Zbliżam się już do końca ASK i pewnie na jakiś czas będzie to koniec moich recenzji kolorówkowych ze względu na to, że narzuciłam sobie celibat kosmetyczny. Trzeba zużyć trochę zapasów (zwłaszcza tych, które nie należą do moich kosmetycznych ulubieńców) i doprowadzić projekt denko do końca a dopiero potem nabywać kolejne egzemplarze. Ale wracając do sedna dzisiejszej notki:
SENSIQUE
1. Paradise Island nr 231 - Piękny mocno różowy ceń z drobniutkimi srebrnymi drobinkami, które na powiece stają się praktycznie nie widoczne. Cień jest mega mocno na pigmentowany. Dobrze się nakłada, nie robi plam, łatwo się rozciera i cieniuje. Doskonale współpracuje z innymi kosmetykami. Kolor bardzo uniwersalny - nadaje się do używania jako cień, róż a nawet jako pigment do ust (na płynie do cieni KOBO). Szkoda tylko, ze to edycja limitowana (dlatego podwójna ocena).
OCENA: 4,5(5)/6
2. Exotic Flower 224 - Bardzo ładny cielisto-łososiowy kolorek bez drobinek ale z delikatnym perłowym ołyskiem. Na razie jeszcze go nie używałam ale mam nadzieję, że będzie pięknie prezentował się z kreską eyelinerem.
OCENA: brak
3. Matt Finish Foundation nr: 201 - Kupiłam go do ćwiczeń makijażowych a nie do regularnego stosowania ale jak to w życiu różnie bywa i ten podkład znalazła miejsce w moim makijażu. Pierwsze co rzuca się w oczy - a właściwie w nos to intensywny perfumowy zapach, który dosyć długo utrzymuje się po nałożeniu. Krycie jest słabe, a właściwie to podkład tylko wyrównuje koloryt skóry - można by uznać za krem tonującym bo bardzo podobnie się zachowuje i mam wrażenie że trochę nawilża skórę. Jest na bazie wody nie matuje więc jakoś spektakularnie ale skóra nie wybłyszcza się też po nim jak po zwykłych nie matujących podkładach. Łatwo się nakłada i rozprowadza, nie tworzy smug ani plam. Jest bardzo wydajny - wystarczy odrobina aby pokryć całą twarz. Nie ma też problemu z dołożeniem drugiej warstwy dla lepszego krycia. Gama kolorów jest dosyć szeroka a odcień 201 jest idealny dla bladziochów do tego nie ma różowych ani żółtych tonów - jest to ładny beż. Dobrze współpracuje z różnymi pudrami zarówno z tymi w kamieniu jak i sypkimi oraz innymi kosmetykami. Wszystko byłoby OK i można by uznać, że jest idealny dla nastolatek i dla osób z ładną cerą gdyby nie trwałość - podkład bardzo krótko trzyma się na twarzy a potem znika zwłaszcza z moich normalno-suchych policzków, które niestety po jego zejściu wyglądają gorzej niż gdybym się wcale nie malowała:( Używam go więc tylko na krótkie wypady a gdy potrzebuję makijażu na cały dzień stosuję podkład Rimmela.
OCENA: 3/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze - dzięki nim ten blog żyje :)