poniedziałek, 6 stycznia 2014

Niewykorzystany potencjał

Po dobrym wrażeniu, które zrobił na mnie płyn złuszczający [KLIK KLIK] postanowiłam jeszcze raz dać szansę marce Clinique. Tym razem padło na preparat intensywnie nawilżający bo stwierdziłam, że moja skóra właśnie tego teraz potrzebuje.
Zapraszam.
                                                                                                    
Clinique
Moisture Surge Intense
skin fortifying hydrator
skin type: very dry to dry combination
                                               
OBIETNICE PRODUCENTA:
Wherher skin is dry  by nature or dehydrated by environmental stress, it needs intense hydration and a strong moisture barrier to keep itsd own moisture in, keep environmental irritants out. This rich cream-gel rehydrates in a flash and for a full 24 hours. Daily use helps fortify and repair skin's moisture barrier. Oil-free formula with aloe soothes, smooths, plumps up fine dry lines. See enclosure.
                                                           
SKŁAD:
water/aqua/eau, cyclopentasiloxane, glycerin, butylene glycol, dimethicone, cetyl ethylhexanoate, squalane, disteardimonium hectorite, peg/ppg-18/18 dimethicone, lauryl peg-9 polydimethylsiloxyethyl dimethicone, triticum vulgare (wheat bran) extract, ahnfeltia concinna extract, olea europea (olive) fruit extract, caffeine, whey protein/lactis protein/proteine du petit-lait, aloe barbadensis leaf powder, chamomilla recutita (matricaria), cholesterol, palmitoyl oligopeptide, sodium hyaluronate, petrolatum, peg-150, sucrose, pyridoxine dipalmitate, linoleic acid, tocopheryl acetate, citric acid, polysilicone-11, propylene carbonate, glyceryl polymethacrylate, peg-8, pentaerythrityl tetra-di-t-butyl hydroxyhydrocinnamate, sodium citrate, sodium hexametaphosphate, chlorphenesin, phenoxyethanol <iln37752>
                                                   
POJEMNOŚĆ: 30ml
DOSTĘPNOŚĆ: Perfumerie, internet.
CENA: 89zł
                                                                    
MOJE WRAŻENIA:
Jest to produkt nieperfumowany więc zapach jest po prostu brzydki, alkoholowy z dodatkiem jakichś chwasto-podobnych aromatów. Na szczęście nie utrzymuje się on po aplikacji więc nie przeszkadza.
Konsystencja jest przyjemna kremowo-żelowa, gęsta ale delikatna. Kosmetyk bardzo przyjemnie i łatwo się rozprowadza.
Barwa kremu jest biała.
                                                                
Kosmetyk łatwo się wchłania i nie pozostawia na skórze tłustej warstwy a jedynie satynowy połysk. Przy stosowaniu na dzień dobrze nawilża i całkiem nieźle natłuszcza oraz stanowi bardzo dobrą bazę pod makijaż. Nie przyspiesza świecenia skóry ani nie skraca trwałości makijażu.
To co spisuje się w dzień niekoniecznie jednak sprawdza się nocą. Wtedy działanie nawilżające i natłuszczające jest niestety zbyt małe. Skóra co prawda jest miła w dotyku ale nie jest aż tak miękka i gładka jak można by oczekiwać. Po przebudzenia skóra ma zdrowy połysk ale nie jest przetłuszczona. Niestety mam wrażenie, iż krem stosowany na noc zwiększa też widoczność porów, a z doświadczenia wiem, że dobrze nawilżający preparat potrafi je u mnie mocno zmniejszyć.
Gdy pod koniec kremu się pochorowałam i mój nos został mocno uszkodzony przez ciągłe pocieranie go chusteczką okazało się, że z suchymi skórkami i podrażnieniami kosmetyk nie radzi sobie zupełnie. Musiałam dodatkowo wspomagać się Cetaphilem bo w przeciwnym razie zostałabym już bez nosa :(
Nie odnotowałam równiez żadnego wpływu na zaczerwienienia ale też obyło się bez niepożądanych skutków ubocznych.
                                                               
Opakowanie to przejrzysty, różowy, matowy słoiczek wykonany z grubego plastiku z lustrzaną, również plastikową zakrętką, zapakowany w zielony kartonik i opatrzony pokaźną ulotką, która w wielu językach informuje o całej serii moisture surge.
                                                     
Podsumowując: Kosmetyk nie jest zły jednak za taką cenę spodziewałam się lepszego efektu. Znam wiele produktów, które za dużo niższą cenę mają nie tylko podobne ale nawet lepsze działanie.
 Polecam tylko fanom tej marki, u których jej kosmetyki przynoszą pewne efekty. Reszcie mogę powiedzieć, że jeżeli chcą wypróbować to tylko na własne ryzyko ;)

6 komentarzy:

  1. Clinique to firma z wyższej półki, więc wiadomo, że i wymagania są większe, a tu w takim banale klapa..Dla mnie jak krem nawilżający nie radzi sobie z suchymi skórkami i podrażnieniami wywołanymi chusteczką, to niestety nie ma u mnie szans...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie niestety, poza Cetaphilem albo grubą warstwą kremu Nivea nakładaną 5 razy na dzień, nic nie pomaga na takie podrażnienia ale nie zmienia to faktu, że po takim kremie spodziewałam się więcej niż po zwykłych przeciętniakach.

      Usuń
  2. Nie przepadam za pielęgnacją Clinique.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również. Poza płynem złuszczającym nic mi tak do końca nie pasuje.

      Usuń
  3. Tak sobie myślę, że może krem byłby dobrą opcją na wiosnę, kiedy skóra aż tak nie woła 'pić'? No nie zmienia to faktu, że jeżeli coś z założenia ma być intensywnie nawilżające i nie kosztuje wcale mało, to oczekuje się wyjątkowego efektu. Nie lubię takich kosmetycznych zawodów :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i tak ale ja specjalnie z nim czekałam na zimę bo skoro miał być "intensywnie nawilżający" to myślałam, że będzie idealny. Też nie lubię takich zawodów :(

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze - dzięki nim ten blog żyje :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...