poniedziałek, 30 maja 2011

Reanimacja żelowego eyelinera

Od jesieni ubiegłego roku posiadam w swojej kolekcji eyeliner w żelu marki Essence z limitowanej edycji Denim Wanted. Posiadałam obie wersje:
01 Vintage Style
oraz 
02 Fivepocket Grey
ale wersja czarna (01) wylądowała już dawno w koszu ze względu na to, że eyeliner wysechł zanim zdążyłam go otworzyć (leżał 2 może 3 miesiące w zamkniętej kosmetyczce umieszczonej na dnie szafki), tak, że po otwarciu nie lada mnie zaskoczył wypadając ze słoiczka. Udało mi się, przy wielu mękach, użyć go może 5 razy ale skoro nawet płyn do cieni KOBO nie pomagał a próby dodania płynu micelarnego spełzły na niczym więc ze smutkiem, ale jednak, się z nim pożegnałam. Wersja szara, ponieważ nie wyschła tak bardzo, pozostała w mojej kosmetycznej szufladzie. Muszę, się przyznać, że jak dotąd nie używałam szarego eyelinera zbyt często ze względu na to, że jest twardy i dosyć ciężko się nim maluje. Prezentował się on tak:
A linia nim namalowana tak:

Dzisiaj jednak po wielu przemyśleniach postanowiłam go odświeżyć za przykładem podanym w filmiku katOsu:
**Reanimacja żelowego eyelinera**
Tak jak w filmiku przygotowałam wszystkie niezbędne rzeczy:
Użyłam sylikonowej bazy (około połowy testera) z Sephory (pisałam już o niej TUTAJ) - katOsu także o niej wspomina w swoim filmiku.
Poza wymienionymi rzeczami proponuję przygotować jeszcze kilka wykałaczek - najlepiej dwie tak "w razie gdyby" i jakieś małe pudełeczko. Ja użyłam z próbek z Douglasa:
Tutaj na zdjęciu porównałam je do użytej strzykawki aby było widać jakie jest małe.


Głównym problemem jaki miałam w trakcie zabiegu było połączenie sylikonowej bazy z mixing medium (gliceryną wymieszaną z wodą). Także sama gliceryna (mam 86%) nie chciała się mieszać ale w trakcie mieszania baza z mętnej zrobiła się przezroczysta więc stwierdziłam, że się wymieszało;) Jednak po przełożeniu mieszaniny do eyelinera wszystko ładnie się połączyło i nie powodowało żadnych dodatkowych problemów.


Tak prezentował się eyeliner już po ogrzaniu ale jeszcze ciepły:
Co mnie bardzo zadziwiło to, to że eyeliner nie osiągnął tak obiecywanej kremowej konsystencji a stał się plastyczną masą i przypomina porządnie rozgrzaną w dłoniach plastelinę ale widać taki jego urok bo od początku nie był kremowy a taki waśnie plastyczny.

Tak oto prezentuje się liner po wystygnięciu i uklepaniu go pędzelkiem:



A tak linia nim namalowana:


Linia po prawej to ta namalowana przed "reanimacją" a dwie po lewej to linie już po;)


Do malowania użyłam nowego, bardzo miękkiego pędzelka ze stałej oferty Essence:

Na koniec - jeszcze jedna niespodzianka: eyeliner po reanimacji stał się niesamowicie trwały i wodoodporny. Nie wiem jak z trwałością w ciągu dnia na powiekach ale po około dwóch godzinach na ręce nic mu nie było. Ani odrobinę nie ruszyła go też zimna ani ciepła woda. Ciepła woda z mydłem tylko odrobinę naruszyła jego intensywność. Dopiero mleczko do demakijażu Nivea 2 w 1 i pocieranie dało mu radę.



Muszę go jeszcze porządnie przetestować na powiekach i sprawdzić nakładanie. Mam nadzieję, że w końcu pojmę jak posługiwać się ściętym pędzelkiem;)


A Wy jak radzicie sobie z zaschniętymi eyelinerami?
Reanimowałyście już jakiś w ten sposób?
Jak Wam poszło?

3 komentarze:

  1. mi jeszcze bogu dzięki żaden żelak nie zasechł, gdy to nastąpi będę zmuszona wypróbować Twoją metodę, tylko zastanawiam się gdzie ja kupię te specyfiki wszystkie :-))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Bazę sylikonową kupisz już praktycznie w każdym sklepie a dodatkowo w Sephorze bez problemów dostaniesz próbki przy każdych zakupach. Glicerynę dostaniesz natomiast w każdej aptece (30g kosztuje około 1,50zł). Resztę składników masz w domu;)

    OdpowiedzUsuń
  3. musze sprawdzic w jakim stanie jest moj czarny eyeliner z DW, juz dawno go nie uzywalam i lezy gdzies zagubiony i samotny :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze - dzięki nim ten blog żyje :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...