Cześć Kochani!
Pewnie się zastanawiacie o co tutaj chodzi: przecież ostatnio była recenzja gąbki a teraz znowu? Na dodatek niespełna trzy tygodnie temu pokazywałam jej pierwsze użycie. Czy dałam radę się o niej wszystkiego dowiedzieć? Otóż tak i dlatego zapraszam Was do dalszej części posta.
NAZWA: MioMare Gąbka Kosmetyczna
CENA: 8,99 zł
DOSTĘPNOŚĆ: Lidl
Gąbeczkę kupiłam w Lidlu zupełnie przypadkiem i raczej z czystej ciekawości niż z realnej potrzeby zakupu gąbki. Cena okazała się bardzo przystępna ale czy było warto? Zaraz przekonacie się sami.
Opakowanie jest ładne: plastikowy "kartonik" bez nadruków z włożoną ulotką (o dziwo bez instrukcji użytkowania) akurat przyda się do przechowywania jakichś drobiazgów albo innych gąbek.
Sama gąbeczka ma kształt kropli i jest duża oraz mocno zwarta. Po namoczeniu robi się ogromna, wręcz nieporęczna i bardziej miękka ale niestety nadal jest trochę zbyt twarda jak do użytkowania na twarzy (wypada gorzej niż gąbka Blend It! a z BeautyBlenderem nawet nie ma jej co porównywać). O wiele lepiej pracuje się nią trzymając ją bokiem niż okrągłą stroną. O dziwo jednak z każdym myciem robi się bardziej miękka i przyjemniejsza w użytkowaniu.
Stosowałam ją do nakładania podkładu, korektora pod oczy oraz rozpracowywania kremowego konturu. Przez to, że jest twardsza niż inne gąbki trochę ciężej się nią rozprowadza konturowanie i trzeba więcej klepać oraz dodatkowo lekko rozcierać. Ostatecznie jednak dobrze rozprowadza kosmetyki: równomiernie, bez plam i prześwitów.
Za ogromną zaletę trzeba jej policzyć to, że praktycznie ich nie pochłania więc po pierwsze uzyskujemy o wiele lepsze krycie (w porównaniu z gąbka Blend It! wręcz szokujące) a sama gąbka pierze się bajecznie. Resztki kosmetyków schodzą z niej praktycznie z prędkością światła i to bez namaczania.
Czemu więc recenzuję ją tak szybko zamiast dokładnie przetestować ją na wszystkie możliwe sposoby? Otóż nie miałam takiej możliwości! Pierwsze pęknięcie pojawiło się na niej po pierwszym czy drugim myciu, drugie po kolejnym.
Następnie użyłam ją może kolejne dwa-trzy razy, po czym pojawiło się na niej ogromne pęknięcie, które sprawiło, że wręcz nie nadawała się do kolejnego prania bo szanse jego przeżycia były praktycznie zerowe. Z resztą zobaczcie sami.
Ostatecznie użyłam jej może siedem razy po czym powędrowała do pudełka ze zużyciami
Podsumowując: Powiedzmy, że jest to gąbeczka z pewnym potencjałem ale do mocnego dopracowania przez producenta, bo niestety jej walory nie rekompensują aż tak krótkiego użytkowania.
Czy polecam? Nie, chyba, że nie szkoda Wam 8zł na tygodniowe testy.
Znacie te gąbki? Używaliście ich? Macie z nimi jakieś doświadczenia? Podzielcie się swoimi wrażeniami z ich użytkowania.
Do zobaczenia :)
Pa.
oj szkoda ze tak szybko sie zuzyla :)
OdpowiedzUsuńStrasznie bo zapowiadała się obiecująco.
UsuńNawet jej nie zauważyłam w Lidlu, ale ja to rzadko używam gąbki ;) Straszna lipa jak tak szybko się rozwala..
OdpowiedzUsuńMnie skusiło całe pudło pędzli, gąbek i innych akcesoriów kosmetycznych ;) Oj tak, nawet tych 8zł :(
UsuńOjej, szkoda, że pękła... Zdenerwowałabym się, jakby moja mi tak zrobiła po kilku użyciach...
OdpowiedzUsuńNo ja się zdenerwowałam. Szkoda kasy na coś co się tak szybko psuje :(
UsuńAle jajo :(
OdpowiedzUsuńRaczej zbuk :(
Usuń