piątek, 10 czerwca 2011

ASK: U - usta

Dzisiaj na tapecie mazidełka do ust czyli mój ulubiony temat;) Większość i tak już została opisana więc do tej notki zostało ich niewiele. Zatem do dzieła;)
Z góry przepraszam Was za kiepską jakość co niektórych zdjęć - niestety ani aparat ani światło nie chciały dzisiaj ze mną współpracować.

USTA:
1. Verona Błyszczyk do ust Duo Secret full color & extra shine - Niestety nie pamiętam jaki to jest numer bo napisy na etykietce się pozacierały i ciężko coś odczytać. Błyszczyk kupiłam w sklepie wszystko po 4zł (kosztował nawet mniej) i faktycznie wart jest swojej ceny i ani grosza więcej. Na całość składają się dwa błyszczyki - koloryzująca baza i nawierzchniowy nabłyszczacz każdy po 5ml. Koloryzująca baza to bordowy metaliczny błyszczyk z maleńkimi iskrzącymi czerwienią drobinkami.
Niestety błyszczyk jest bardzo rzadki, łatwo rozlewa się poza kontur ust oraz szybko zbiera w ich załamaniach i zmarszczkach. Komfort nakładania też jest kiepski ze względu na jego konsystencję - na ustach tworzą się miejsca w których błyszczyk się zlewa i tworzy grubą warstwę oraz słabo pokryte prześwity. Zapach chemiczny ale dość przyjemny. Aplikator tej części to standardowa znana wszystkim gąbeczka bardzo podobna do tej z błyszczyka Eveline Jungle Show tylko lepiej nabiera i rozprowadza błyszczyk.
Część nabłyszczająca to bezbarwny błyszczy z zatopionymi srebrnymi drobinkami brokatu. Brokat nie jest chamski i dyskotekowy ale drobny i ładny. Nie świeci zbyt mocno. Ta część jest bardziej gęsta i trochę galaretowata przez co dobrze się nakłada, równomiernie rozprowadza i nie spływa z ust. Ładnie nabłyszcza. Bez problemu można ją stosować samą lub na inny kosmetyk. Zapach chemiczny - trochę jakby winogronowy. Przyjemny. Aplikator to mały pędzelek bardzo podobny do tych z błyszczyków Avonu tylko mniejszy. Przyjemnie się go używa.
Ogólnie nawet jak na błyszczyk za nie całe 4zł to jest kiepski. Postaram się go zużyć (patrz ostatni post o projekcie denko) ale na pewno nigdy więcej nie skuszę się na coś takiego.
OCENA: 2/6
2. Carlo di Roma Seduction - Pomadka kupiona bardzo dawno temu więc numerka oczywiście nie znam;) Ma cielisty kolor bardzo zbliżony do koloru mojej skóry (jestem bladziochem).
Pomadka jest bardzo kryjąca i daje efekt korektora. Jednak bez problemu można nałożyć cienką i delikatną warstwę lekko rozbielającą usta. Będzie idealna do smokey eyes albo do makijażu nude. Pachnie chemicznie i dosyć dusząco - tak jak pomadki naszych babć. Jest bardzo wydajna chociaż dosyć miękka - kiedyś stosowałam ją praktycznie codziennie a i tak zostało mi jej około centymetra. Niestety wysusza usta i uwidacznia wszystkie ich niedoskonałości - trzeba bardzo uważać na suche skórki i zmarszczki. Zbiera się w załamaniach. Nie jest też jakoś bardzo trwała. Opakowanie trochę tandetne - czarny plastik z nakładką w kolorze szminki który szybko wypadł i zaginął ale trwałe i porządne. Zamyka się na klik. Łatwo ją dostać w osiedlowych małych drogeriach za małe pieniądze (około 8-10zł).
OCENA 3,5/6
3. M.A.C. Amplified A18 Ramblas Red - Piękna mocno kryjąca pomadka kupiona w salonie w Krakowie na wielką okazję. Ma mocno nasycony kolor mocnej, ciemnej, krwistej czerwieni - kocham go;)
Niestety kolor na zdjęciach jest przekłamany. Najlepiej oddaje go zdjęcie główne. Szminka jest dosyć twarda ale dobrze się nakłada i miękko sunie po ustach. Ze względu na to, że jest bardzo na pigmentowana szybko je pokrywa i nadaje im wspaniały kolor o lekko satynowym wykończeniu. Jest niesamowicie trwała - pigment wnika w usta i mocno je zabarwia. Nawet jak zejdzie wierzchnia warstwa pomadki to usta nadal są zabarwione a wykończenie zmienia się na matowe. Niestraszne jej więc jedzenie i picie a my nie musimy co chwilę biegać do łazienki albo wyciągać lusterka w celu naniesienia poprawek. Trochę brudzi szklanki przy piciu ale chyba nie ma takiej pomadki, która tego nie robi. Jako szminka kryjąca jest niestety bezlitosna dla ust - trochę je wysusza i uwidacznia wszystkie nawet najmniejsze niedoskonałości. Jeżeli chcemy jej użyć musimy przynajmniej tydzień wcześniej zatroszczyć się o odpowiednią pielęgnację żeby potem prezentować się nieziemsko;) Opakowanie - mocny czarny plastik (?) z zatopionymi srebrnymi drobinkami i srebrną obrączką w połowie. Zamyka się na klik. Szminka wsuwa się cała i jakby delikatnie blokuje na dnie więc na pewno nie otworzy ani nie wysunie nam się w torebce. Cena jest trochę wysoka (ja ją kupiłam zw 76zł w krakowskim salonie) ale zdecydowanie jakość tego produktu jest warta takiej ceny. Jestem wielką fanka tej szminki odkąd użyłam jej po raz pierwszy i na pewno kiedyś zakupię jeszcze inne egzemplarze.
OCENA: 5,5/6
4. Revlon Super Lustrous Lipgloss w odcieniu 130 Pink Whisper - Bardzo gęsty jasno różowy błyszczyk z milionami maleńkich skrzących srebrem drobinek.
Na ustach daje efekt tafli. Jest dosyć mocno kryjący więc rozjaśnia usta. Nadaje się do smokey eyes, makijażu w typie nude i na dzień do pracy. W związku z tym, że jest taki gęsty mocno się lepi ale też dobrze się rozprowadza i trzyma ust. Nie rozlewa się poza kontur ani nie zbiera w zmarszczkach i załamaniach warg. Jest długotrwały  i wydajny. Zapach jest brzydki i bardzo chemiczny. Aplikator to standardowa znana wszystkim gąbeczka. Opakowanie jest eleganckie i praktyczne. Pomimo wszystkich wad bardzo go lubię i na pewno kupię kolejny.
OCENA: 4/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze - dzięki nim ten blog żyje :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...