niedziela, 31 marca 2013

Hand Cream

Decubalowej opowieści ciąg dalszy :)
Jako, że przechodzę do innej partii ciała zacznę od wymagań.
Moje ręce tak jak i reszta ciała są dosyć kapryśne. Bardzo często je myję dlatego praktycznie non stop wołają pić, zwłaszcza po zewnętrznej stronie. Czasami skóra wysycha tak bardzo, że łuszczy się między palcami ale to na szczęście dzieje się rzadko. Skórki to obraz nędzy i rozpaczy. Są wiecznie suche i odstające. Łatwo się odrywają prowokując powstawanie zadziorów.
Czy kosmetyk od Decubal potrafi temu zaradzić?
Jeżeli chcecie poznać odpowiedź na to pytanie zapraszam do dalszej części posta :)
                             
Decubal
Hand Cream
Nawilżający, zmiękczający i ochronny krem do rąk
                      
OBIETNICE PRODUCENTA:
Nawilżający i zmiękczający krem do codziennej pielęgnacji suchej, szorstkiej lub popękanej skóry rąk. Łagodzi podrażnienia i zmiękcza skórę dzięki zawartości lanoliny i naturalnych olejków. Wygładza, nawilża i chroni skórę rąk dzięki zawartości gliceryny, witaminy E, kwasu hialuronowego.
Zawiera filtry przeciwsłoneczne.
Szybko się wchłania.
                        
SKŁAD:
aqua, caprylic/capric trigliceride, glycerin, lanolin, isopropyl myristate, petrolatum. polyglyceryl-3 methylglucose distearate, glyceryl stearate, tocopheryl acetate, pentylene glycol, dimethicone, cetearyl alcohol, ceteareth-20, sodium hyaluronate, tocopherol, persea gratissima oil, sodium cetearyl sulfate, citric acid, phenoxyethanol, sodium benzoate
Bezzapachowy.
Nie zawiera konserwantów.
Zawartość substancji tłuszczowych 36%
                  
MOJE WRAŻENIA:
Pierwsze co rzuca się w oczy to opakowanie: czerwony kartonik z białą ascetyczną grafiką i  wszystkimi informacjami o produkcie a w środku plastikowo-gumowa tubka z plastikową nakrętką zamykaną klapką, w której ukryty jest krem - charakterystyczna dla całej serii. Tubka jest wykonana porządnie z trwałych materiałów dzięki czemu nie doznała uszkodzeń w trakcie użytkowania. Klapka posiada wystający uchwyt, który ułatwia otwieranie i osadzona jest na giętkich i delikatnych "zawiasach" jednak one też nie uległy uszkodzeniu. Opakowanie jest matowo czerwone, nieprzezroczyste ale pod światło bez problemu można podejrzeć ile jeszcze kosmetyku zostało w środku. Grafika na tubie jest identyczna jak na kartoniku.
W tubce znajduje się 100ml kremu, który możemy dostać w stacjonarnych i internetowych aptekach za kwotę około 15zł.
            
Gdy już dobrałam się do zawartości odkryłam, że ten krem po prostu śmierdzi... Zapach ma zdecydowanie najgorszy i najmocniejszy z całej serii. Po pierwszym użyciu musiałam praktycznie od razu umyć ręce bo miałam wrażenie, że wysmarowałam je zjełczałym tłuszczem roślinnym. Na szczęście wrażenie to malało z każdym kolejnym użyciem i teraz już właściwie nic nie wyczuwam wiec tym bardziej nic mi (ani osobom ze mną przebywającym) nie przeszkadza ;)
Krem ma kolor kości słoniowej - jest delikatnie żółto podbarwiony i ma dosyć specyficzną konsystencję, która przypomina mi krem do ciasta na bazie kaszy manny: jest lekka i puszysta a jednocześnie zawiera bardziej zwarte granulki. Na szczęście łatwo się rozprowadza i szybko wchłania w pozostawiając delikatną warstwę ochronną więc nie stwarza najmniejszych niedogodności w późniejszej pracy.
                 
  Kosmetyk bardzo dobrze nawilża, natłuszcza i odżywia skórę właściwie zaspokajając jej wszystkie potrzeby. Rozprawia się z uczuciem ściągnięcia, przesuszeniem i wrażeniem, że zaraz popęka a jednocześnie zabezpiecza ją przed wysuszeniem, tak, że po kilku dniach stosowania co kilka godzin spokojnie mogłam zredukować jego nakładanie do jednej aplikacji grubszej warstwy przed snem, a w dzień podtrzymywać efekt mniej treściwymi kremami. Takie użytkowanie bardzo pozytywnie wpłynęło również na jego wydajność ponieważ spokojnie wystarczy mi na około 2,5 miesiąca :) Przy jego codziennym stosowaniu skóra stała się, miła miękka i gładka w dotyku oraz mniej podatna na wszelkie szkodliwe wpływy środowiska.
                               
 OCENA: 6/6
                                         
Podsumowując: Świetny kosmetyk o przystępnej cenie i zjawiskowym wręcz działaniu.  Zdecydowanie polecam go więc osobom borykającym się z problemem przesuszonych, szorstkich a nawet pękających dłoni.
                        
 Produkt dostałam od firmy Decubal w ramach współpracy jednak nie miało to wpływu na moją ocenę.

6 komentarzy:

  1. Po Loccitanowej porażce byłoby miło poużywać czegoś skutecznego, tym bardziej że zima nie odpuszcza, a moje dłonie to obraz nędzy i rozpaczy. Zapach jednak skutecznie zniechęca... Ja tam lubię jak coś ładnie pachnie, tym bardziej kiedy używam danego produktu po kilkanaście razy dziennie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do zapachu łatwo się przyzwyczaić a im częściej używam kremu tym mniej go wyczuwam. Loccitanowego kremu nawet nie ma co do niego porównywać to jak niebo i ziemia ;)

      Usuń
  2. coraz głośniej w blogosferze o tej firmie, czaję się na ich krem pod oczy, ponieważ skończył mi się mój azjatycki ulubieniec :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie da się ukryć, że marka wyskoczyła z mocną kampanią i zachowała się bardzo fair wobec bloggerek więc recenzje się pojawiają. Krem jest bardzo przyjemny, z resztą już go recenzowałam więc spokojnie mogę go polecić :)

      Usuń
  3. Polubiłam ten krem, ale faktycznie zapach odrzuca...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ideałów nie ma więc jak świetnie działa to musi być jakiś inny haczyk ;)

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze - dzięki nim ten blog żyje :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...