Jak powiedziałam tak też zamierzam uczynić: dosyć zakupów i makijaży, czas na poważne recenzje;)
Dzisiaj motywem dnia są wysoko półkowe perfumy (a raczej ich reklama), o czym mogliście się przekonać na facebooku, więc postanowiłam utrzymać się w tym klimacie i dzisiejszy post zaistnieje pod marką YSL.
Yves Saint Laurent
Rise-off Instant Foam Radiance Revealer
pureness
OBIETNICE PRODUCENTA:
Reveal your skin's natural beauty!
This cleansing fluid transforms instantly into an airy mousse, removing from the skin all residues of make-up, excess sebum, impurities and pollutants. Enriched with purifying Bamboo sap and bark of Enantia Chlorantha, it refines and improves the quality of the skin, giving it a pure and fresh sensation. Clean and detoxified, the skin revelas a pure radiance.
Apply onto damp skin. Massage delicately, then rinse off thoroughly with water. Combination to oily skin.
SKŁAD :
MOJE WRAŻENIA:
ZAPACH: Słodki ale jednocześnie świeży i energetyzujący. Trochę chemiczny ale bardzo charakterystyczny dla kosmetyków do mycia twarzy. Nie jest może zachwycający ale mi się podoba (tak w granicach zdrowego rozsądku) dzięki czemu stosowanie go jest przyjemnością. Nie utrzymuje się po spłukaniu kosmetyku ze skóry a przynajmniej ja go nie wyczuwam.
BARWA: W butelce bezbarwna, po wyciśnięciu na dłoń śnieżno biała.
KONSYSTENCJA: W opakowaniu jest to wodnisty płyn natomiast po wyciśnięciu na dłoń zamienia się on w puszystą, niesamowicie napowietrzoną i lekką piankę. Ciężko mi określić do czego podobna jest ta pianka ale spróbuję: wizualnie przypomina lekko ubite białka natomiast konsystencją spienione chude mleko.
OBIETNICE PRODUCENTA: Spełnione:) Co prawda nie zmywa makijażu (czego producent i tak nie obiecuje) ale doskonale oczyszcza i odświeża skórę ze wszystkich zanieczyszczeń i sebum bez podrażniania jej. Właściwie nie ma się nad czym rozpisywać bo wszystko co znajduje się w podpunkcie obietnice producenta mogłabym skopiować tutaj. Co do detoksykacji to raczej ciężko mi się wypowiedzieć bo tego nie widać ale po zastosowaniu pianki skóra staje się wygładzona, rozświetlona i pełna blasku oraz faktycznie poprawia się jej stan.
WYDAJNOŚĆ: Bardzo dobra. Używam jej codziennie 1-2 razy od około dwóch miesięcy i jeszcze nie sięgnęłam połowy.
SKUTKI UBOCZNE: Pomimo tego, że mentol znajduje się gdzieś tam na końcu składu to delikatna i wiedząca o co chodzi skóra go wyczuje - u mnie tak dzieje się w okolicach oczu ale nie przeszkadza mi to. Czasami ale nie zawsze wywołuje bardzo delikatne uczucie ściągnięcia.
OPAKOWANIE: Prosta, zielona, półprzezroczysta butelka ze srebrną obrączką w górnej części i nieprzezroczystą zieloną pompką zamieniającą płyn w piankę. Napisy są czarne.
POJEMNOŚĆ: 150ml
DOSTĘPNOŚĆ: Perfumerie, internet.
CENA: Około 200zł ale ja miałam szczęście i dostałam pełnowymiarowy egzemplarz (tester) w prezencie;)
OCENA: 5/6
Podsumowując: Kosmetyk jest świetny i właściwie nie mam się do czego przyczepić, no może poza ceną, która jak dla mnie jest straszna i nie do pokonania, jednakże ona nie ma wpływu na jakość i komfort stosowania. Bardzo chętnie zostałabym już przy tej piance bo spisuje się na prawdę rewelacyjnie ale jak mówi piosenka "nic nie może przecież wiecznie trwać..." ;)
ulala... 200zł za piankę do mycia twarzy, która nie zmywa makijażu? nieźle się cenią ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam pianki do mycia twarzy. Patrząc na opakowanie spodziewałam się czegoś o orzeźwiającym ogórkowo-limonkowym zapachu ;)) Sama bym chyba nie wydała takiej kwoty na produkt do mycia twarzy. Wolałabym zainwestować w jakiś dobry krem :))
OdpowiedzUsuńTaka forma jest bardzo przyjemna w stosowaniu i daje poczucie luksusu jednak cena jest zupełnie z kosmosu. Ja nie wiem czy wydałabym aż taką kwotę na krem. Obecnie mam krem za 160zł i szczerze mówiąc nie widzę jakichś szczególnych różnic gdy porównuję go z kremem za 60zł. Myślę, że serum albo olejek do twarzy to jest coś w co można zainwestować bo daje wymierne efekty ale trzeba dobrze przemyśleć co się kupuje i uważnie przeczytać skład bo większość wysoko półkowych cudeniek jest napakowana sylikonami po brzegi, żeby dać widoczny efekt od razu.
UsuńWiadomo :)) Nie zawsze cena jest wyznacznikiem jakości i przede wszystkim wpływu produktu na naszą skórę :)
UsuńSzczerze mówiąc muszę przyznać, że cena to żaden wyznacznik... Czasami serum za 2000zł potrafi wyrządzić więcej szkód niż jakieś kiepskie mazidło za 3zł.
UsuńCenowo nie do przejścia, ale jako gratis mogę przyjąć ;-)
OdpowiedzUsuńTo dokładnie tak samo jak ja;)
Usuńgdyby tylko jeszcze taki gratisy dawali ;)
UsuńNawet sobie nie wyobrażam jakie trzeba by zrobić zakupy, żeby dostać taki gratis;)
UsuńSuper, bo potrzebuję czegoś dobrego do zmywania twarzy
OdpowiedzUsuń