Nie wiem czy jest sens opisywać kosmetyk, który był w sprzedawany dawno temu w edycji limitowanej ale jako, że jest to jedno z moich ulubionych mazideł do ust kilka sów Wam o nim opowiem ;)
Essence
The Twilight Saga Eclipse Collection Lipgloss
01 Lunch at Cullen's
MOJE WRAŻENIA:
Opakowanie to standardowa tubka zawierająca 4g produktu z aplikatorem w formie gąbeczki. Całość jest maleńka więc zmieści się nawet w najmniejszej torebce czy kieszeni. Niestety jednak jej widok jest mało estetyczny bo napisy szybko i nierównomiernie schodzą z plastiku brudząc ręce srebrnymi drobinkami. Aplikator jest duży i spłaszczony. Nie sprawia problemów przy malowaniu i łatwo się nim posługiwać. Nabiera sporo produktu ale jest to odpowiednia ilość do uzyskania zdecydowanego efektu a kosmetyk nie znika w błyskawicznym tempie.
Błyszczyk pachnie słodko, cukierkowo i bardzo przyjemnie. Jego konsystencja jest rzadka i lekka ale nie lejąca. Nie rozpływa się ani nie migruje po twarzy za to niestety dosyć szybko znika, co w sumie jest zrozumiałe bo to błyszczyk a nie tint czy lakier do ust.
Kolor mazidła to ciemna prawie bordowa czerwień z dodatkiem niebieskiego pigmentu, którego niestety nie udało się uchwycić na zdjęciach oraz całą masą maleńkich złotych drobinek. Efekt podkreślenia ust jaki nam daje można stopniować. Przy cienkiej warstwie efekt jest lekki i pół-transparentny natomiast przy zastosowaniu jego większej ilości uzyskujemy wygląd wampira świeżo po posiłku ;) Drobinki pięknie nabłyszczają i rozświetlają usta optycznie je powiększając co jest bardzo ważne przy tak ciemnej barwie a jednocześnie nie zmieniają ust w kulę dyskotekową. Na szczęście zarówno barwa jak i drobinki znikają równomiernie bez zbierania się w załamaniach i tworzenia białych farfocli na wargach. W trakcie noszenia jak i zjadania się kosmetyku drobinki nie migrują po twarzy.
Niestety jest już praktycznie nie do zdobycia (LE), no chyba, ze trafi się w sieci jeszcze jakaś zabłąkana sztuka ;) Kiedy jednak można go było zdobyć w drogeriach sieciowych, niesieciowych i perfumeriach to kosztował około 7,50zł.
OCENA: 5/6
Podsumowanie: Świetny błyszczyk o pięknym kolorze i przystępnej cenie. Szkoda, że to LE i nie znajduje się w stałym asortymencie marki bo chętnie bym do niego wracała.
Fajny kolor, szkoda, że już nie ma w sprzedaży, chętnie bym kupiła :)
OdpowiedzUsuńTeż nad tym ubolewam ale mam zapas więc nie jest źle ;)
Usuńpodoba mi się :):)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńwygląda świetnie, od razu mi się spodobał - jak zawsze jeżeli coś jest z kolekcji limitowanej :)
OdpowiedzUsuńTeż zawsze bardziej podoba mi się to co pochodzi z LE niż ze stałego asortymentu i to bez znaczenia jaka to marka jest ;)
Usuńśliczny kolor :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńSzkoda, że nie pokazałaś go na ustach bo na dłoni wygląda mega! :)
OdpowiedzUsuńNa ustach możesz go obejrzeć na ostatnim zdjęciu tutaj: http://sexiprzygodazwizazem.blogspot.com/2013/01/codziennie-step-by-step.html :)
UsuńŁadna czerwień :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńFajny kolorek a na ustach wygląda niesamowicie :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńKolor faktycznie ładny, kobiecy:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńKolor bardzo mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńNa ustach podoba mi się dużo bardziej niż na dłoni :)
OdpowiedzUsuń