Cześć Kochani,
Nie jestem fanką matowych pomadek w płynie, a właściwie będąc całkowicie szczerą muszę przyznać, że po prostu ich nie lubię. Nie powstrzymuje mnie to jednak od szukania ideału i testowania co jakiś czas nowych egzemplarzy dlatego dzisiaj zapraszam Was na recenzję takiego kosmetyku.
NAZWA: BareMinerals Gen Nude Matte Liquid Lipcolor SMOOTCH
WIELKOŚĆ: 4 ml
CENA: 95zł
DOSTĘPNOŚĆ: Internet
Pomadkę otrzymujemy w typowym dla błyszczyków i płynnych pomadek opakowaniu z gąbkowym aplikatorem. Opakowanie niby normalne, standardowe a jednak w środku mamy tylko 4 ml. Zdziwiło mnie, że tak mało ale z drugiej strony zauważyłam, że niestety zaczyna się to robić standardem, bo wiele błyszczyków zachowuje "normalne" opakowania ale o dziwo ich pojemność jest mniejsza :( W tym przypadku mamy jednak do czynienia z matową pomadką co sprawia, że ta pojemność wydaje mi się być bardziej OK niż w przypadku błyszczyka.
Aplikator jest prosty, raczej z tych standardowych bez żadnych udziwnień. Nabiera odpowiednią ilość kosmetyku i dosyć precyzyjnie go aplikuje.
Niestety mój udział w wyborze koloru był znikomy, gdyż poza kilkoma wytycznymi całość decyzji zostawiłam osobie, która mi go kupowała w USA i niestety kolor SMOOCH, który posiadam niezbyt wpisuje się w moje upodobania kolorystyczne. Jest to bardzo jasny, chłodny róż w fioletowymi tonami (coś w typie pale mauve-taupe), który na skórze wygląda ciekawie, jednak na ustach jest zbyt jasny i zbyt, hmmm, "barbiowy" a na dodatek jakimś dziwnym sposobem zażółca zęby
Nie czepiajmy się jednak koloru bo jego zawsze można zmienić albo po prostu wybrać inny tylko przejdźmy dalej.
Kosmetyk ma konsystencję piankową ale nie tworzy na ustach grubej skorupy. Po nałożeniu jest lekko błyszczący a po dłużej chwili zastyga (na zdjęciu efekt zaraz po nałożeniu). Nie staje się jednak całkiem matowy tylko raczej satynowy. Ma to swoje zalety bo nie tworzy wyraźnego odcięcia na linii mokrej a później pomadka zjada się w dosyć przyzwoity sposób. Nie przesusza też jakoś strasznie ust. Trwałość nie jest powalająca. Nie nosi się od rana do wieczora i jedzenia też nie przetrzyma ale z pewnością trwa na ustach dłużej niż błyszczyk czy zwykła nawilżająca pomadka. Dla mnie jest to OK.
Krycie uważam za bardzo dobre. Co prawda przy pierwszych pociągnięciach zostawia delikatne prześwity jednak spokojnie można z nią chwilę pracować i ładnie wszystko wyrównać bez dokładania kolejnej warstwy.
Jak już wspominałam wyżej, pojemność pomadki jest dosyć mała, bo tylko 4 ml. Jednak rzeczywistym koszmarkiem tego kosmetyku, jest to, że w momencie gdy wydaje się, Wam, że zużyliście już wszystko po wyjęciu stopera okazuje się, że w środku opakowania została więcej niż połowa zawartości.
Pomadka daje nam dobrze pokryte kolorem matowo-satynowe, nie przesuszone usta.
Podsumowując: Dobra matowa pomadka dla osób, które nie przepadają za typowymi, podkreślającymi fakturę ust matami. Zużyję ją do końca ale powrotu nie planuję bo takie kosmetyki, nie trafiają w mój gust.
czy polecam? Tak.
Znacie matowe pomadki BareMinerals? Jak się na nie zapatrujecie? A może w ogóle nie przepadacie za matami? Dajcie znać w komentarzach.
Do zobaczenia :)
Pa.
Ciekawy ma kolor :)
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że nie dla mnie :(
UsuńPiękny odcień <3
OdpowiedzUsuńKolor totalnie moj :)
OdpowiedzUsuń