piątek, 24 czerwca 2011

Pędzlowy przegląd posiadania - zestaw:)

Ostatnio zamęczam Was pojawiającymi się ciągle mini notkami o rozdaniach, w których biorę udział dlatego teraz czas na konkrety:)
Dzisiaj na tapecie moje pędzle. Jako, że troszkę ich mam i post o wszystkich musiałabym pisać całe wieki postanowiłam je podzielić według marek i po kolei Wam przedstawić. W tej notce zajmę się moim zestawem. Prezentuje się on następująco:
Zwinięty:
Rozwinięty:
Rozwinięty z odsłoniętymi pędzlami:
Na etui i pędzlach jest logo MAC praktycznie identyczne jak oryginalne (porównywałam z tym na kosmetykach kupionych w salonie) ale zdecydowanie oryginalne nie są. Z resztą widać to już na pierwszy rzut oka a jakość pędzli, rozmiar zestawu i cena tylko dopełniają całości dlatego uważam je za NO NAME i tak je będę traktować przy opisie. Kupiłam go na Allegro za 120zł właściwie bez zastanowienia. Znalazłam wtedy kurs makijażu, który miał się rozpocząć za dwa dni a ja posiadałam zaledwie kilka pędzli używanych w domu i pomyślałam, ze dobrze byłoby taki zestaw kupić, natomiast cena 380zł za zestawi Inglota mnie przerażała. Dodatkową zaletą akurat tego zestawu było to, że mogłam go odebrać osobiście w Krakowie więc nie musiałam czekać. Niestety albo i stety z kursu nic nie wyszło a wkrótce potem znalazłam szkołę wizażu, do której teraz chodzę. Gdybym wiedziała, że tak potoczą się moje losy to na pewno bym go nie kupiła tylko od razu pobiegłabym do Inglota - nie twierdzę jednak, że ten zestaw jest zły. Na zestaw składało się 32 pędzle - jednak teraz zostało mi ich już 31 bo pędzel do podkładu nie wytrzymał intensywnego używania, prania i kontaktu z płynem do czyszczenia pędzli Kryolanu.
Oto jak prezentują się same pędzle:
Pędzle syntetyczne.
1. i 2. to pacynki do nakładania cieni. 1. jest z jednej strony biała a z drugiej delikatnie różowa natomiast 2. jest cała czarna. Obie są usztywnione w środku. Nie wiem jednak jak się spisują bo nigdy ich nie używałam i pewnie już nie będę używać. Dla mnie są zupełnie zbędne.
3. Szczoteczka do rozczesywania rzęs - bardzo dobra - wygodna w użyciu, dobrze rozczesuje. Używam jej zarówno do rzęs jak i do brwi.
4. Grzebyk i szczoteczka do brwi - niewiele tutaj mogę powiedzieć bo nigdy go nie używałam i nie widzę potrzeby używania w przyszłości.
5. Cienki pędzelek do eyelinera - dosyć gruby - dobry do grubej linii ale niestety też dosyć twardy. Pewnie gdybym go używała to by się wyrobił i zmiękł ale mam inny pędzelek, którym chętnie go zastąpiłam. Rozcapierzenie powstało z mojej winy bo źle nałożyłam osłonkę.
6. Pędzelek do ust - był dosyć twardy ale się wyrobił. Teraz bardzo go lubię bo precyzyjnie nakłada pomadkę i błyszczyk, a i do korektora się nadaje;)
7., 8. i 9. Skośne pędzelki do eyelinera - dla mnie zbyt twarde. Pewnie by się wyrobiły ale ja nie umiem się takimi pędzelkami posługiwać i dlatego używam ich tylko do brwi.
10., 11., 12., i 13. Pędzelki do korektorów - także były twarde ale powoli się wyrabiają. Mają różne rozmiary i używam ich w zależności od tego co potrzebuję zakryć.
Pędzle syntetyczne. 
14. i 15. Pędzelki do korektorów -  także były twarde ale powoli się wyrabiają. Używam ich zazwyczaj do nakładania korektora pod oczy albo do tuszowania dużych niedoskonałości za pomocą TV Sticków Kryolanu a także do nakładania pasów z pudru pod oczy.
16. Mała kulka trochę spłaszczona - miękka, idealna do rozcierania kreski na dolnej powiece i końcówki kreski na górnej powiece namalowanej cieniem do powiek zarówno na mokro jak i na sucho.
17. Stożek jak mniemam do rozcierania cieni ale jest sztywny i drapiący więc zdziera cienie z powieki. Rzadko go używam.
18. Niby kulka ale płasko ścięta na szczycie dobra do rozcierania cieni na dużej powierzchni. Zazwyczaj używam go do rozcierania cieni w zewnętrznym kąciku pod łukiem brwiowym. Bardzo miękki.
19. Płaski pędzelek do nakładania i rozcierania cieni z krótkim włosiem - idealnie sprawdza się na dolnej powiece więc jest często używany. Bardzo miękki.
20., 21., 22. i 23. Spłaszczone pędzelki do nakładania i rozcierania cieni - używam wszystkich w zależności od potrzeby. Najbardziej lubię 20. bo jest mały i idealnie nadaje się do cieniowania banana oraz 23. do nakładania jasnego cienia na całą powiekę pod kreskę eyelinerem. Wszystkie są bardzo miękkie.
24. Skośnie ścięty pędzelek podobny do tych wyżej. Używam go czasem do rozcierania zewnętrznego kącika ale bardzo rzadko bo jest duży.
Pędzle z włosia naturalnego.
Zapewne z włosia kozy. Niestety są dosyć twarde, można je nazwać drapakami, jestem z nich średnio zadowolona bo marnują kosmetyki ale za to dobrze rozcierają.
25. Mały wachlarzyk do omiatania twarzy i zbierania osypanych cieni. Bardzo rzadko go używam i muszę trzymać w foliowej osłonce bo niestety bardzo się puszy.
26. Mały trochę spłaszczony pędzelek - pewnie do rozświetlacza. Rzadko go używam.
27. Skośnie ścięty, spłaszczony pędzel do różu - używam do bronzera i do różu. Dobry o tyle, że ciężko nim przesadzić z nakładanym kosmetykiem.
28. Okrągły pędzel o dość długim włosiu - właściwie nie wiem do czego miałabym go używać i dlatego tego nie robię.
 29. Spłaszczony pędzel do pudru. Pewnie by się nadał też do różu ale rzadko go używam.
30. Spłaszczony pędzel do pudru większy od poprzednika. Używam go częściej ale i tak zazwyczaj nakładam puder puszkiem.
31. Duży wachlarz do zmiatania pasów pudru spod oczu i omiatania twarzy - dobrze zbiera wszystko co powinien zbierać i dlatego dosyć często go używam.
Pędzle mają około 20cm długości więc dobrze się ich używa. Wszystkie pędzle z włosia naturalnego posiadały foliowe zabezpieczenia (patrz mały wachlarzyk) jednak przeszkadzały mi one w trakcie użytkowania więc je zdjęłam i leżą sobie bezpieczne w pudełku:)

Ogólnie rzecz ujmując nie są złe - dla amatorów, którzy bardzo chcą mieć zestaw będą w sam raz natomiast tym, którzy chcą się zajmować makijażami profesjonalnie radzę zainwestować w pędzle Inglota, Kozłowskiego czy Maestro albo te z najwyższej półki jak MAC. Jako, że nauczyłam się już kilku rzeczy i robię coraz więcej makijaży kusi mnie aby zastąpić ten zestaw zestawem z Inglota (jestem wielką fanką ich pędzli) jednak zdrowy rozsądek każe mi się wstrzymać bo jeżeli los tak się potoczy, że będę zajmowała się malowaniem zawodowo to będę chciała zainwestować w oryginalne pędzle MAC. Poza tym jak widać w powyższym opisie nie wszystkie pędzle z takiego zestawu się wykorzystuje więc szkoda też tracić na nie pieniądze.

2 komentarze:

  1. Ja mam pędzle Lancrone i jestem zadowolona :) nie warto kupować zestawu drogich pędzli, lepiej kupić tańsze, potestować i dopiero po jakimś czasie kupić firmowe, jak te No Name się rozpadną

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak też zrobiłam i mam mieszane uczucia co do takiego postępowania. Lepiej chyba od razu pojedynczo kupować dobre pędzle. Tylko trzeba dobrze przemyśleć czego potrzebujemy.

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze - dzięki nim ten blog żyje :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...