niedziela, 15 maja 2011

Pożegnalnie...

W związku z tym, że pogoda jest dzisiaj smutna i niesprzyjająca moja notka będzie melancholijna, bo oto nastąpi po niej pożegnanie z jedną z moich kredek do oczu.
Golden Rose
Emily 
Waterproof Eye Pencil
119
Zakupiłam 3 egzemplarze tej kredki w ubiegłym roku przed wyjazdem na wakacje. Było to końcem lipca albo początkiem sierpnia. Skusiła mnie niska cena 2,50 albo 3,50zł i obiecana wodoodporność - w końcu wybierałam się nad morze;) W moje posiadanie weszła więc kredka szara matowa, złoto-brązowa metaliczna i przedstawiona na zdjęciach matowa zielona o numerze 119. 
 Na wakacjach sprawdziły się delikatnie mówiąc średnio - miękkie więc łatwo się nakładały ale za to bardzo były nietrwałe - mega szybko znikały i rozpływały wokół oczu. Na kwestię wodoodporności spuszczę zasłonę milczenia. One chyba nawet nie leżały koło kredek prawdziwie wodoodpornych:(
Szarą i matową już jakiś czas temu wymieniłam na inny kosmetyk a zielona została bezpieczna w mojej kosmetycznej szufladzie.
Nie używałam jej jakiś czas ale dzisiaj przy porannym makijażu stwierdziłam, że trzeba ją wykorzystać;) Jak zwykle wyjęłam ją więc z szuflady i zaczęłam malować prawe oko ale tu bunk ... niespodzianka... i to nie miła... . Kredka nie chciała malować a jak ją mocniej przycisnęłam to zaczęła się mazać, kruszyć, rolować na powiece i zaginać. Umalowałam jakoś oko i stwierdziłam, że z kredką jest coś nie tak, więc postanowiłam bliżej się jej przyjrzeć - kredka stała się niesamowicie miękka i plastyczna jak podgrzana plastelina. Całości dopełnił zapach jakby zjełczałego tłuszczu z plastikiem - jak to kiedyś określił człowiek, który uczy mnie makijażu - zapach starej plasteliny przez cały rok noszonej w plecaku ucznia. Stwierdziłam więc, że kredka jest zepsuta i trzeba ją wyrzucić. Sprawdziłam jeszcze datę przydatności do użycia a tam - ważność 36miesięcy od otwarcia... WTF? Producent zdecydowanie kłamie bo u mnie nie wytrzymała nawet 12m-cy... No chyba, że miałam "szczęście" zakupić kredki otwierane i używane przed tym jak je zakupiłam ... ale żeby tak?!
Szok!!!
Musiałam jednak dokończyć makijaż ale teraz oficjalnie wyrzucam ją do kosza.

Chociaż pewnie słyszałyście i czytałyście to miliony razy to dalej powtórzę za innymi:
Jeżeli którykolwiek z Waszych kosmetyków zmienia swoje właściwości - barwę, zapach, smak, stan skupienia albo w jakikolwiek inny sposób zaczyna Was niepokoić - pamiętajcie wywalajcie je do kosza. Oszczędzicie sobie nerwów i przykrych konsekwencji.

4 komentarze:

  1. Pewnie trafił Ci się okaz "użyty przed zakupem" o.O Niestety, ale tak często bywa, zwłaszcza z kredkami do oczu i mascarami ;/

    Uczcijmy pamięć kredki chwilą ciszy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kupowałam ją w małej niesieciowej perfumerii ale faktycznie tam Panie otwierają kredki więc możliwe, że i tak było. Jak widzę w jaki sposób kosmetyki są zapakowane w Pepco to aż żal serce ściska, że w normalnych sklepach tak ich nie pakują:(

      Usuń
  2. Co prawda to prawda- nie raz jak kupowałam coś w małych drogeriach, to sprzedawczynie otwierały przy mnie m.in. mascary, kredki. Ale najbardziej mnie boli brak zabezpieczeń na eyelinerach w żelu z Essence... Bo odnoszę wrażenie, że sama natrafiłam na taki "nie pierwszej świeżości" o.O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie, zwłaszcza te starsze, w małych drogeriach bardzo się starają, żeby nawiązać kontakt z klientem i sprzedać mu coś z czego będzie zadowolony - coś w dawnym typie. Z jednej strony to bardzo dobrze i się chwali ale z drugiej strony negatywnie wpływa na jakość kosmetyków:(

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze - dzięki nim ten blog żyje :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...