że sięgamy po luksusowy kosmetyk. Nadruk nie ściera się ani nie rysuje w trakcie użytkowania i od otwarcia do wyrzucenia cieszy oko dobrym wyglądem.
                                           
                                 
Szczoteczka jest wykonana z klasycznych włókien ale jej wygląd jest nietypowy: jest spłaszczona z
przodu oraz z tyłu i tam włoski są krótsze, natomiast włókna po bokach są dłuższe. Dodatkowo jest wygięta w kształcie litery "S" więc wizualnie przypomina szyję kobry przygotowującej się do ataku. Specyficzny kształt oraz spore rozmiary sprawiają, że nie jest łatwa w użytkowaniu i trzeba się do niej przyzwyczaić oraz znaleźć na nią swój sposób.
                                       
                                     
Tusz ma kolor intensywnej czerni, która nie blaknie w trakcie noszenia i nie wydaje się szara nawet na tle czarnej kredki lub eyelinera.
Szczoteczka dobrze pokrywa rzęsy tuszem od nasady aż po same końce ładnie je wydłużając, lekko pogrubiając i fantastycznie rozdzielając, dzięki czemu bez większego trudu można uzyskać efekt wachlarza rzęs a to jest to co lubię najbardziej.
Jaki efekt daje możecie zobaczyć TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ.
Przy codziennym użytkowaniu tusz nadaje się do stosowania przez trzy miesiące. W pierwszym miesiącu jest dosyć rzadki więc trzeba kilku warstw aby uzyskać widoczny efekt mocniejszy niż naturalny i dodatkowo trzeba zwrócić uwagę na to, żeby nie skleić sobie rzęs. Po około miesiącu używania, czyli w drugim miesiącu żywotności osiąga on idealną konsystencję, dzięki czemu pięknie podkreśla rzęsy już przy pierwszej aplikacji a przy dwóch daje teatralny efekt. Po upływie dwóch miesięcy stosowania zaczyna wysychać i z każdym użyciem trzeba przykładać trochę więcej uwagi do tego aby rzęsy były podkreślone tak jak chcemy. Trudniej mu też osadzać się na końcówkach więc trzeba się przyłożyć przy nakładaniu go tam.
Trwałość maskary jest doskonała. Nie osypuje się, nie kruszy ani nie rozmazuje w trakcie noszenia. Miałam okazję testować go w dni kiedy moje oczy były narażone wyjątkowe podrażnienie (pierwsze próby noszenia soczewek) co jak zwykle zaowocowało intensywnym łzawieniem i również w tej sytuacji tusz nie zawiódł. Zmywał się za to bezproblemowo zarówno za pomocą dołączonego do niego płynu dwufazowego jak i olejku do demakijażu MIYA.
Kosmetyk nie podrażnił mnie ani nie uczulił, nie powodował również łzawienia oczu.
Zapach tuszu jest dziwny: chemiczny, pudrowo-olejowy (trochę zalatuje olejem napędowym albo smarem) ale nie jest ostry. Czuć go tylko po przyłożeniu szczoteczki do nosa a przy normalnym użytkowaniu zupełnie nie.
                             
Podsumowując: Świetny tusz dla wymagających ekstremalnej trwałości i widocznego efektu. Sprawdzi się w każdej sytuacji bez względu na nastrój czy pogodę.
Czy polecam? Tak.
Czy kupię ponownie? Tak ale już w wersji zwykłej, niewodoodpornej.
                           
Używaliście tuszów Heleny Rubinstein? Jak się Wam sprawdziły?
                         
Dziękuję Wam za wspólnie spędzony czas.
Do zobaczenia.
Pa :)

9 komentarzy:

  1. Nie miałam tuszu z tej marki, raczej sięgam po tańsze maskary. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałam okazji nigdy używać tuszy tej marki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam maskary Heleny Rubinstein 💕

    OdpowiedzUsuń
  4. nie miałam okazji go używać, ale lubię szczoteczki o takim kształcie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście są świetne tylko się trzeba przyzwyczaić :)

      Usuń
  5. Mialam jego mala wersje i rowniez swietnie sie u mnie sprawdzal :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze - dzięki nim ten blog żyje :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...