Wbrew ponurej aurze na zewnątrz i opadom śniegu z deszczem pokażę Wam dzisiaj piękny lakier o niezwykłym elektryzującym kolorze.
Zapraszam.
Eveline
miniMAX
nail polish
357
POJEMNOŚĆ: 5ml
DOSTĘPNOŚĆ: Drogerie, internet
CENA: Około 5zł
Jak już wspomniałam wyżej emalia ta ma piękny kolor energetycznej czerwieni, w której zatopiony jest pył w kolorze fuksji nadający jej niezwykły połysk i lekko metaliczne wykończenie.
Krycie jest standardowe: dwie cienkie warstwy.
Konsystencja lakieru jest bardzo rzadka, wręcz wodnista więc łatwo go rozprowadzać. Na szczęście nie rozlewa się po skórkach ani nie ucieka z nakładanego miejsca, a jednocześnie ładnie się poziomuje i nie zostawia smug ani prześwitów.
Buteleczka jest ładna i praktyczna. Nie sprawia trudności w przechowywaniu i idealnie zmieści się nawet do podróżnej kosmetyczki. Napisy nie ścierają się w trakcie przechowywania więc estetyka jest zachowana.
Pędzelkowi również nie można nic zarzucić. Jest odpowiednio długi, szeroki i miękki. Świetnie spisuje się przy precyzyjnym rozprowadzaniu emalii nawet na małych paznokciach.
Niestety poza wieloma zaletami i wspaniałym kolorem lakier ma również wady:
- Najgorsza z nich to farbowanie przy zmywaniu. Niestety bez dodatkowego czyszczenia szczoteczką i mydłem się nie obejdzie, bo przy jakimkolwiek kontakcie ze zmywaczem zaraz paćka całe skórki i paznokcie. Trzeba sporo cierpliwości, żeby się go zupełnie pozbyć z palców.
- Konsystencja, dzięki której tak łatwo się rozprowadza sprawia, że różowy pył w tempie ekspresowym opada na dno buteleczki a potem trzeba wieków porządnego wstrząsania buteleczką, żeby go stamtąd podnieść.
Pomimo fantastycznego koloru, lakier ten nie należy do moich ulubieńców i ląduje w koszyczku "do oddania". Stałam się zbyt wybredna, a moja kolekcja liczy za dużo lakierów żeby mi się chciało z nim bawić w długie wstrząsanie a potem jeszcze dłuższe zmywanie. Nie dyskwalifikuję jednak emalii tej marki bo jakość zależy od koloru i wiele z nich bardzo polubiłam, a nawet co jakiś czas dokupuję nowe egzemplarze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze - dzięki nim ten blog żyje :)